Po tym niesamowicie ciekawym dialogu z moją ,,towarzyszką" skapnąłem się że śpi, po chwili jej głowo wylądowała na moim ramieniu. Przecież jej nie obudzę, po jakiś 15 minutach Vilu leżała głową na moich kolanach, zaczęło być zimniej, na ciele szatynki zauważyłem ciarki więc przykryłem ją moją bejsbolową bluzą. Po 2 i pół godzinie dojechaliśmy do domku letniskowego, właściwie bardziej ,,willi", ale z pozoru nic ciekawego, Fran,Lu,Cami i Naty miały pięcioosobowy pokój, a Fede, Maxi, Broudway i Diego mieli swój czteroosobowy, ja z Vilu mieliśmy razem jeden pokój, dwuosobowy. Można powiedzieć że był to mały motel, tyle że bardziej luksusowy i byliśmy tylko my, pokoje były w jednym korytarzu na piętrze, na parterze była kuchnia, salon itp. Trzeba jeszcze wspomnieć, że jak się wchodziło do pokoju, to był mały hol, w którym było pięć par drzwi, u dziewczyn, każda miała osobny pokój i dwie wspólne łazienki, u chłopaków było tak samo, tyle że cztery pary drzwi, a w naszym pokoju, nie było holu, była jedna łazienka i jeden wspólny pokój z dwoma łóżkami. Po zatrzymaniu się busa, wysiedliśmy, Vilu miałem na rękach, było widać że jest zmęczona, więc nie chciałem jej budzić, Fran wzięła jej walizkę.
*Violetta*
Po obudzeniu, skapnęłam się że leżę na miękkim łóżku w jakimś pokoju, wstałam do pozycji siedzącej i zauważyłam szatyna, który stał przy swojej torbie i szukał w niej czegoś po czym wyjął z niej telefon
-Hej, ty mnie tu przeniosłeś?-zapytałam z uśmiechem, ale nie otrzymałam odpowiedzi, jedyne co widziałam to grymas na jego twarzy
-Mamy razem pokój?-nic. Chłopak nic nie mówiąc wyszedł z pokoju, szybka za nim pobiegłam, łapiąc za jego nadgarstek odwróciłam go w moją stronę
-Leon proszę cię, dlaczego się obraziłeś? Chodzi oto co powiedziałam w domu?-mówiłam ze łzami w oczach, widziałam w jego oczach złość i znudzenie, wyrwał z uścisku swoją rękę i ruszył na dół, wyszedł z domu trzaskając drzwiami, zsunęłam się po ścianie i schowałam twarz ręce po czym zaczęłam płakać jak małe dziecko
-Violu! Co się stało?-zaniepokoiła się Włoszka wracająca z zakupów z reklamówką-Chodź-powiedziała i zabrał mnie do ,,apartamentu" dziewczyn, pokierowała się ze mną do wolnego pokoju, po czym wpadły dziewczyny jak oparzone-Co się stało?!-zapytała zaniepokojona Hiszpanka
-Leon...-tylko tyle zdołałam wydusić z siebie przez płacz
-Co za kretyn, kolejny raz i to jeszcze w twoje urodziny!-wykrzyknęła Lu gdy nagle wpadł Fede do pokoju -Cugino!(Kuzynko! po wł) Co się stało?!
-Twój przyjaciel Leon wyrządził jej taką krzywdę!-krzyknęła Włoszka -Che idiota!(To idiota po wł)
-Przestańcie! Nie dodajecie mi otuchy wspominając o nim, mam go dosyć! To najgorsze urodziny w życiu! Ja liczyłam że będzie idealnie, że ja i Leon...No wiecie, ale już nigdy nie chcę go widzieć na oczy, to skończony ciota!
-Vilu, już spokojnie, może chcesz coś do picia albo jedzenia?-zaproponowała rudowłosa przyjaciółka-Mogę wodę?
-Jasne, już po nią idę.-w ten dziewczyna zniknęła za drzwiami
-Nie chcę tam wracać, ale muszę w końcu tam mam rzeczy i tam mam mieszkać...Dlaczego muszę mieć z nim pokój?-zapytałam szczerze
-Bo jesteście, znaczy byliście....Nie wiem, ale najlepszymi przyjaciółmi i chcieliśmy ci sprawić przyjemność-powiedział mój kuzyn
-A jeśli chodzi o pokoje, to zostaniesz w tym pokoju, nikt tu nie śpi, ja pójdę po twoje rzeczy Vilu-powiedziała Włoszka
-Dziękuję, trzymaj kluczę-powiedziałam podając jej kluczyki od pokoju.
*Francesca*
Pokój Vilu był otwarty więc weszłam
-Po co tu przyszłaś?-zapytał szatyn widząc mnie
-A może tak by cześć?-zapytałam podirytowana-Przyszłam po rzeczy Violetty-powiedziałam oschle
-Po co?!
