2/28/2015

Rozdział 10 ,,Ej no sorry, to nie ja mam chłopaka."

 *Uwaga! W ostatnim rozdziale Fede powiedział do Vilu siostra. Violetta i Federico to kuzynostwo! Po prostu są ze sobą tak zżyci że mówią na siebie brat i siostra!
                                            Teraz zapraszam do czytania :D

-Mam pomysł.
-Jaki?!
-Jaka jest twoja ulubiona piosenka?
-Leon, ale co to ma do rzeczy?
-Violetta, jaka?
-Nie wiem.....Chyba En gira.
-Okej-powiedział szatyn. Po czym zaczął klaskać w rytm piosenki
-Gira el mundo, gira
?Quién lo puede parar?
Un avión cada día y viajar y viajar
Giran las estrellas ya lo puedo sentir
Rayos y centellas todos quieren venir
Oh, oh, oh
Es la adrenalina del show (oh, oh)

Gira el mundo, gira
Esta es otra ciudad
Ya ves que los suenos se hacen realidad
Todo es diferente, te quiero conocer
Vivir el presente, querer es poder
Oh, oh, oh
Es la adrenalina del show (oh, oh)-w refrenie się przyłączyłam- 
Gira mi canción
En tu dirección
Somos el reflejo en el espejo de tu corazón
Gira mi canción
En tu dirección
Somos el reflejo en el espejo de tu amor

