12/23/2015

Rok na blogu!

Hey, hey, hey!
Dokładnie wczoraj, minął rok od dodania 1 postu tutaj, co oznacza, że wybił mi rok!
Jestem zarazem szczęśliwa i smutna.
Cieszę się, że jestem tu tak długo, ale przykro mi, że jest tak mało komentarzy...
Niby jest to 12 tyś. wyświetlen, ale nadal nie czuję, żeby było was dużo :(
No, ale co?!
W niedzielę miał być op, tak wiem, ale nie wyrobiłam się, ale jest już przerwa świąteczna, także jest już lepiej!
W ferię napiszę na zapas :D
Moje województwo ma jako pierwsze ferie, także ten....no...
Cieszcie się, bo może wtedy dodam tego dawno zaczętego os'a :D
Także, ja już zmykam :*
Bye :*
#Tinistas


12/18/2015

Nowy blog? + przeprosiny.

Hola ♥
Tutaj Tinistas :*
Baaaaaaaaaardzo was przepraszam za tak długą nieobecność na blogu. Nie było mnie tu prawie 2 miesiące. Ale było to spowodowane brakiem czasu i masą nauki. Obiecuję, że teraz będę dodawać.
Ale przejdźmy do głównej części postu.
Mam nowego bloga. Opuszczę tego? Nieeeee!
Założylam go z przyjaciółką, więc serdecznie was tam zapraszam, link: www.livandgadula.blogspot.com.
To już na tyle w tym poście. W niedzielę pojawi się opek, bo jutro jadę kupić prezenty.
Paaaa :* #Tinistas

10/31/2015

Rozdział 26 ,,Lara"

Rozdział dedykuję Zuzi B.

-Viola!-krzyknęła Włoszka. Przecież się wczoraj widziałyśmy.
-Hej Fran, też się cieszę, że się widzimy
-I, że Cię żaden tramwaj nie przejechał-przerwał mi Leon, na co my w piątku uderzyłyśmy otwartymi dłońmi w czoło
-Ale widziałyśmy się wczoraj, więc dlaczego tak krzyczysz,jakbyś zobaczyła mnie po roku?
-Widziałyśmy filmik-powiedziała Lu.
-Tak...Naprawdę był super. Jak to oglądałam to łzy mi poleciały-powiedziała Naty
-Dlaczego?-zapytałam
-Bo powiedziałaś, że potrzebujesz i masz kochanych przyjaciół-odpowiedziała na moje pytanie Hiszpanka.
-Cholera zamknij się! Muszę go znaleźć-usłyszeliśmy krzyk jakiejś dziewczyny. Leon coś szepnął pod nosem.
-Co?-zapytałam.
-Lara-odpowiedział głośniej.
-Chwila, co?! Lara?! Ta Lara? Ta Lara z gimnazjum?-zapytałam nie dowierzając.
-T-tak-zaciął się Leon.
-Lara?-zapytała Lu. Automatycznie się w nią wtuliłam, a ona mnie objęła.
-Nie wierzę.-szepnęła Fran.-Nie wierzę, że ona wróciła-dopowiedziała. Żeby uniknąć kontaktu z nią udaliśmy się do sali.
-Witajcie dzieciaki. Na początku chcę z powrotem przywitać Ludmiłe, Cami, Fran, Naty, Diego, Fede, Brodway'a, Maxiego, Leona oraz Violette. Cieszę się, że jesteście cali i zdrowi. A teraz mam wiadomość. Odbędzie się konkurs. Zostaniecie dobrani w pary. Będziecie musieli wymyślić układ i zatańczyć go. Wszystko będzie nagrywane na żywo na stronie U-Mix ludzie będą głosować na najlepszy układ. Dwie wybrane pary z największą ilością głosów polecą do Madrytu!-ogłosił Pablo, a my zaczęliśmy krzyczeć.
-Dobra, dobra dzieciaki. Później będziecie się cieszyć. Oto pary. Federico i Naty, Francesca i Diego, Camilla i Brodway, Ludmiła i Maxi oraz Leon i Violetta. Następnie jest Lili i Pablo, potem-dalej już nie słuchałam, bo zauważyłam Lara zbliżającą się w stronę sali
-Leon!-krzyknęłam szeptem.
-Tak kochanie?-zapytał równie cicho jak ja.
-Nie patrz się w stronę drzwi, proszę.
-Dlaczego?
-Lara-powiedziałam i poczułam, że oczy mi się zaszkliły.
-Nie płacz.To Ty jesteś dla mnie najważniejsza.-powiedział i objął mnie ramieniem.
*Około 30 minut później*
-Cześć mała-powiedział ten głos (<3) i chłopak objął mnie ramionami w talii.
-Cześć duży.