-Jesteś totalnym kretynem!Vilu śpi u nas, zraniłeś ją, cały czas płacze, napraw to lepiej bo inaczej cię ukatrupię!-krzyknęłam spokojniej
-Nie obchodzi mnie to.
-Ty naprawdę nim jesteś czy tylko udajesz idiotę?! Leon, przecież ty coś do niej czujesz, leć do niej, przytul, przeproś i będzie git! Nie proszę cię o wiele, chcę tylko byście się pogodzili i spędzili ten wyjazd wesoło i razem, a nie osobno.-powiedziałam spokojnie-To dla waszego dobra, przecież Violetta ma dziś urodziny, musieliście się pokłócić? Teraz Fede i dziewczyny siedzą i próbują pocieszyć Vilu, tracą przez to wyjazd, a powinniśmy teraz chodzić po mieście i śmiać się na cały głoś, ludzie powinni myśleć że jesteśmy nienormalni,a my powinniśmy się tym nie przejmować i spędzić idealny wyjazd-powiedziałam cała w skowronkach,a szatyn uśmiechnął się-W razie czego Vilu jest w naszym ,,apartamencie" w drugim pokoju po prawej stronie od wejścia, obok mojego pokoju.
-Dzięki za radę, uwielbiam cię. Nie rozumie jak to robisz że potrafisz wszystkich przekonać
-Mam swoje sposoby,a teraz idę, pa!
-Pa-odpowiedział szatyn, a ja się udałam w stronę naszego pokoju, przyniosłam Violu walizkę do jej pokoju, a ona się rozpakowała. Po jakiś 20 minutach weszłam do niej,a ona siedziała plecami do drzwi i wpatrywała się w ekran swojego telefonu gdzie widniało na tapecie jej zdjęcie z Leonem
-Hej, jak się czujesz?
-Już lepiej-powiedziałą szatynka
-Mnie nie okłamiesz, zobaczysz że jeszcze wszystko się poukłada-powiedziałam przytulając dziewczynę -Dziewczyny były już w łazience, więc możesz iść się odświeżyć, jest już 23, ja idę spać, trzymaj się kochana-ta tylko w znaku podziękowania ciepło się uśmiechnęła co ja odwzajemniłam.
*Violetta*
Wstałam w okropnym humorze, dziewczyny jeszcze spały, więc poszłam do łazienki i wykonałam poranne czynności, ubrałam się tak <3 (zestaw z szortami nr.1) Nie chciałam się stroić. Z włosów zrobiłam kłosa na bok. Siedziałam tak przed laptopem na Twitter'ze. Po 20 minutach zaczęłam czytać jakieś pisemka o modzie, po godzinie weszła wyszykowana Włoszka-Hej, jak się czujesz?
-Lepiej
-Ktoś chce z tobą pogadać Vell.-powiedziała Włoszka po czym za nią pojawił się szatyn ze szmaragdowymi oczami
-On?! France-nie zdążyłam dokończyć bo przerwała mi czarnowłosa-Posłuchaj go
-Masz pięć minut
-To ja was zostawiam-powiedziała Francesca po czym nas zostawiła samych
-Co chcesz?-zapytałam grzecznie nie pokazując żadnych emocji na zewnątrz, ale w środku byłam zdenerwowana, radosna i....Nie wiem jaka!
-Pogadać-powiedział niewinnie, jakby nigdy nic
-To mów
-Bardzo cię przepraszam Violetta, naprawdę, nie wiem co we mnie wstąpiło, proszę wybacz mi-czy prze z jedno przepraszam mam mu wybaczyć?
-Leon ja....Nie mogę ci wybaczyć, jesteś na mnie obrażony, przez ciebie cierpię,a potem mam ci wybaczyć za jednym przepraszam?
-Nie spodziewałem się tego że mi wybaczysz...
-Twoje pięć minut się skończyło, idź już.
-Pa-powiedział i szybko musnął mój polik po czym wyszedł
-Aaa! I co pogodziliście się?!-wpadła cała w skowronkach Włoszka
-Nie.
-Jak to nie?! -Czar prysł
-Normalnie, idziemy na śniadanie?
-Jasne.
Reszta dnia mijała normalnie, dziewczyny poszły na spacer, a chłopacy oglądali mecz. Po powrocie do domu, odświeżyłam się i poszłam spać.
***************************************************************************
Dziś troszkę krótszy :) Ale za to jutro będzie 6 rozdział, wgl ktoś czyta tego bloga? Chyba nie....A z resztą, za tydzień mam ferie, więc opki będą często, ale będę prawdopodobnie spała u dwóch przyjaciółek, więc wiecie :)/Tinistas
![]() | |
Awwww<3 |
Śliczne zdjęcie <3
Super :) Lecę czytać dalej :)
OdpowiedzUsuń