Gira mi canción
Gira mi canción
-Dziękuję, poprawiło mi humor-powiedziałam i się do niego przytuliłam. Po jakiś 15 minutach naprawili atrakcję i znaleźliśmy się na ziemi
-Aaaa, Vilu! Nic ci nie jest?! Przepraszamy, to nasza wina, to my chciałyśmy iść na diabelski młyn!-krzyknęła smutna i przerażona Włoszka
-Fran, nic się nie stało! Spokojnie, dzięki wam przełamałam strach.
-Dzięki nam, czy dzięki niemu?-zapytała rudowłosa gdy chłopcy gdzieś odeszli-Dzięki wam i niemu. Wy chciałyście iść, a Leon mi pomógł tam wytrzymać.
-A co się tam wydarzyło? Czyżby były tam jakieś całusy?-zapytała Naty i wszystkie zaczęły ruszać ustami na znak pocałunku-Nie! Dziewczyny! Po prostu śpiewaliśmy....
-Miłosną piosenkę?!-przerwała mi blondynka
-Nie! I  nie przerywajcie mi! Śpiewaliśmy En gira.
-Lepsze to na początek niż nic-stwierdziłą łoszka
-Zbiję was dziewczyny!
-Nie!-krzyknęły i zaczęły uciekać przede mną. Zaczęłam je gonić po parku aż na kogoś wpadłam, prawie miałam spotkanie z ziemią
-Dziękuję-powiedziałam z uśmiechem
-Nie ma za co, ale uważaj, bo zabijesz się na tych butach-odpowiedział wraz z bananem na twarzy
-Nie przesadzaj Diego, a teraz złap Francescę, bo gdzieś pobiegła-Okej-powiedział Hiszpan i pobiegł znaleźć Francescę, ja zaczęłam szukać chłopaków. Nigdzie ich nie widziałam więc zaczęłam się poruszać po okolicy, lecz to nie był dobry pomysł,bo nie znam tych okolic i się zgubiła. Trafiłam na ulicę pełną ludzi, zaczęłam krzyczeć imiona moich przyjaciół-Francesca!... Ludmiła!...Cami!..Leon!..Maxi!..[...].-zgubiłam się!-mówiła moja podświadomość.
*Francesca*
Zaczęłyśmy się z dziewczynami bawić w berka, ale Vilu nam gdzieś zniknęła po chwili przybiegł Diego
-Diego widziałeś gdzież Vilu? Bo znikła nam.
-Tak, przed chwilą z nią gadałem.
-Okej-powiedziałam z uśmiechem i musnęłam jego usta. Nagle podbiegł do nas zdyszany Leon-Violetta zniknęła!
-Co?!-krzyknęliśmy razem z dziewczynami i Diego-Niemożliwie, przed chwilą z nią gadałem.
-No właśnie i potem Maxi poszedł po Vilu bo chcieliśmy jej powiedzieć że idziemy potem na basen i że teraz wracamy do domu i jej nie ma.
-Chodzcie jej szukać, ona na pewno się zgubiła! Przecież ona nie zna okolicy!-krzyknęła załamana blondynka. Wszyscy zaczęliśmy szukać szatynki- Vilu! Vilu! Violetta!-krzyczałam najgłośniej jak mogłam
-Przepraszam bardzo, widział pan tego wzrostu szatynkę? Wygląda o tak-zapytałam pokazując dzisiejsze zdjęcie na telefonie-Tak, szła gdzieś tam-pokazał palcem za siebie-Dziękuję bardzo-powiedziałam i pobiegłam w stronę pokazaną przez mężczyznę.
*Leon*
To nie możliwe, przecież jej może się coś stać.-Violetta! Viola!-krzyczałem najgłośniej jak potrafię
-Przepraszam, nie widziała pani tej dziewczyny?-zapytałem pokazując zdjęcie na telefonie robione dzisiaj w wesołym miasteczku
-Czy to nie jest ona?-zapytała kobieta pokazując na dziewczynę-Tak, bardzo dziękuję-powiedziałem uradowany. Szybko pobiegłem w stronę szatynki-Violetta!
*Violetta*
No świetnie, ale ze mnie geniusz! Mogłam się nie ruszać, a teraz się zgubiłam
-Violetta!-usłyszałam głos za sobą
-Leon!-krzyknęłam ze łzami w oczach i się na niego rzuciłam
-Boża, jak mnie przestraszyłaś, wszystkich przestraszyłaś, biegamy po całej okolicy i cię szukamy-powiedział szatyn mocno mnie tuląc-Przepraszam. Nie mogłam was znaleźć bo dziewczyny gdzieś uciekły i chciałam do was podejść, ale tak to się skończyło.
-Nie ma za co, ale następnym razem może po prostu zadzwoń?
-Komórka mi padła-powiedziałam smutna
-Vilu!krzyknęła Włoszka-Francesca!-krzyknęłam i się do niej przytuliłam-Boże kochanie, jak się zlękłam że coś ci się stało
-Spokojnie miśka, nic mi nie jest.
-Dziewczyny poczekajcie, zadzwonię do Federico że się znalazłaś i spotkamy się w domu.
-Okej-powiedziałyśmy równo na co się zaśmiałyśmy. Po pięciu minutach wracaliśmy do domu
-A no tak, zapomniałbym. Jak wrócimy do domu i wszyscy cię już poprzytulają to idziemy na basen.
-Okej-uśmiechnęłam się ciepło do szatyna, na co objęłam go i Włoszkę pod ręce. Oczywiście jak wróciliśmy nie odbyło się bez kazań
-Siostra! Matko jak ja się bałem że stracę najlepszą kuzynkę na świecie!
-Dobra Fede nie przeginaj-zaśmiałam się gdy mnie dusił-Dusisz mnie!
-Nigdy się nigdzie bez nas nie ruszaj! Następnym razem będziesz miała przechlapane!-krzyknął Feder
-Przepraszam?-powiedziałam z miną zbitego psa-Chodź tu do mnie gwiazda!-krzyknęła blondynka na co dziewczyny mnie przytuliły, potem chłopcy i popędziłam na górę ubrać strój. Wybrałam ten. Spakowałam do torby potrzebne rzeczy typu: ręcznik, szczotka do włosów, dezodorant, bieliznę itp. Po 10 minutach byłam gotowa
-Już jestem
-Okej-odpowiedzieli wszyscy chórem na co się uśmiechnęłam. Szłam z Fede, Leonem i Lu. Federico i Leon gadali ze sobą,a ja z Lu. Po 20 minutach drogi byliśmy na miejscu, gdy już byliśmy w szatni otworzyłam kluczem moją szafkę i schowałam nie potrzebne rzeczy. Potem razem z dziewczynami zmyłyśmy makijaż i poszłyśmy na część budynku gdzie były różne baseny. Nigdzie nie widziałysmy chłopaków chociaż potem zauważyłam mojego kuzyna wraz z Leonem na zjeżdżalni
-Nie poczekali na nas.-powiedziała oburzona blondynka.
-Spoko, chodźcie do baru, zrobimy tak że będziecie gadać z chłopakami jakimiś i oni będą zazdrośni-powiedziałam.
-Okej, ale ty też idziesz!-powiedziała Włoszka głośniej
-Ej no sorry, to nie ja mam chłopaka.
-Ale jest Leon który będzie zazdrosny-powiedziała Naty.-Jak chcecie-jak powiedziałyśmy tak zrobiłyśmy. Poszłyśmy do baru, gdzie zamówiłyśmy sobie koktajle. Potem zaczęłyśmy gadać z jakimiś chłopakami, ja trafiłam na Davida. Był bardzo miły i przyjazny. Po chwili widziałam jak idą chłopcy i są zazdrośni, tylko Leon szedł z uśmiechem,no a jak, przecież on jest wolny.
-Hej Vilu-powiedział szatyn
-O hej, David poznaj Leona, Leon David-przedstawiłam sobie chłopaków
-Cześć-powiedzieli równo i podali sobie rękę.
-Leon to twój-nie dałam mu dokończyć-Nie, no coś ty. Leon to mój przyjaciel.
-Przepraszam że przerywam, Vilu na zewnątrz są fajne zjeżdżalnie, jak chcesz możemy potem pójść jak skończysz rozmawiać z Davidem?
-Okej dzięki-powiedziałam z uśmiechem, a Leon odszedł
-Viola!-krzyknęła Lu-Chodź idziemy-powiedziała z uśmiechem-Przepraszam, ale już pójdę, do zobaczenia-powiedziałam do Davida. Następnie udaliśmy się wszyscy na zewnątrz, gdzie jak już wspomniał Leon były fajne zjeżdżalnie, na każdej z nich byliśmy. Potem pokąpaliśmy się trochę i wyszliśmy już do szatni. Oczywiście dziewczyny i chłopcy osobno. Po 15 minutach wyszliśmy na korytarz gdzie czekaliśmy już tylko na Federico, nagle z męskiej szatni wyszedł David
-Hej-powiedział
-Cześć-uśmiechnęłam się
-Przepraszam że się spytam,ale mieszkasz tu?
-Nie, przyjechałam tu z przyjaciółmi to prezent od nich na moje urodziny. A ty?
-Nie, ja mieszkam w Madrycie. Przyjechałem tu do siostry, stoi tam-powiedział i pokazał na piękną czarnowłosą dziewczynę.
-Ja mieszkam w Buenos Aires.
-Okej, ja już lecę bo siostra mnie woła, do zobaczenia-powiedział i mnie pocałował w polik
-Pa-powiedziałam z uśmiechem i patrzyłam jak jego sylwetka się oddala.
-Ktoś tu się zakochał-zapytał szatyn
-Co?! Leon nie rób se jaj!
-To widać Violetta, on się tak na ciebie patrzy, ty się tak na niego patrzysz-wtrącił się Federico
-Federico! Wiesz coś na ten temat!-krzyknęłam wnerwiona po czym odeszłam od nich, oddałam kluczyk po czym wyszłam z budynku, zatrzymałam taksówkę, podałam taksówkarzowi adres, a on ruszył, nie chcę się znowu zgubić. Po 5 minutach jazdy byłam już na miejscu. Podałam odpowiednią kwotę mężczyźnie za kółkiem po czym weszłam do beżowego budynku. Weszłam po schodach na górne piętro, a następnie do apartamentu, po czym mojego pokoju. Tam mokry strój kąpielowy powiesiłam na tarasie na dole (ile ja się kręcę..), następnie się rozpakowałam i położyłam na łóżku, po sprawdzeniu instagarama ucięłam sobie krótką drzemkę.
*****************************************************************
Heja! Jak widzicie Vilu się zgubiła i poznała pewnego Davida, który być może troszku namiesza, ale więcej nie zdradzę. Pamiętajcie! Podkreślam słowo BYĆ MOŻE! A teraz pytanie do Van :*  Z kim chcesz dedyka? Bo napisałam w poście ,,Dziękuję" że dwie pierwsze osoby które napiszą koma, dostaną dedyka, Vicky już wiem, a ty kochana?  No dobra, mam nadzieję że rozdział wam się spodoba, jeśli tak to zostawcie po sobie ślad :*
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ/Tinistas

2/26/2015

One shot pt. ,,Miłość zawsze zwycięży".