-Coś się stało?-zapytał
-Znowu automat się zaciął-odpowiedziałam. Szatyn od góry i lewej strony uderzył wielkie urządzenie, a moja woda wypadła.
-Dziękuję-powiedziałam i musnęłam jego usta. Odkręciłam gazowaną ciecz i się napiłam.
-Chcesz?-zapytałam.
-Jasne, dzięki-powiedział gdy podałam mu butelkę. Wziął kilka łyków i oddał mi przedmiot.
-Idziemy po szkole razem z Fede i Lu na miasto?
-No jasne, że tak!
*Po lekcjach*
-Albo jak Beto chciał zagrać na gitarze i struna mu pękła-powiedziała Lu.
-Tak! Albo pamiętacie nasz pierwszy rok? Nasz pierwszy występ?-powiedziałam pełna zapału
-Tak, o mało co Fede się nie zabił-dodał Leon ze śmiechem.
-No właśnie, co ty wtedy zrobiłeś?-zapytałam
-Jak to co? Tańczyłem. Sznurówka mi się rozwiązała i nadepnąłem na nią-odpowiedział.
-Tylko tobie mogło się to przytrafić!-oznajmiła blondynka. Cały czas wspominamy przeszłość.
-No dobra. To co? Najpierw Strabuck's, a tam omówimy co dalej robimy?-zapytał Leon
-Oczywiście!-powiedziała wesoła Luśka. Udaliśmy się w kierunku kawiarenki. Zamówiliśmy to co zawsze czyli ja z Lu latte z bitą śmietaną i karmelem. A chłopcy wzięli latte z bitą śmietaną i czekoladą. Też całkiem spoko, ale moje...Pychota.
-No dobra, to gdzie idziemy?-zapytałam
-To ja mam pomysł!-zapowiedział Fede
-No mów-zachęcił go Leon
-Pójdziemy do domu zabaw!-krzyknął uradowany Federico na cały głos. Wszyscy skierowali wzrok na nas.
-Federico, ciszej-skarciła go Lu
-Bardzo przepraszamy, naszego kolegę poniosły emocje-powiedziałam do ludzi, a oni natychmiastowo odwrócili wzrok.
-Nie jestem za tym pomysłem, wolę iść do Primarka, bo są przeceny-powiedziała Lu.
-A ja tak-wsparł Leoś-A ty Violcia?-zapytał mnie mój chłopak. No kurcze, nie chcę tam iść, ale nie chcę też sprawić przykrości Leosiowi, w końcu musimy spędzić ten czas jak najlepiej.
-Dlaczego milczysz?-zapytał Fede
-Nie chcesz tam iść, prawda?-zapytał, a właściwie stwierdził Leon. Automatycznie się zasmucił.
-Co? Nie! Przecież nic nie powiedziałam, po prostu się zamyśliłam. Luśka, zachowajmy się jak prawdziwe, kochane dziewczyny. Zrobimy tak. Najpierw pójdziemy z nimi do tego jak to ujął Fede domu zabaw, a potem pójdziemy wszyscy w czwórkę do Primara (specjalnie nie napisałam k).
-Mi to pasi-powiedział ucieszony Leon i pocałował mój polik.
-A ty Fede?-zapytałam
-Niech będzie.
-Okay, poza tym nie dom zabaw tylko miasteczko zabaw-powiedziałam.
-Nigdy nie zniszczysz mojej dziecięcej duszy-powiedział z udawanym oburzeniem Fede, a ky się zaśmialiśmy.
-Oboje macie dziecinne dusze-skierowałam się do chłopaków.
-I kto to mówi?-odpowiedział Fede
-No właśnie ,,księżniczko"- odezwał się Leon.
-Ty rycerz na białym koniu, nie podrywaj już Violki, tylko chodźmy jeśli macie zamiar tam się pobawić-powiedziała Lu. Zabraliśmy swoje rzeczy i wyszliśmy z budynku. Leon złapał mnie za rękę, a ja musnęłam jego polik
*******************************************************
Cześć i czołem!
Witam was w kolejnym rozdziale!
Tak wiem, znów krótki, ale jakby miał być dłuższy to by się nie pojawił teraz.
Kurczę, cały tydzień byłam chora i teraz mam takie zaległości, że to masakra!
Wydaję mi się, że jest dłuższy od poprzedniego :)
Też od razu mówię:
Nie wiem kiedy pojawi się OS.
Pamiętajcie, że muszę go napisać do końca,
no i wszystko ,,dopiąć na ostatni guzik".
Także mam nadzieję, że rozdział się wam spodobał :)
No i że ktoś czyta tę notkę :D
Także, do next'a !
Bye :*
#Tinistas


10/03/2015

Rozdział 25 ,,Budzik"

Rozdział dedykuję Królikowi <3
Piszcie czy chcielibyście One Shot'a, bo mam mały pomysł :*

*Violetta*
-To żart,prawda?!
-To nie jest żaden żart!
-Nie wierzę w to! Nie możesz mi tego zrobić!
-Ale to nie moja wina!
-Jak to nie! Możesz porozmawiać, przekonać!-krzyczałam, a łzy leciały mi ciurkiem po polikach.
-Nie płacz, proszę.
-Jak mam nie płakać?!
-Vilu...
-Tak bardzo Cię nienawidzę i zarazem kocham...-powiedziałam ciszej i wtuliłam się w Meksykanina.
-Też Ciebie kocham-odpowiedział i pocałował czubek mojej głowy.
-Przepraszam...
-Za co?
-Że znów się uniosłam.
-To nie Twoja wina. Ja też pewnie bym tak zareagował, poza tym masz te dni.
-Tak...Niestety. Czyli co... Mamy dwa dni czasu?
-Tak-szepnął
*Około godzinę później*
-Kocham-szepnęłam
-Też-odpowiedział tak samo cicho jak ja. Zbliżyłam się do niego i wpiłam w jego usta. Po chwili zaczął oddawać pocałunki.
*Rano*
-Cholerny budzik-szepnęłam
-Jak się księżniczce spało?-zapytał Leon. Bardzo się cieszę, że wieczorem zgodził się by u nas nocować.
-Nie najgorzej...
-To się...Chwila, co?!
-Żartuję. Spało się bardzo dobrze, bo z Tobą.
-Kocham.
-Też-odpowiedziałam i pocałowałam jego polik-A teraz koniec tego leżakowania, idę do łazienki!-powiedziałam i szybko ruszyłam do pomieszczenia. Mimo wszystko, Leoś jest chłopakiem, ale w łazience potrafi siedzieć dłuuuugo. Za nim się zorientowałam byłam już w kabinie pod strumieniem letniej wody. Wzięłam do ręki arbuzowy kosmetyk z firmy Joanna i wylałam trochę żelu na gąbkę, a tą zaczęłam jeździć po ciele. Następnie całą pianę spłukałam i przekręciłam gałkę, a woda przestała lecieć ze słuchawki prysznicowej. Po tym jakże długim (czyt,króciutkim) prysznicu, wzięłam biały puchowy ręcznik i wytarłam swoje ciało. Nabalsamowałam je produktem o tym samym zapachu co żel, ubrałam bieliznę, a na to szlafrok i wyszłam z pomieszczenia. Ku mojemu zdziwieniu Leona nie było w pokoju. Pewnie jest w łazience na dole-pomyślałam i podeszłam do garderoby. Po około 10 minutach myślenia co założyć, wybrałam ten strój:
Z powrotem ruszyłam do pomieszczenia zwanego łazienką i tam się ubrałam. Włosy zostawiłam rozpuszczone, nawet ich nie prostowałam i umyłam zęby. Następnie usiadłam przed toaletką i zrobiłam delikatny makijaż. Wzięłam torebkę do której spakowałam portfel, chusteczki, telefon, tabletki na ból głowy, malutką kosmetyczkę w której były: gumka do włosów jak i wsuwki. korektor, tusz do rzęs, puder, żel antybakteryjny oraz zabezpieczenia na czerwone dni. Spakowałam jeszcze słuchawki. Podeszłam kolejny raz do toaletki, pomalowałam usta jasno-różową szminką, którą również włożyłam do torebki. Spryskałam się pierwszymi lepszymi perfumami, akurat wypadło na jedne z moich ulubionych Killer Queen Oh so Sheer Katy Perry. Zgarnęłam z biurka klucze od domu i zeszłam na dolne piętro, a tam zobaczyłam siedzącego Federico na kanapie.
-Fede, widziałeś Leona?
-O cześć, cały czas siedzi w łazience.
-Naprawdę? Ja zdążyłam cała się ogarnąć, a on tam nadal siedzi?
-Bo pojechał do domu po rzeczy i wrócił jakieś 15 minut temu.
-Yh...-ominęłam kanapę i podeszłam do drzwi
-Leoś, wychodź już.
-Jeszcze pięć minut!
-Leon! Bo spóźnimy się do szkoły!
-Nie spóźnimy się!
-Gościu, Violka wyszła z domu!
-Co?!-Leon wypadł z drzwi jak oparzony
-Chodź już-powiedziałam i złapałam go za rękę.
-Ale nie zrobiłem sobie włosów.
-Zrobię Ci w szkole.
-Co mi zrobisz?-zapytał odwracając mnie do siebie i poruszał zabawnie brwiami.
-Zboczuch-powiedziałam przez śmiech i zaciągnęłam go do szkoły
***********************************************
Heyka! Dzisiaj bardzo krótki. Bardzo przepraszam za ponad miesięczną nieobecność, ale nie miałam weny, ani czasu, ponieważ miałam kilka sprawdzianów, kartkówek itp. Teraz mam kilka występów i konkursów, także za tydzień może być równie krótki rozdział. Jeszcze raz was bardzo przepraszam, no i dziękuję za tyle wyświetleń. 
#Tinistas

8/31/2015

Rozdział 24 ,,Nie zrobię tego"

*Rozdział dedykuję Zuzi Ł*

*Około godziny 20*
-Chyba powinniśmy już wracać?-zapyta, a właściwie stwierdził mój chłopak.
-Musimy? Leon, tu jest przecież tak pięknie! Mamy widok na jezioro, z drzewa spadają liście, siedzimy na naszej ławce. Tu jest po prostu...
-Tak romantycznie-powiedział szatyn z uśmiechem.-Wiem Vilu, obiecuję ci, że jutro tu przyjdziemy, ale jest późno.
-Późno? Ty sobie ze mnie żartujesz tak? Leoś jest 20! Ale jeśli ci tak na tym zależy możemy za chwilę iść, 10 minut, proszę!
-Niech będzie.-powiedział mi do ucha, na co przeszedł mnie przyjemny dreszcz.
*Dom Violetty*
-Wejdziesz?
-Nie chcę robić ci problemu.
-Ty nigdy nie sprawiasz problemu, chodź-powiedziałam z uśmiechem ciągnąc go za rękę.
-Fede wróciłam!
-Leon?-zapytał Włoch.
-Leon.-potwierdziłam.
-To chodźcie tu, bo mnie pozabijają!-krzyknął Fede, na co ja ruszyłam pędem na górę.
-Co jest?-powiedziałam otwierając drzwi do jego pokoju.
-One nie dają mi spokoju!-powiedział Fede wskazując na moje przyjaciółki.
-Dziewczyny, a wy nie w domach-zdziwiłam się.
-No byłyśmy, ale przyszłyśmy bo chciałyśmy na ciebie poczekać byś nam powiedziała jak minęła ci, znaczy wam randka-poprawiła się Camila zobaczywszy Leona.
-To ja mam jedno pytanie-odezwał się w końcu Leon.
-Proszę mów-powiedziałam zamykając za nami drzwi.
-Jeszcze raz nie dacie Violce spokoju przed randką ze mną, to obiecuję że was zamknę w piwnicy.
https://www.youtube.com/watch?v=uJBcTrJsldM
(przełączcie sobie na 3:10, chodzi o ten moment do końca)
-Z czego się śmiejecie? Ja mówię serio-a my spoważniałyśmy. Potem ujrzałam perlisty uśmiech Leona, a my zaczęłyśmy się znowu śmiać.
-Nie.-powiedział patrząc na dziewczyny, a ja się do niego przytuliłam.
-Dobra, to opowiadajcie jak randka-powiedział Fede
-A Tobie co się stało?
-Co? Chcę wiedzieć czy moja kuzynka jest zadowolona z chłopakiem, inaczej mogę mu obić gębę.
-No chyba szybciej ja Tobie-odpowiedziałam.
-Dobra, teraz serio opowiadajcie.-powiedziała Naty.
-To było...Super. Takie romantyczne. Jednym zdanie: Było cudownie!-powiedziałam co jakiś czas zastanawiając się jak dobrać słowa.
-Dobra, opowiesz nam potem szczegóły-powiedziała Lu.-A teraz skoro jesteśmy w takim gronie, może coś porobimy?
-Jasne, czemu nie, ale dajcie mi pięć minut, przebiorę się.-powiedziałam i poszłam do mojego pokoju, tam wybrałam strój w który, następnie się przebrałam:
Bez torebki