Cześć, jestem Violetta Castillo i mam 20 lat, po tym jak skończyłam naukę w Studio wyjechałam do NY by odciąć się od Leona...Pewnie jesteście ciekawi czemu? Ponieważ mówił że mnie kocha, jak byliśmy na imprezie z okazji zakończenia nauki w naszej ukochanej szkole zauważyłam jak Leon całował się z jakąś blondynką...  Dzwonił do mnie, pisał, ale to na nic, nigdy mu nie wybaczę tej zdrady!.... Czemu ja się okłamuję?! Dobrze wiem że Leon był pod wpływem narkotyków...Czemu? Ktoś mu je dosypał do coli, nic nie pamięta z tego wieczoru, przynajmniej tak mi mówią dziewczyny, tak właśnie, dziewczyny dokładnie Fran,Cami,Naty i nawet Ludmi, tak wiem to dziwne, ale przez trzeci jak i ostatni rok w Studio Ludmiła się zmieniła, nawet wszystkie się zaprzyjaźniłyśmy i do dziś codziennie ze sobą gadamy, albo piszemy, albo gadamy na skype z video, dziewczyny mówią że się bardzo zmieniłam, kiedyś nosiłam same sukienki i dziewczęce rzeczy, teraz wyglądam tak:

Tak właśnie, robię mocniejszy makijaż, włosy bardziej wycieniowałam, nie chciałam być blondynką, chciałam się jak najbardziej zmienić, by nie pamiętać o Leonie, zawsze było coś, na początku Leon,Thomas, potem Leon i Diego, potem Alex i Leon, ale ja zawsze wybierałam Leona, nie ważne co się stało zawsze byłam z Leonem, jak widać on mi nie był przeznaczony....Ale nie powiem, Leon też się zmienił, codziennie wchodzę na Instagrama i Facebook'a, nie mam go w obserwowanych ani w znajomych, ale wchodzę na jego konta, jest śliczny! Chwila! Castillo opanuj się! Już jakiś czas nie wchodziłam na jego Fb, muszę wejść. Zalogowałam się i co zobaczyłam? Oczywiście mnóstwo zdjęć z naszymi przyjaciółmi:
bhbvfcdrxesz.jpgftdr.jpghfd.jpghftdr.jpghjmjvfrter.jpghjy.jpgjhbvfcdxz.jpgnbhfvr.jpgkjhfde.jpgjuyftrd.jpgjhfvtrdes.jpgjkhfdr.jpgjud.jpgAle było zdjęcie które mnie mega rozśmieszyło:
htr5ddr.jpg
Ale to co zobaczyłam bardzo mnie zdziwiło....On o mnie totalnie zapomniał! Ma fotki z naszymi przyjaciółmi i jakąś dziewczyną, to pewnie jego dziewczyna!
22960088_jorge-blanco-in-aiuto-del-pianeta-0.jpghf.jpgcvxcdf.jpgmnhvbfdsaz.jpgiyf.jpgjhfrdx.jpg Ale potem zauważyłam te zdjęcia:
htfrddfrt.jpgimages.jpg Czyżby Leon miał z tą dziewczyną....DZIECKO?!
-To niemożliwe! Ja go wciąż kocham, a on mnie zapomniał! NIE!-krzyczałam i zaczęłam płakać
Po 20 minutach mojego płaczu usłyszałam dzwonek mojego telefonu.....To dziwne, od 6 miesięcy nie dzwonił, a teraz zadzwonił do mnie! Tak, nie mylicie się, to był Leon, odebrałam....O dziwo
-Vilu!-krzyknął uradowany
-Czego chcesz?!- syknęłam do telefonu
-Wow, co ci jest?
-A gówno cię to obchodzi!-krzyknęłam
-Vilu, powiedz....
-Chcesz wiedzieć o co chodzi?!
-Tak!
-Oto że nie wiem po co dzwonisz, nienawidzę cię!
-Vilu ja.....
-Co ty? Leon, po co dzwonisz?-powiedziałam już spokojniej
-Ja chciałem....
-Leon...?
-Chciałem ci powiedzieć że... bardzo tęsknię za tobą....-powiedział w tedy moje nogi zrobiły się miękkie, na mojej twarzy pojawił się uśmiech, usiadłam na łóżku i myślałam....
-Vilu???
-Ymm....Jak to tęsknisz? Nie rozumiem....
-Co mam wyjaśniać? Tęsknie cholernie, nie dawałaś znaku życia, myślałem że coś ci się stało, dziewczyny zauważyły to, więc mi powiedziały 6 miesięcy temu że jest z tobą wszytko dobrze, mówiły mi że nie mam do ciebie dzwonić bo i tak nie odbierzesz....Posłuchałem się ich i bardzo tego żałuję, mogłem do ciebie dzwonić po 50 razy dziennie, może byś w końcu odebrała, a ja bym się nie doprowadził do takiego stanu w jakim jestem...
-Leon co z tobą?
-Nic takiego, leżę w szpitalu....
-Co?! Dlaczego?
-Bo się głodziłem, przez to pół roku, prawie nic nie jadłem, siedziałem w domu, chłopacy i dziewczyny przychodzili do mnie trochę się mną zaopiekować, wspierali mnie, aż w końcu coraz mniej widziałem, słyszałem, miałem szczęście że Lu była u mnie, zadzwoniła po karetkę, bo straciłem przytomność....
-Dlaczego się głodowałeś, przeze mnie?
-Tak Vilu, tęskniłem i zdałem sobie sprawę że nigdy cię już nie zobaczę, że nigdy nie będę miał szansy by z tobą porozmawiać, wiedziałem że cię straciłem...Nie miałem na nic ochoty, nawet by żyć, jest mi trochę lepiej, bo odebrałaś i mogłem cię usłyszeć....
-O Leon, masz tu wodę i kanapkę, za chwilę zadzwonię do Vilu i..... Czy ty z nią teraz gadasz?!-usłyszałam Fran
-Leon, daj na głośno mówiący, bo widzę że Fran zaraz nie wytrzyma-chłopak zrobił tak jak powiedziałam
-Fran!
-Vilu, hej! Niemożliwe, wy ze sobą gadacie!
-Wiem, sama nie mogłam uwierzyć, Leon zadzwonił i odebrałam, powiedział mi co się stało...
-Vilu, wiesz że jak byś tu była to Leon był by pełny radości jak z przed dwóch lat. Odkąd wyjechałaś, miał tylko przez miesiąc uśmiech na twarzy, potem już nigdy się nie uśmiechnął, ale teraz znów się uśmiecha! O matko! Dostała bym pałę z polskiego!
-Dobra Fran nie ekscytuj się tak, dzięki za jedzenie.
-Nie ma za co, przepraszam ale muszę już iść, obiecałam mamie że jej pomogę, Pa Vilu, potem do ciebie zadzwonię, a ty Leon trzymaj się, obyś wyzdrowiał-powiedziała Włoszka.