-Już jestem-powiedziałam wchodząc-Wymyśliliście coś?
-Nie, liczyliśmy, że ty na coś wpadniesz-powiedziała Włoszka
-Butelka?-zapytałam.
-o! Dobry pomysł!-powiedział zadowolony Fede.
-Tak trudno było wymyślić?-zapytałam
-Nawet nie wiesz jak-odpowiedział mój chłopak.
-Zapomniałam, Leon nie chcesz się przebrać?
-Nie.
-Bo jeśli chcesz to Fede zawsze może ci coś pożyczyć,poza tym, znając nas pewnie coś twojego i tak tu jest.
-Naprawdę nie chcę-powiedział łapiąc mnie za rękę.
-Dobra,koniec kochasie, gramy-odpowiedział jak zawsze Fede.
-Kręć-powiedziała Camila, a butelka znalazła się w obrotach. Wypadło na mnie
-Tylko wymyśl coś normalnego i porządnego, wyzwanie-powiedziałam. Ten się chwilę zastanawiał i powiedział.
-Będzie jak w seven second challenge! Tylko że masz dziesięć sekund, by z dołu przynieść mój telefon, start!-powiedział mój kuzyn, a ja ruszyłam biegiem na dół, złapałam z kanapy telefon Fede, a następnie pognałam na górę
-dziewięć, dziesięć-skończył odliczać mój kuzyn, gdy wbiegłam do pokoju.
-Proszę-powiedziałam. Wiedziałam, że dałabym radę, ale w większą ilość czasu. W sumie, zawsze byłam dobra w bieganiu,więc...
-Dobra jesteś-odpowiedział Fede, coś analizując.
-Lu, pytanie czy wyzwanie.
-Wyzwanie.
-Musisz całować się namiętnie z Fede przez dziesięć sekund, go-powiedziałam i zaczęłam odliczać, gdy Lu przyssała się do Fede.
-Dziesięć. Halo, Lu, już możesz się oderwać-powiedziałam szturchając ją w ramię.
-Dobra, Leon.
-Wyzwanie.
-Musisz....Uderzyć w polik Violkę-powiedziała, a ja się zlękłam. Spojrzałam na szatyna siedzącego koło mnie. Siedział z założonymi rękoma.
-Leon-powtórzyła blondynka
-Nie zrobię tego.
-Dlaczego?
-Bo dziewczyn się nie biję?! Jestem chłopakiem i nie mam zamiaru jej bić. Poza tym nie skrzywdzę jej!-powiedział, a w oczach miał złość.
-Leon.-powiedziałam kładąc jego rękę na ramieniu-Uspokój się-powiedziałam. Chłopak zasłonił twarz rękoma.
-Cicho-powiedziałam wtulając się w niego.
-Kocham-szepnęłam mu do ucha.
-Też-odpowiedział już spokojniejszy.
-Dobra, mylę, że jednak to nie był dobry pomysł. Może pogramy w Dance star, albo Just dance?-zapytałam.
-Jasne-odpowiedziała Camila i zeszliśmy wszyscy do salonu. Tam włożyliśmy jedną z płyt i zaczęliśmy tańczyć. Bardzo spodobał mi się taniec Naty i Fede:
Bardzo podobał mi się układ który musieli zatańczyć.
-Dobra teraz my wybieramy...Leon i V-powiedziała Naty, wcześniej dyskutując z Fede.
-Leon nie zatańczę tego-odpowiedziałam zmieszana.
-Dlaczego?
-Ja...
-Boisz się? 
-Yhym. Że pomylę kroki.
-Nie myśl o tym. Pomyśl o czymś przyjemnym-powiedział.
-Przyjemnym?
-Tak.-odpowiedział i puściliśmy grę.
-Dobra. My się już zbieramy.-powiedziała Naty.Pożegnałam się i trójka dziewczyn wyszła.
-A my idziemy do mnie-powiedział Fede i pociągnął Lu na górę.
-Pomożesz mi-zapytałam.
-Tak, w czym?
-To wszystko powyłączać i muszę nagrać filmik.
-Po co?
-Ta sprawa z Diego, pamiętasz?
-Tak.-odpowiedział szatyn i musnął mój polik. Wzięliśmy się od razu za sprzęt.
*Około 10 minut później*
-Dobra, gotowa?-zapytał szatyn.
-Chyba tak.-powiedziałam niepewnie, a szatyn włączył nagrywanie i pokazał kciuk do góry.
-Cześć, tutaj Violetta. Jakiś czas temu w internecie pojawił się nietypowy filmik z moim udziałem. I nie mam zamiaru się tłumaczyć, bo tłumaczą się tylko winni, ale poczułam, że muszę to nagrać. Mnie i Diego nic nie łączy prócz przyjaźni. Diego ma dziewczynę, a ja chłopaka. Nie możliwe by to było żebyśmy byli ,,parą", bo znamy się od bardzo dawna i darzymy siebie...Taką miłością jakby rodzinną. Ja go kocham jak brata, a on mnie jak siostrę. Nie ma między nami miłości którą darzy się drugą osobę z którą się chodzi na randki. I ten filmik... Pokazał mi go przyjaciel. Na początku nie wiedziałam o jego istnieniu, potem zobaczyłam opis i komentarze. Ludzie uważają mnie za najgorszą osobę na świecie za kłamstwo. Rozumiem, gdyby to była prawda, ale dołuję mnie to, że myślicie o mnie jak o jakiejś idiotce, przez zmontowany film. Rzeczywiście, kłóciłam się z Diego, ale nie oto że nie spędził ze mną przerwy, tylko o sprawy prywatne powstałe, między nim a moją przyjaciółką Fran. Nie będę wam mówić o co poszło, bo jak mówię to są sprawy prywatne między nimi. Może rzeczywiście trochę za bardzo się uniosłam, ale z Fran przyjaźnię się od przedszkola. potem to nieporozumienie się wyjaśniło, a ja przeprosiłam Diego. Potem się przytuliliśmy na znak zgody. Ktoś to odwrócił i wstawił do internetu. Dodał ,,genialny" opis i bum, wszyscy mają mnie za jakąś pustą dziunię. I nie nagrywam tego, byście mnie uwielbiali, bo ja tego nie potrzebuję. Wiem, że od samego początku są też ludzie którzy, za mną nie przepadają i to mi nie przeszkadza. Przecież nie każdy musi kogoś lubić. Mi wystarczy to, ze mam kochanych przyjaciół,kuzyna i chłopaka-spojrzałam na Leona i wzrok na nim został przez dłuuuugo-których, kocham ponad życie, a oni mnie. Naprawdę, nie potrzebuję by cały świat mnie uwielbiał, wystarczą mi tylko oni. Mam nadzieję, że zrozumieliście o co mi chodzi. A i jeszcze jedno, jeśli ktoś wstawia coś z udziałem kogoś bez jego wiedzy, to jest przestępstwo.Cześć-powiedziałam i wstałam. Podeszłam do kamery i ją wyłączyłam.
-Tak będzie lepiej-powiedziałam i z łzami w oczach przytuliłam się do niego.
-No już, cicho. Ja też cię kocham-powiedział i pocałował mnie w głowę.
**********************************************
Hey! Tak wiem...Krótki i beznadziejny, ale były 3 komy, a prosiłam o dwa! Także, mówiłam jest.
Mam do was pytanie, chcielibyście Os? Bo taki mnie jakoś wzięło :)
3 KOMENTARZE=NEXT
#Tinistas