-Dziękuję że odebrałaś....
-Leon....
-Wiem Vilu, zostałaś zraniona, ale ja nic nie pamiętam z tego wieczoru, Diego mi mówił że zacząłem całować się z jakąś blondi....i.........
-I?
-I ty dlatego wyjechałaś...Chciałaś się ode mnie odciąć....
-Uwierz mi Leon że Diego ci wszystkiego nie powiedział.
-A czego mi nie powiedział?
-Nie chcę do tego wracać, proszę nie dzwoń i wyzdrowiej, nie głoduj się przeze mnie, nie rób głupot...
-Violetta, to nie są głupoty, przynajmniej jak będę u góry to będę mógł ciebie widzieć.
-To nie jest prawda Leon, wiedz że jeśli ty zrobisz coś głupiego, zrobię tak że nawet u góry mnie nie zobaczysz, cześć.-rozłączyłam się, byłam teraz  stanie krytycznym, o ile można tak to nazwać, płakałam całą noc....
Miesiąc później
Minął tak miesiąc, ja ciągle się biłam z myślami, czy ja powinnam wrócić do Buenos Aires??? A co jeśli tak naprawdę Leon wiedział co robi? Co jeśli to się powtórzy....Właściwie po co on do mnie dzwonił skoro ma dziewczynę i dziecko? A może to nie jest jego dziecko....Nie wiem! Postanowiłam przejść się po parku, chodziłam tak z 2 godziny, w końcu na kogoś wpadłam...
-Tak bardzo pana przepraszam, nie chciałam, zamyśliłam się...
-Nic się nie stało, tylko pamiętaj młoda damo, uważaj byś następnym razem na nikogo nie wpadła, jeszcze sobie coś zrobisz..
-Dobrze, na pewno będę, dziękuję i do widzenia.
-Do widzenia.- powiedział starszy mężczyzna i odszedł, on miał rację, następnym razem się zabiję...Szłam dalej, ale znów na kogoś wpadłam, ale wpadłam tak że prawie się przewróciłam, dlaczego prawie? Bo mnie złapał...violetta-y-leon-o.gif(było dokładnie tak, tyle że w parku)
-Leon...Dziękuję.-powiedziałam szybko i szatyn pomógł mi wstać-Co ty tu robisz?!
-JA przyjechałem tu do ciebie...
-Jak to do mnie?
-Chciałem cię zobaczyć...Możemy się przejść?
-Nie, Leon przepraszam, ale nie...
-Vilu, ja rozumiem że cię zraniłem, ale zostańmy chociaż przyjaciółmi, proszę.
-No dobrze...
-To co, przejdziemy się?
-No okej, ale nie długo, muszę jeszcze pozałatwiać sprawy osobiste...
-Ok, chodźmy tam-wtedy Leon pokazał palcem stronę w którą zaczęliśmy iść spacerkiem, na początku oboje szliśmy w ciszy, była dość nie zręczna, czułam się dziwnie, no a wy jakbyście się czuli? Spacerować z chłopakiem którego kochacie, 10 minut temu dopiero co się pogodziliście i jeszcze przyjechał tu dla was, ale nie możecie się na niego rzucić i go pocałować, chociaż bardzo tego chcecie, nie możecie, boicie się że jeśli do siebie wrócicie znów się to powtórzy i następnym razem tego bym nie przeżyła...Znaczy wy byście nie przeżyli...A z resztą, dlaczego ja o tym myślę?! Przerwałam w końcu tą wkurzającą ciszę
-Jak tam u chłopaków?
-Okej, ostatnio Fede zaprosił Lu na randkę i są teraz parą, wczoraj przeżywali swoją pierwszą kłótnię...
-Pogodzili się?
-Dzięki mnie  i Fran, ja wytłumaczyłem wszystko Fede, a Fran Lu, są teraz parą i poprosili bym ciebie od nich pozdrowił, tak właściwie to masz pozdrowienia od wszystkich, nawet od Stephanie, choć ciebie nie zna, ale dużo jej o tobie mówiłem.
-Leon, ja nie rozumiem, dziękuję za pozdrowienia, ale dlaczego tu przyjechałeś skoro masz dziewczynę?
-Jaką dziewczynę?
-Jak to jaką, Stephanie!
-Aha, o nią chodzi, czy ty jesteś zazdrosna?!
-Nie nie jestem! Ale to jest denerwujące, przyjeżdżasz tu a masz dziewczynę, lepiej pojedź do niej, a nie do mnie!
-Vilu, skąd niby wiesz że Stephanie to moja dziewczyna?!
-Widziałem twoje zdjęcia na Facebook'u, jesteście oboje siebie warci! Liczę że przynajmniej ona będzie z tobą szczęśliwa, jak ja z tobą nigdy nie mogłam! Cześć.
-Vilu nie odchodź! Ty nic nie rozumiesz Stephanie jest moją
-Narzeczoną?!-przerwałam mu
-Nie, ona jest moją-znów mu przerwałam
-Aha, żoną i macie razem dziecko! Gratuluję ci! Tylko nie wychowaj dziecka na takiego popieprzonego gnojka jak ty!
-Vilu!
-Co Vilu?! Mam cię dosyć!-uciekłam jak najszybciej do domu, wtedy zadzwoniła do mnie LU
-HEj Vilu!
-Hejka Lu-powiedziałam przez płacz
-Ty płaczesz?!
-Nie, coś mi wpadło do oka, potwornie mnie boli-zmyśliłam coś na poczekaniu
-Okej, udajmy że ci wierzę, nie uwierzysz co się wydarzyło!
-Spokojnie, jesteś z Fede, on zaprosił cię na randkę, wczoraj przeżyliście pierwszą kłótnię, ale Fran i...Leon was pogodzili-ledwo co wypowiedziałam jego imię.
-Skąd o tym wiesz?
-Leon mi opowiadał...
-Aaaaaaaaaaaaa! Czyli jesteście razem! Super, kiedy wracacie do BA?
-LU! Nie wracam do BA, nie jesteśmy razem!
-Buuuuuuu! Musicie się pogodzić!
-Pa Lu!-powiedziałam i się rozłączyłam, nie chciałam słyszeć nic na temat tego......Nie powiem tego bo damy tak nie powinny......
Strasznie mi się nudziło więc poszłam do mojej garderoby, jest ona gigantyczna, mam za dużo ubrań, dlatego że jest 11, postanowiłam że trochę poszperam w tym pomieszczeniu i to co mi się nie będzie podobało oddam biednym, a to co za małe...Też. Znalazłam śliczną sukienkę i do tego buty na platformie, przymierzyłam to bo nigdy tego nie miałam na sobie:

,mnbf.jpg
 Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi, poszłam otworzyć, tego się nie spodziewałam:
-Wow, wyglądasz zjawiskowo....
-Dziękuję, coś jeszcze?
-Tak-wtedy Leon wyjął zza placów piękny bukiet
kwiatuszki.jpg
-To dla mnie?
-Tak.
-Dziękuję-powiedziałam z uśmiechem na ustach...
-Dasz się wyciągnąć na spacer?
-Leon...
-Nie Vilu, musimy coś sobie wyjaśnić, i ty o tym wiesz.
-No dobrze, tylko wezmę torebkę-jak powiedziałam tak zrobiłam, poszłam do góry po torebkę, wybrałam tą:
tfsd.jpg
Spakowałam telefon, portfel, chusteczki i wzięłam klucze od domu.
-Już jestem, możemy iść.-Jak powiedziałam tak zrobiliśmy, zamknęłam dom i ruszyliśmy do parku, była tam masa ludzi.
-Vilu słuchaj, Stephanie to moja kuzynka, a to dziecko jest jej, ona ma męża, ja mam 20 lat, ona 27, poza tym nie jest w moim guście...
-A kto jest w twoim guście?
-Ty Vilu i dobrze o tym wiesz, nie mogę tak siedzieć i żyć z myślą że jesteśmy ,,przyjaciółmi", Vilu kocham cię-powiedział szatyn, a nogi pode mną zaczęły się uginać
-Leon, to nie ma sensu, a co jeśli to się powtórzy?
-Nie powtórzy Vilu....
-Nie Leon, ja też cię kocham, ale to bez sensu, chciałabym aby cały świat wiedział że mnie kochasz...-powiedziałam a szatyn odszedł kawałek, poszłam za nim, ten wskoczył na ławkę i zaczął krzyczeć na cały głos:
-Uwaga! Chciałbym coś ogłosić!-wtedy ludzie spojrzeli się na mego przyjaciela-Violetto Castillo, kocham cię! Czy zrobisz mi tę przyjemność i znów zostaniesz moją dziewczyną?!-wtedy byłam szokowana, ludzie zaczęli krzyczeć-Zgódź się! Zgódź się!-bez chwili namysłu też weszłam na ławkę i pocałowałam Leona, czułam się fantastycznie, chociaż ludzie się na nas patrzyli, wszyscy zebrani dookoła zaczęli nam klaskać, po oderwaniu chłopak się zapytał:
-Czy to oznacza-przerwałam mu-Tak, chcę być twoją dziewczyną-szatyn się uśmiechnął i mnie pocałował, ten pocałunek nie był zwyczajny, to nie był pocałunek jak z przed lat, ten pocałunek był pełen namiętności i miłości, nie miałam ochoty się od niego oderwać, ale wiedziałam że w końcu to się stanie, delikatnie się od niego oderwałam, a ten szedł z ławki i mi również pomógł zejść, do oczu napłynęły mi łzy, jedna spłynęła po moim policzku, Leon od razu ją starł
-Co się stało?-przytuliłam szatyna, bojąc się że to tylko sen i zaraz się z niego wybudzę-Boję się-odpowiedziałam zgodnie z prawdą
-Czego?
-Że to tylko sen, z którego się za moment wybudzę...
-Spokojnie, to nie sen.-Przepraszam-szepnęłam mu do ucha
-Za co?
-Za to że cię tak zraniłam, dopiero po dwóch latach rozłąki zrozumiałam, że to przecież nie twoja wina....
-Nie Vilu, to była moja wina, dobrze mogłem trzymać się przy tobie.
-Obiecasz mi jedno?
-Co takiego?
-Już nigdy się nie kłóćmy, nie rozstańmy się, już nigdy.
-Obiecuję, jak to powiedziała kiedyś Fran ,,Leonetta Forever"
-Leonetta Forever.
Półtorej roku później
Z Leonem przeprowadziliśmy się do Buenos Aires, po 4 miesiącach naszego małżeństwa postaraliśmy się z Leonem o dziecko, udało się, teraz mamy 13 miesięczną córeczkę, ma na imię Martina, z Leonem zaplanowaliśmy jeszcze jedno dziecko, chcemy mieć chłopczyka którego nazwiemy Jorge. To niesamowite, Martina ma już prawie półtorej roku, jeszcze trzy miesiące. Leon oświadczył mi się po miesiącu chodzenia, tak to dziwne, ale wiedziałam że Leon to ten jedyny:
-Leon!
-Tak kochanie?
-Pomóż, Martina płacze, a tylko ty potrafisz ją rozśmieszyć!
-Oj, mała Tini za chwilę będzie się śmiałą jak nigdy, przyszła Lu i Fede! Fede wkraczamy do akcji!-wykrzyczał mój mąż
-Hej Lu! Jak tam u ciebie?
-A dobrze, wręcz fantastycznie!
-Co się stało?
-Jestem w ciąży!
-AAAAAAA! Niemożliwe, który tydzień?
-Już 2, super nie?
-Fantastycznie! Ale wiesz że jak jesteś w ciąży to zero no wiesz...współżycia?
-Niestety wiem...Ale chyba raz nic się nie stanie, co?
-O nie nie, pani Pasquarelli!-krzyknął Federico schodząc ze schodów.
-O kochanie! Jak to nie, przecież ty jesteś stale napalony!
-Oj Lu dacie rade, a myślicie że mój Verdas nie był napalony? Jeśli tak myślisz to się mylisz, było kilkanaście takich sytuacji że prawie by doszło do stosunku, ale w odpowiedniej chwili się pohamowaliśmy.
-Oj, jak tu nie być napalonym na taką piękną kobietę jak moja pani Verdas?
-Oj, nie słodź tak, nie odwołam ci tej kary!
-Ale Vilu!, już tyle minęło! To już 2 miesiące!
-Jak będziesz tak gadał to kara się wydłuży.
-Dałaś mu karę na seks?!-zdziwił się Fede.
-Yhym...
-Fede nie panikuj, dlaczego?
-Zaczął się do mnie dobierać przy dziecku!
-Moja wina że byłem napalony jak cholera?
-Mogłeś się uspokoić, jakbyś nie robił tego przy dziecku to w tedy byś nie spał na kanapie, tylko spędził noc ze mną! Nawet nie wiesz jak mi było ciężko!
-Ci ciężko?
-Tak! Bo byłam napalona!
-To dziewczyny potrafią być napalone?
-A myślisz że dlaczego baby robią dla swoich mężczyzn romantyczny wieczór? Bo są napalone!
-Mi Lu robiła romantyczny wieczór i nie dochodziło do tego.
-No widzisz, bo ty nie znasz tak dobrze Lu, teraz ci powiem, jeśli Lu robi romantyczną kolacje, to dopiero w następną noc chce się bawić.
-W sumie masz racje....
-Vilu no proszę!
-Leon, po pierwsze jest 14 godzina! Po drugie mówiłam ci masz karę.
-No dobrze, a ile jeszcze do zakończenia kary?
-Aż jej nie odwołam.
-No ok, znając życie, jak ty będziesz napalona to odwołasz karę-szepnął mi do ucha przez co przeszedł mnie delikatny i przyjemny dreszczyk
-Przez twoją karę kochanie, wiele razy byłam napalona i jeszcze nie odwołałam-powiedziałam cicho, zachęcająco i najbardziej ,,seksy" jak potrafiłam.
-Vilu nie mów tak do mnie bo tu umrę.-zaczął się skarżyć Leon. Wtedy Fede odchrząknął-My tu też jesteśmy!
-Fede! To ich dom!-dostał kuksańca od Lu-Dobra my musimy już lecieć bo się umówiliśmy z naszymi rodzicami na obiad, pa!
-Pa!-Wtedy młode małżeństwo wyszło-Chcesz coś do jedzenia kotek?
-Nie.
-Ok, to ja idę zrobić kawy-poszłam do kuchni i wyjęłam kubki, wtedy poczułam jak ktoś mnie obejmuję, wiedziałam że to mój mąż, położył swoją głowę na moim ramieniu
-Co jest kotek?
-Nic, nie mogę się do ciebie przytulić?
-Możesz, ale jaki jest powód?
-Jesteś moją żoną i cię kocham.
-Leoś nie słodź, mówiłam już coś na ten temat.
-Oj Vilu, ja tego nie chcę, jeśli mam zakaz to mam, ale nie słodzę, coś złego że powiem ci że cię kocham? Albo że się do ciebie przytulę słońce?
-Nie-tedy się odwróciłam i pocałowałam szatyna, całowanie to nic złego, z resztą byłam napalona jak nigdy... Zaczęłam jeździć rękoma po jego koszuli, odpięłam jeden guzik i wplątałam moją rękę w jego włosy, po chili szukałam drugiego guzika, czułam jak jego ręce wędrują pod moją koszulkę, nie przeszkadzało mi to, w końcu sama zaczęłam, nagle Leon wyjął swoje ręce spod mojej bluzki i się oderwał-Coś się stało?
-Nie mogę...
-Okej...Kim jesteś i co zrobiłeś z moim zawsze napalonym mężem?
-Jestem twoim mężem, ale mam karę i nie chcę jej złamać...
-Weź Leon, jestem napalona jak nigdy!
-Ale nie odwołałaś kary, jeszcze będę miał karę na dłużej...-Usiadłam na blat kuchenny
-W takim razie odwołuję twoją karę, a teraz...-powiedziałam i pociągnęłam go za ręce tak że był przede mną, jego ręce puściłam z tyłu, moje ręce powędrowały  na guziki od jego koszuli, uśmiechnęłam się tylko i zaczęłam go znów całować i rozpinać koszulę, gdy całą rozpięłam chciałam ją zdjąć, ale ten złapał moje ręce i przechylił tylko głowę by szepnąć coś mi do ucha, w czego wyniku całowałam jego szyję, wiedziałam że to jest jego słaby punkt tak jak u mnie, zaczęłam na jego szyi robić dosyć widoczne ,,malinki" wtedy on zaczął mi szeptać -Powiedz czy na pewno jesteś tą samą kobieta którą poślubiłem?-tym razem on przejął inicjatywę i zaczął mnie całować po szyi, a ja lekko pojękiwałam-Na pewno, ale nie mogłam znieść tej rozłąki-wtedy podniosłam jego głowę i złożyłam na jego ustać ostry pocałunek-W takim razie-po wypowiedzeniu tych słów wziął mnie na ręce i kierował się w stronę schodów na górę, dlatego że Leon musiał uważać na drogę, ja zaczęłam całować jego już goły tors, po tym jak trafiliśmy do sypialni można było domyślić się co się tam wyprawiało...
                                                                        The End
********************************************************************
Hejka! Oto mój Os. Kiedyś napisałam go na konkurs i tak jakoś mi się spodobał. Pod koniec troszku taki.....Em, jakby to ująć.....Nie dla najmłodszych?! Nw :D Jeśli wam się spodoba to zostawcie po sobie ślad :* Napiszcie koniecznie czy się wam spodobał i czy mam pisać dalej one shot'y, nie powiem, bardzo przyjemnie mi się je pisze. Co do rozdziału postaram się by był jutro. A teraz pytanie do Vicky i Van, skomentowałyście jako pierwsze ostatni wpis pt,,Dziękuję". Z kim chcecie dedyki? Jak tylko dacie mi znać ja je wykonam i wstawię, teraz lecę szukać gifów na początki rozdziałów, pa!/Tinistas

2/22/2015

Dziękuję!

Hejka! W tym poście chcę wam bardzooooo podziękować, jest już 527 wyświetleń, dziękuję wam! Dlatego też, z tej okazji, dwie pierwsze osoby które napiszą komentarz pod tym postem dostaną dedykacje <3  Chcę też was poinformować, że dodaję tak często wpisy bo mam ferie, jak ferie się skończą, rozdział będzie raz na tydzień lub da rozdziały (ponieważ będę dodawała tylko w weekendy). To co....Ja już ni mam nic do powiedzenia, dziękuję również za komentarze, nie jest ich wiele, ale jednak coś jest <3 JA już lecę/pa!/Tinistas

2/21/2015

Rozdział 9 ,,Panie, geniuszu".


Wstałam dziś z woli Fede, co poradzę?!
-Ej Vilu! Dziewczyno jest 11 godzina, o 10 byliśmy umówieni na dole!-darł się na cały głos, a ja udawałam ze go nie słyszę i śpię.
-Czekaj Fede, ja to załatwię-powiedział szatyn-Vilu wstajemy-powiedział spokojnie lekko mnie szturchając
-Tak?-zapytałam ,,ziewając"
-Kurde siostra! Próbuję cię obudzić od 15 minut a ty nic, darłem się, a tu Leon wchodzi i mówi cihutko kojącym głosem, o co kaman?!
-Fede, trzeba się było drzeć!-powiedziałam głośniej z ironią
-Panie geniuszu-powiedział Leon z sarkazmem robiąc przy tym śmieszną minę, grzywa wzięła moją podusię i walnęła nią Leona w twarz, no świetnie! Szatyn złapał drugą podusię i tak zaczęła się ich walka na poduszki. Wkurzyłam się, wzięłam wielką poduszkę ], która jest napełniona piórkami, walnęłam ich obu po twarzach z czego po pokoju latało mnóstwo piórek  po czym Federico wziął mnie i przewalił na łóżko
-Dobra wariaty, uwielbiam się z wami bawić, ale mówiliście coś, a raczej Fede się darł że byliśmy umówieni.
-No tak, umówiliśmy się że idziemy dziś do wesołego miasteczka-powiedział mój kuzyn
-Czemu ja nic o tym nie wiem?!
-Dziewczyny miały ci powiedzieć. Dobra, my już idziemy, a ty się szykuj Vilu, czekamy na dole.
-Oki.-po tych słowach chłopcy wyszli, poprawiłam łóżko, chyba jest ciepło bo świeci słońce, a chłopcy byli w krótkich spodenkach...znaczy czy czwartych bo krótkich to oni nie noszą. Po 15 minutach byłam ubrana w to:


(od aut.Vilu wybrała taki zestaw tyle że z materiałowymi spodenkami, nie skórzanymi)
Ale po wczorajszym zdarzeniu opamiętałam się i wzięłam bluzę:
którą spakowałam do sporej torby, zrobiłam delikatny makijaż, rozczesałam włosy, które zostawiłam rozpuszczone i wyszłam zamykając pokój, zeszłam na dół a tam zauważyłam przyjaciół
-Dziękuję wam dziewczyny że mnie nie poinformowałyście o wyjściu do wesołego miasteczka....
-Sorka Vils, ale ty już spałaś i nie chciałyśmy cię budzić-powiedziała blondynka
-No dobra niech wam będzie, aha i chciałabym podziękować oto tym panom że przynajmniej oni mnie obudzili, nie licząc darcia się Fede i bujki na poduszki i zawalonego pokoju piórkami.
-Ale to ty użyłaś poduszki z piórkami-bronił się mój kuzyn
-Dobra już cicho-powiedziałam i roztargałam mu włosy-Moje włosy!
-Nie, Vell, teraz będziemy czekać półgodziny zanim je ułoży-powiedział smutny Maxi
-Nieprawda, poczekaj, zrobię ci włosy w dwie minuty, będą wyglądały jeszcze lepiej niż te twoje robione w dwadzieścia minut-tak jak powiedziałam tak zrobiłam, zaczęłam mu układać włosy i wyszły naprawdę nieźle, podałam mu lusterko z kosmetyczki
-No no Vils, nadajesz się na fryzjerkę-pochwalił mnie Federico
-Dziękuję, a teraz chodźmy-po 30 minutach doszliśmy. Zakupiliśmy bilety i weszliśmy do wesołego miasteczka.
-Gdzie idziemy najpierw?-zapytała Cami
-Nie wiem jak wy, ale mi się chce pić, może usiądziemy na tym tarasie przy stoliku, napijemy się i obgadamy gdzie idziemy?-zapytałam
-Okej-zgodzili się wszyscy. Z Leonem, Diego i Fran zamówiliśmy sobie po soku owocowym, ja wzięła większy i Lu ode mnie pod pijała. Ustaliliśmy że na początek idziemy do kina 7D, następnie idziemy na kolejkę górską, karuzele, crazy tower, dom strachu i diabelski młyn. (od aut.jeśli nie wiecie co to crazy tower to wpiszcie sobie w wyszukiwarce, będzie filmik. Na filmie wygląda to na nie straszne, ale w realu jest to strasznie szybkie, wiem bo sama na tym byłam na wakacjach). W kinie byliśmy na dwóch filmach, byliśmy na drollercostaer;ze (czy jakoś tak) i horrorze o strasznym domu. Podczas horroru wtulałam się w Leona, no co? Było straszne, heh szczęście że siedział koło mnie. Dziewczyny trochę marudziły że przez wodę makijaż im się rozmył, ja nie miałam takiej potrzeby, byłam przygotowana na wszystko więc zrobiłam makijaż wodoodporny. Na kolejce górskiej dziewczyny piszczały, no a jak? A ja? Ja się świetnie bawiłam chociaż, był taki zjazd na dół ze myślałam że walniemy w tor po wyżej, gdyby była tu osoba o wiele wyższa od nas to by w to z pewnością walnęła. Karuzela, jak to karuzela, nic specjalnego, ale jednak postanowiliśmy iść na te samochodziki co się kręcą i woda na nie pryska, było okej, następnie poszliśmy na crazy tower, tu akurat krzyczałam. Usiedliśmy na około, poszli wszyscy oprócz Naty, pierwsze ona nie chciała, drugie nie było już miejsca usiedliśmy, facet nam założył te barierki, zaczął ruszać, a my wzbiliśmy się na samą górę,zaczęłam panikować że nie chcę, że gościu ma to opuścić i zejdę, wtedy będą się bawić, byłam pomiędzy Maxim,a Leonem, ci mnie uspokajali, ale nie dawałam za wygraną, wtedy Leon mnie złapał za rękę i powiedział:
-Jesteśmy tu z tobą tak? Nie bój się, nie ma czego-po wymowie Leon musnął mój polik
-Okej, przecież to nic strasznego, nie boję się kolejek górskich, to jest podobne, tyle że jesteśmy na jednym wielkim  kiju, a nie w samochodzikach.
-No właśnie,na pewno okej?-zapytał się mnie szatyn
-Na pewno-powiedziałam z uśmiechem-Ale nie puszczaj mnie.
-Nie mam zamiaru.-zaczęło się, zaczęliśmy z dziewczynami piszczeć ze strachu, ale po chwili uspokoiłam się i zaczęłam krzyczeć ze szczęścia wraz z chłopakami. Następnie poszliśmy coś zjeść, gdy nasze jedzenie znikło pogadaliśmy trochę by się nie zrzygać na diabelskim młynie. Po 10 minutach udaliśmy się na wcześniej wymienioną atrakcję, problem w tym ze od dziecka boję się diabelskiego młynu, jak byłam mała na diabelskim młynie z tatą prawie z niego wypadłam. Leon pomógł mi wejść do jednego z wagonika i usiedliśmy, wzięłam głęboki oddech i Leon chyba zauważył że się denerwuję
-Miśka wszystko okej?
-Nie..znaczy tak..nie wiem...nie! Cholernie się boję Leon, kiedyś prawie wypadłam z diabelskiego młynu!
-Vilu spokojnie, nic ci się nie stanie, jestem tu z tobą tak? Nie pozwolę by ci się coś stało, chodź tu do mnie-powiedział szatyn, on chyba się niczego nie boi.
-Dziękuję-powiedziałam i się w niego wtuliłam, zaczęliśmy rozmawiać, aż byliśmy na samej górze, wtedy mój humor się zepsuł, diabelski młyn ma awarię. Zaczęłam panikować, Leon starał się mnie uspokoić, ale mu to nie wychodziło...
_____________________________________________
Hejka! Oto 9 rozdział, jak widzicie awaria diabelskiego młynu, ale nie bez powodu ją zrobiłam, możecie zgadywać co się stanie, pozwalam ^^. Chociaż pewnie nikt tego nie czyta. Jeśli czytacie pozostawcie po sobie ślad, będę wtedy wiedziała że ktoś to czyta :*  Ja już lecę, papatki! :*/Tinistas
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

2/20/2015

Rozdział 8 ,,A co powiesz na Ice bucket challenge dla metrowej grzywy?".