8/29/2015

Rozdział 23?

Słuchajcie....
Wiem zawaliłam sprawę.
Ale nie mam, ani nie miałam weny teraz na to opowiadanie.
I teraz ostrzegam:
Rozdział totalnie zawaliłam!
Czytacie na własną odpowiedzialność!

*Około godziny 15*
-Co chcesz skarbie?-zapytała blond włosa dziewczyna
-Darling, potrzebuję twojej pomocy!
-Mów!
-Kod 037! Idę na randkę!
-Nie wierzę! I tak późno mówisz!? Nie zdążymy cię przygotować!
-Ale jak to?! Przecież są 3 godziny!
-No właśnie, szybko!-powiedziała i mnie pociągnęła do pomieszczenia, którym jest mój pokój.
-Dobra od czego zaczynamy?!
-No nie wiem-odpowiedziałam zmieszana.
-Poczekaj, zadzwonię może po dziewczyny, co?!
-Okay, to ja idę wziąć prysznic!-Weszłam do kabiny prysznicowej. Ciało umyłam truskawkowym żelem pod prysznic, a włosy czekoladowym szamponem. Wytarłam się w biały ręcznik, a włosy zawinęłam w tak zwany turban. W szlafroku wyszłam do mojego pokoju. Na łóżku czekały już moje przyjaciółki.
-Wow! Ale wy szybkie jesteście!
-Wiesz, jak masz randkę ze swoim księciem z bajki, o którym marzyłaś dłuuugo, to trzeba.-powiedziała Cami.-A tak poza tym to okey?-zapytała
-Tak jasne. To co, zaczynamy?-zapytałam.
-Tak-pisnęły wszystkie.
-Dobra, ty Cami robisz Vilu makijaż, ty Naty włosy. Ja i Fran wybierzemy kilka stroi!-krzyknęła zdenerwowana Lu i wszystkie zabrały się do roboty.
-Cami! Ten makijaż jest za ostry jak na jej pierwszą randkę z Leonem!-powiedziała Włoszka.
-Masz rację Fran!-powiedziała ruda i wzięła do ręki płatek kosmetyczny z płynem do zmywania makijażu.
-Dobra, my mamy wybrane 4 zestawy!
-A ja za moment skończę fryzurę-powiedziała Hiszpanka.
-A ty Cami?-zapytała blondynka
-Błyszczyk i gotowe.
-Dobra, pokazujcie ją nam-powiedziała Francesca, a dziewczyny przekręciły krzesło w ich stronę.
-Wow! Wyglądasz przepięknie!-powiedziała blondynka.
-Mogę się zobaczyć?
-Nie! Dopiero pod koniec-powiedziała Naty.
-Dobra teraz, ja i Fran wybrałyśmy ci cztery stroje, dziewczyny będą oceniać, a ja ci pomogę.-powiedziała Lu i poszłyśmy w stronę garderoby.
-Nie-odpowiedziały jednogłośnie.
-To też nie to-powiedziała Cami.
-No już lepiej, pokaż jeszcze ostatnią-powiedziała Naty.
-To też jest ładne. Te dwie ostatnie są najlepsze.-powiedziała Fran.
-Lu decyduj-powiedziałam.
-Ym...To.-powiedziała gdy miałam na sobie ostatni strój.
-Dzięki dziewczyny. Która jest?
-17:04. Posiedzimy jeszcze trochę z tobą-powiedziała Naty, a ja odpowiedziałam tylko uśmiechem
-Co się stało?-zapytała Włoszka.
-Strasznie się denerwuję. A co jeśli pójdzie coś nie tak? Jeśli coś powiem źle, albo Leon...-chcaiłąm dokończyć, ale Cami mi przerwała.
-Oj Vilu. Po prostu jesteś zakochana, dlatego. Boisz się, że jeżeli coś źle zrobisz to wasza miłość zniknie?-zapytała.
-Tak.
-Violetta, posłuchaj no. W miłości oto nie chodzi. Leon cię kocha i nawet jeśli coś źle powiesz to na pewno on to zrozumie. Przecież w związku nie może być idealnie, bo wtedy on nie ma sensu. Jeśli coś źle powiesz to Leon ci wybaczy. Albo nawet nie zwróci na to uwagi, kochana.
-Dzięki Cami-powiedziałam i ją przytuliłam. Potem zaczęłyśmy gadać o klepach, ubraniach i jakiś pierdołach.
-Dziewczyny, jest 17: 40. Czas by Vilu się zobaczyła-powiedziała Lu. Dziewczyny weszły pierwsze do garderoby.
-Wow! Wyglądam... Świetnie!-mówiłam prawdę. Strasznie mi się podobało. Tak wyglądał mój makijaż:
A tak włosy:
-Dobra, my już lecimy kochana! Trzymaj się-powiedziała Lu i ucałowałam wszystkie w poliki
-Jeszcze raz dziękuję wam, pa!-powiedziałam, a dziewczyny wyszły. -Za piętnaście szósta-pomyślałam. Usiadłam do toaletki, musiałam poprawić usta, bo od czasu gdy Cami wykonała mi make-up, usta mi się zmazały. Nałożyłam delikatną, jasno-różową szminkę firmy Mac, a na to bezbarwny błyszczyk z firmy Miss sporty. Popsikałam się jeszcze moimi ulubionymi perfumami od Diora, zabrałam z łóżka, wcześniej przygotowaną torebkę i wyszłam z domu.
*Dom Leona*
-Dzień dobry.-powiedziałam.
-Witaj, Violu! Ty pewnie do Leona. Wyglądasz naprawdę zjawiskowo-powiedziała mama Leona
-Leona nie ma w domu, kazał mi dać ci tą kopertę i tego anemona. 
-Dziękuję-powiedziałam trochę zaskoczona. Gdy pożegnałam się z Panią Verdas, otworzyłam kopertę.
Cześć kochanie!
Mam nadzieję, że jesteś dobra w skojarzenia.
Dostaniesz 6 kopert.
W każdej będzie napisana zagadka, którą musisz rozwiązać.
Wtedy mnie znajdziesz.
Oto pierwsza:
Najlepsza kawa w mieście, wszyscy tam byli. 
Spotykasz się tam ze znajomymi.
Buziaki, Leon.
-Co on wymyślił?-pomyślałam
-Najlepsze kawa w mieście....Wszyscy tam byli... Albo ,,Bueno Cafe" albo ,,Te amo Cafe". Spotykasz się tam ze znajomymi...,,Bueno Cafe"!-pomyślałam i ruszyłam w stronę kawiarni.
*Około 10 minut później*
-Cześć David! (czyt. Dejwid)
-Witaj Violu-powiedział mężczyzna w wieku około 30 lat.
-Trzymaj wiadomość i życzę udanej randki z Leonem-powiedział z uśmiechem.
-Dziękuję, pa!-powiedziałam i wyszłam przed budynek, usiadłam na ławce i odczytałam wiadomość:
No gratuluję kochanie!
Masz już drugą kopertę, zostało już tylko 4!
Oto zagadka:
Na górze róże, na dole fiołki.
Tam spotkaliśmy się po raz pierwszy.
-Park przy Studio-pomyślałam i tam ruszyłam. Po jakiś 5 minutach drogi zastałam tam Diego.
-Hej-powiedział chłopak
-Cześć. Powiedz mi tylko jedną rzecz.
-Co?
-Leon oszalał, nie?
-No, może trochę. Trzymaj i miłej randki.-powiedział Hiszpan podając mi kopertę i odszedł. Usiadłam na ławce na której siedział Diego i przeczytałam treść:
Brawo!
Już tylko trzy koperty!
Zagadka:
Muzyka jest w Tobie.
To twoja pasja.
Gdzie uczysz się grać na pianinie?
-Studio.-ruszyłam w wyznaczone miejsce. To niesamowite co Leon robi. Pierwsza randka, a on wyczynia takie cuda. Mam idealnego chłopaka. Kocham Leona i nie wyobrażam sobie żyć bez niego. Bez jego uśmiechu, tych dołeczków, włosów codziennie podniesionych na trochę żelu lub lakieru. Beż jego miłych, ciepłych słów, bez jego przytulasów czy pocałunków. Po prostu bez jego miłości do mnie. Zanim się zorientowałam byłam już pod Studio. Zauważyłam stojącego tam Maxiego.
-Hej.-powiedziałam z uśmiechem
-Cześć. Trzymaj.
-Dzięki-powiedziałam odbierając od niego wiadomość od Leona i usiadłam na ławce by trochę odpocząć. Jednak podeszłam do automatu i z torebki wyjęłam monetę. Po chwili zimna przezroczysta ciecz, sprawiała w moich ustach niesamowite uczucie. Ponownie usiadłam na tej samej ławce i przeczytałam wiadomość
No, no, no!
Widzę, że mam mądrą dziewczynę.
Zostały dwie koperty.
Zagadka:
Gdzie zachód słońca,
gdzie szumi morze.
Tam i ostatnią,
kopertę znajdziesz.
-Serio Leoś? To jest banalne. Plaża.-pomyślałam i ruszyłam w kierunku morza. Tam zobaczyłam Federico.
-Hej.
-Hej siostra, Zanim przeczytasz. Musisz stać twarzą do mnie.
-Dobrze-powiedziałam z uśmiechem odklejając piątą kopertę.

No widzisz, za chwilę mnie znajdziesz.
Zagadka:
Nie możesz iść prosto.
Nie możesz iść w lewo i w prawo. 
-Wiesz Feduś co ci powiem? Leon wymyśla banalne zagadki.
-To idź go szukaj. Udanej randki wam życzę.
-Jak nam?-powiedziałam i się odwróciłam. Tam zobaczyłam szatyna, na którego się od razu rzuciłam.
-Dzięki stary-powiedział mój chłopak, a Włoch odszedł.
-Jesteś nienormalny.
-Dlaczego?
-Robisz coś takiego?! Nawet nie wiesz ile musiałam się nachodzić! Następnym razem chcę cię zastać w domu, a nie wykonywać zagadki, które i tak były banalne.-powiedział tuląc się do niego.
-Przepraszam-powiedział.
-Dostanę nagrodę?
-Randka ci nie starczy?-zapytał z lubieżnym uśmiechem.
-Ale ja się tyle nachodziłam-powiedziałam jak małe dziecko. Leon pokręcił tylko głową i mnie namiętnie pocałował. Bez chwili zawahania oddałam pocałunek.
-Kocham cię-powiedziałam gdy się od siebie oderwaliśmy.
-Ja ciebie też, poza tym ślicznie wyglądasz.-odpowiedział.-Poczekaj.
-Dziękuję, coś się stało?-zapytałam
-Nie.-odpowiedział i wziął mnie na ręce.
-Zamknij oczy powiedział gdy mnie już postawił na ziemi. Czułam, że nie jesteśmy już na piasku.
-Możesz otworzyć-powiedział. Oniemiałam gdy wykonałam jego prośbę.