*15 minut później**Violetta*
-Okej, gdzie najpierw idziemy? -zapytałam
-Co powiecie na zwiedzanie?-zapytał szatyn obok mnie
-Super!-powiedzieliśmy równo, mieliśmy sporo zdjęć:







 Tutaj jechaliśmy autobusem do kawiarni.

















































Tutaj ja i Fran <3
No i tu również :D

Chłopcy musieli oczywiście coś odwalić w kawiarni :D














Po pysznym cieście i kubku kawy/herbaty udaliśmy się do naszego domku w wspaniałych humorach. Każdy udał się do swojego pokoju by przebrać się w stój kąpielowy. Ja wybrałam ten. Potem przebrałam się w inny zestaw. Włosy zostawiłam rozpuszczone, spakowałam ręczniki, olejek do opalania itp. Zmyłam makijaż i nałożyłam korektor, puder i  błyszczyk. Następnie zabrałam z łóżka moją torebkę którą miałam na mieście i wyszłam, wszystkie dziewczyny już poszły, super! Zamknęłam pokój i zeszłam na dół, tam były dziewczyny, Diego,Maxi i  Brodwey. Chłopacy pewnie włosy robią, po chwili zauważyłam Leona i Fede, już wiem czemu tak długo, mieli ze sobą trzy torby-Co wy tam macie?-zapytałam
-Jak to co? Rzeczy potrzebne na plażę, ręczniki, piłkę do siatkówki, pompkę, materace itp.
-Aha-powiedziała Cami
-A nie zapomnieliście o czymś?-zapytałam
-O czym?-zapytał Feder
-Okulary przeciwsłoneczne-powiedzieliśmy wszyscy równo
-A no jo-i pobiegli, po minucie zjawili się i poszliśmy na plażę. Po dotarciu rozpakowaliśmy się i rozłożyliśmy leżaki. Ja miałam pomiędzy Luśką, a Leonem, a jak inaczej? Wszyscy się rozebraliśmy do stroi i położyliśmy na leżakach, na początku trochę popaplałam z Luśką,a Leon z Fede, bo ten siedział koło niego. Po pół godzinie chłopcy poszli się kąpać do wody, spodziewałam się że przyjdą i nas wrzucą. Już wychodzili z wody i ostrzegłam Lu-Uważaj, zaraz nasz wrzucą do wody.
-Hej-powiedzieli do nas metrowa grzywa i Leon
-Cześć grzywa, witaj Leonardzie
-Haha, bardzo śmieszne-powiedział z ironią Leon. Wtedy chłopcy zabrali tylko mnie, szmaragd mnie trzymał za nogi, a Feder za tłów.
-Na trzy!-krzyknął mój kuzyn, zaczęli odliczać razem
-Trzy, dwa jeden, hop!-krzyknęli i mnie wrzucili na głębokość, gdy ustałam do szyi-Jesteście chorzy! Mogłam utonąć!-krzyknęłam po dwu minutowym wypływaniu-Spoko, nie dał bym ci Violka-powiedział szatyn gdy do mnie podpłynął-Kogo to pomysł?!-krzyknęła Lu gdy do nas podpłynęła
-Metrowej grzywy, a co?
-Nie ważne, my se popływamy z Violcią, wy idźcie trochę ochłonąć.
-Ok-powiedział kuzynek.
-Co powiesz na Ice bucket challenge dla metrowej grzywy?-zapytałam
- I dla Leonarda?-odpowiedziała pytaniem na pytanie
-Ok, ale skąd weźmiemy lód?
-Nie mówiłam ci? Nie daleko jest targ, kilo lodu, 5 peso.
-Ok, ty idź kupić, ja skołuję wielkie wiadra i wodę.
-Po pięciu minutach wielkie wiadra były wypełnione lodem i woda po brzegi, chłopcy śpią bo Fran nam mówiła, szczęście śpią na kocu, podeszłyśmy i wylałyśmy całą zawartość na nich-Aaaaaaa!-krzyknął Fede
-Ice bucket challenge wykonany!-krzyknęłyśmy i przybiłyśmy piątkę
-To za wrzut do wody.-powiedziałam
-A ty Luśka?-zapytał Fede
-Za to że mnie nie wziąłeś i wrzuciłeś!-Wszyscy zwijali się ze śmiechu, a chłopca było zimno
-Okej, co powiecie na wspólnego misiaczka?-zapytali chłopcy
-O nie!-krzyknęłyśmy z Ludmi i zaczęłyśmy uciekać, ale chłopcy byli szybsi i nas dogonili, Leon mnie a Fede oczywiście Ludmiłe, zaczęło się, dla mnie i blondynki była to masakra, po chwili śmiechu i przytulasów zauważyliśmy że Fedemiła się całuje-Zostawmy ich samych-stwierdziłam i pociągnęłam Leona za rękę w stronę naszych przyjaciół. Potem czas na plaży spędziliśmy normalnie, opalając się, kąpiąc i grając w siatkę. Najśmieszniejszą sytuacją było to że Leon i Fede pływali na materacach dmuchanych, jak jacyś króle, dlatego z Lu ich zrzuciłyśmy i same na nie usiadłyśmy i pomogłyśmy chłopakom wejść na nie, to nie były takie gumowe materace za 30 peso, to były takie wielkie porządne na których można dobrze spać, potem pływaliśmy sobie na nich razem. Około 22 zaczęliśmy się zbierać, myślałam że dobrze się spakowałam, ale zapomniałam o bluzie, no świetnie, ale szczęście że ma się takiego przyjaciel jak Leon który mnie poratował i wziął pod ,,swoją rękę" dosłownie, wtulił mnie w siebie i okrył nas bluzą. Po całym wydarzeniu, poszłam się wykąpać, ubrałam piżamkę w serduszka i poszłam spać.
_______________________________________________________________________
Hejka! Przepraszam że nie pisałam nic od.....chyba 6 dni, nwm, albo 4, ten rozdział miałam już dawno zaplanowany, ale nie miałam kiedy go napisać i dodać, ale w końcu się udało. Oglądaliście Lodo w DDTVN? ja tak :D Heh.....Mam aparat na żeby (dziś zakładany) ale ściągany....Wolałabym stały.....Muszę 3 godziny dziennie i na noc zakładać...Problem w tym ze jak dentystka mi piłowała jedną stronę to zapomniała jej...oszlifować?! Po prostu jest strasznie ostra i mnie boli jak połykam ślinę czy coś mówię, czy nawet oddycham buzią....A muszę nią oddychać bo mam zatkany nos.....Pamiętajcie, jeśli czytacie komentujcie <3
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ/Tinistas =^.^=