(wyobraźcie sobie że jest to na molo)



-Ty to przygotowałeś?-zapytałam nie dowierzając
-A widzisz tu kogoś innego?
-Nie wierzę!Ile ty w to pracy włożyłeś! Zdążyłeś to wszystko zrobić dziś?
-Tak. Poza tym-powiedział i podszedł do stolika-Proszę.-wręczył mi ostatnią kopertę.
Jaki jest twój ulubiony kwiat?
Odpowiedz głośno.
-Anemony. Przecież wiesz.
-Spójrz tam-powiedział i wskazał palcem. 
-Nie wierzę! Jesteś najlepszym chłopakiem pod słońcem-powiedziałam i rzuciłam się mu na szyje. Na piasku z płatków anemonów było ułożone serce.
-A to dla ciebie-powiedział i wręczył mi bukiet anemonów.
-Dziękuję-powiedziałam i musnęłam jego polik.
-Usiądziemy?-zapytał, na co ja kiwnęłam twierdząco głową.
*Około półtora godziny później*
-Leoś, dziękuję za to. Naprawdę. Ta randka była niesamowita. Najlepsza w moim życiu!
-Moja też-powiedział z uśmiechem.
-Kocham.
-Też-odpowiedział, a mi krew podpłynęła do policzków. Nie miałam zamiaru ich ukrywać. Niech Leon wie jak na mnie działa.
-Ładnie się rumienisz.-nie wiedziałam co powiedzieć, więc jeszcze mocniej się przytuliłam do chłopaka mojego życia.
-Przyjść jutro po ciebie?-zapytał.
-Jasne, ale pójdzie z nami Fran, okay? Obiecałam jej.
-Jasne. Myślałem, że pójdziesz z Luśką.
-A jak mam z nią iść, skoro jest przyklejona do Fede jak na superglue.
-Czyli tak jak ty do mnie?-zapytał ze śmiechem.
-Hey!-krzyknęłam odrywając się-Jak nie chcesz to nie-powiedziałam udając obrażoną. Robiło się późno i mimo wszystko zaczęło się mi robić zimno. Na moich rękach zauważyłam gęsią skórkę, założyłam ręce na piersi.
-Chodź tu bo zmarzniesz-powiedział wyciągając do mnie rękę.
-Nie chcesz bym się do ciebie kleiła to nie będę.
-A kto powiedział że ja nie chcę? Chcę i to bardzo, poza tym marzniesz.-powiedział, ale ja nic nie zrobiłam. Na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech. Poczułam na moich ramionach ciepło. Po chwili zorientowałam się, że mam na sobie marynarkę Leona. Chłopak do mnie podszedł i do siebie przytulił
-Nie obrażaj się na mnie-szepnął.
-Nie obrażam się-powiedziałam i przycisnęłam się mocniej do meksykanina.
-Jak chcesz możemy już wracać.
-Nie chcę. Już mi ciepło-powiedziałam.-Usiądziemy na ławce?
-Jasne-zgodził się chłopak i poprowadził nas na ławkę przy jeziorku pod drzewem.
-Leon, te liście. One są czerwone.
-To czerwone drzewo, nieopodal jest ich więcej.-powiedział i usiedliśmy na ławce. Na ławce położyłam również moje nogi, które zgięłam.
-To będzie tylko i wyłącznie nasza ławka-powiedział, a z kieszeni wyjął scyzoryk. Na oparciu ławki wyrył coś niesamowitego. Napis Leonetta w serduszku. Przejechałam po tym palcem. Po raz kolejny tego dnia na moich ustach widniały usta Leona (<3)

*************************************************
Hey! Tak wiem...
Dawno nic nie było, ale nie miałam za bardzo weny, ani też czasu na opa.
Ale dziś jest i postaram się, jak tylko będę miała chwilę czasu, pisać jako wersje robocze,
by potem dodawać.
Ogólnie napisałabym trochę dłuższe, ale wychodzę, także no....Do next
NEXT= 2 KOMENTARZE!
#Tinistas

8/08/2015

Rozdział 22 ,,Kicia"

Ważne!
Słuchajcie, stworzyłam już jakiś czas temu
dla was zakładki, bardzo bym prosiła byście
z nich korzystali no i byście
komentowali moje wpisy bo to mnie bardzo
motywuje :*
*Rozdział dedykuję Verdasowej ;3*

*Leon*
Muszę natychmiast znaleźć Fede. Musi mi pomóc. Mam genialny plan
-Halo?-odezwał się brunet ziewając
-Ty do cholery jeszcze śpisz? Wiesz, że jest już 12 30?
-Oj stary, ciszej bo mi laskę obudzisz poczekaj chwilę, wyjdę tylko z pokoju. Dobra mów.
-Mam super plan, ale musisz mi pomóc!
-Jaki plan?
-Romantyczną randkę dla Vilu.
-Ohoho, czyli Vilu wróci do domu w skowronkach.
-Oj przestań! Mam do ciebie kilka pytań i sprawę.
-Zacznij od sprawy.
-Załatw mi 100 różowych anemonów! (Anemony to rodzaj kwiatów)
-Po co ci?!
-To ulubione kwiaty Violetty, do niespodzianki pacanie.
-A ja myślałem że jej ulubione kwiaty to białe lilie.
-No widzisz.
-Dobra niech ci będzie, ale oddajesz forsę!
-Jasne!
-Dobra, a teraz pytania.
-Więc...
*Violetta*
Fede wyszedł do ogródka z kimś pogadać, a ja siedzę w salonie na kanapie jak słup
-Halo?-Odebrałam telefon słysząc refren piosenki Bądź Duży.
-Hejka kochanie!
-Hej Fran jak się trzymasz?
-Dobrze, co u ciebie?
-Masakra.
-Dlaczego? Coś się stało? Leon coś ci zrobił? Mam mu skopać dupę?!
-Nie! Z Leonem jest wszystko idealnie, ale dziś rano był listonosz.
-I co?
-Dostałam list.
-Od kogo?
-Od....Mamy.
-Co?! Ale jak to?! Przecież ona nie żyje?!
-No właśnie! Potrzebuję twojej pomocy, przyjdziesz?
-Oczywiście kochana, za 3 minuty będę-powiedziała i się rozłączyła. Minęły dokładnie 3 minuty, a ja usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Wchodź Fran!
-Jestem!-krzyknęła zdyszana.
-Nie musiałaś biec!
-Jesteś ważniejsza.-powiedziała na co ja się uśmiechnęłam
-A teraz mi powiedz skąd tu ten list.
-No mówiłam ci już przez telefon.
-Wiem, ale przecież twoja mama nie żyje, więc jak to możliwe?-powiedziała siadając koło mnie
-Nie wiem, ale mam dziwne przeczucie że ona nie umarła. A co jeśli ona nie zginęła w tym wypadku, tylko okłamała nas wszystkich że nie żyje? Może to było wszystko symulowane?!
-A otworzyłaś już?
-Nie, boję się.
-Jak nie otworzysz to nigdy się nie dowiesz co tak naprawdę się stało!
-Ja wiem, ale zrozum że się boję!
-Lu, Fede!
-Czego?! Ja śpię!
-Kod 001! Na pomoc Vilu!
-Już schodzę!-krzyknęła blondynka od niechcenia.
-Już, co się stało?-zapytał Włoch.
-Moment, zadzwonię jeszcze tylko do Leosiastego, ona bez waszej trójki nigdy nie otworzy tego listu.-powiedziała Francesca
*Francesca* (od aut. musiałam tutaj dać perspektywę Fran, byście przeczytali rozmowę :D)
*Początek rozmowy*
-Halo?
-Hejka Leon, natychmiast dom Violetty!
-Coś się stało?
-Tak jakby.
-Okej za moment będę.
-Okej thanks bye.
*Koniec rozmowy*
*Violetta*
Siedzę na kanapie ze łzami w oczach. Kolana podtrzymują ręce, na których mam opartą głowę. Otwierają się drzwi od domu, przeniosłam lekko wzrok-Leon-natychmiastowo się podniosłam i podbiegłam do niego, przytulając się. On mnie tylko mocniej do siebie przycisnął.
-Cicho mała. Co się stało?-ale ja nic nie mówiłam, nie umiałam.
-Vilu dostała dzisiaj rano list od swojej mamy-powiedziała Francesca
-Ale ona przecież nie żyje-powiedział zdziwiony Leon całując mnie potem w głowę.
-No właśnie i w tym jest zagadka.
-A otworzyła go już?
-Jeszcze nie.Cholernie się boję-wyszeptałam do jego torsu.
-Chodź usiądziemy-powiedział chłopak, na co ja pokiwałam twierdząco głową. Podeszliśmy do kanapy, po czym na niej usiedliśmy, podwinęłam nogi do mojej klatki piersiowej, na kolanach oparłam podbródek, będąc cały czas przytulona do Leona.
-Czego się kochanie boisz?-zapytał cicho Leon
-Sama nie wiem, tak po prostu. Boję się poznać prawdy. Boję się, że ona nas wszystkich okłamała i nadal to robiła przez 11 lat! Ja za nią tak płakałam, a tu się okazuje że ona żyje!
-Ale Violu, to że przeczytasz ten durny list to nie znaczy że musisz z nią żyć.
-Może masz racje?
-Oczywiście, że mam kochanie-powiedział uśmiechając się do mnie. Zobaczywszy te jego dołeczki od razu poprawił mi się humor.
-Dziękuję-powiedziałam wesoła i pocałowałam go w polik po czym sięgnęłam na stolik po kopertę.
-Ale zostaniecie ze mną dopóki nie przeczytam?
-Zostawimy cię w spokoju jak będziemy pewni że jest na sto procent okej-powiedziała blondynka. Trzęsącymi się rękoma trzymałam biały skrawek papieru, po czym go otworzyłam:
Droga córeczko!
Piszę do Ciebie ten list by ci wszystko wytłumaczyć.
Pewnie czytasz ten list razem z Leonem.
Skąd to wiem?
Kobieca intuicja.
Przeczuwam że po 11 latach jesteście parą.
-Skąd ona to wszystko wie?!-zdziwił się Federico
-Sama nie wiem, już wtedy przyjaźniłam się z Leonem, ale skąd ona wie że jesteśmy parą?!
-Nie wiem, ale ja też wiedziałam że w końcu będziecie parą także czytaj dalej-powiedziała blondynka
Tak wiem, jesteś na mnie strasznie wściekła, że odzywam się do Ciebie dopiero po 11 latach.
Ale się bałam i to nawet nie wiesz jak.
Teraz pewnie zadajesz Sobie pytanie czego się bałam?
Wszystkiego.
Bałam się że mnie znienawidzisz.
Bałam się Ci do wszystkiego przyznać.
Zapewne masz w głowie tyle rzeczy o których chciałabyś wiedzieć.
Dlaczego to zrobiłam?
Ponieważ zdradzałam twojego ojca, nie kochałam go tak jak on mnie.
Nie zasługiwał na to bym z nim była tylko z przyzwyczajenia.

-Lu, proszę ty to przeczytaj ja już nie mogę-powiedziałam ze łzami w oczach. Podałam blondynce list który ona ode mnie przyjęła
Ale bałam się mu o tym powiedzieć, więc wymyśliłam plan.
Ale on nie wypalił.
Jak dobrze wiesz miałam wypadek samochodowy, po którym byłam w ciężkim stanie, ale jak wiesz
przeżyłam.
Kazałam lekarzowi zadzwonić do twojego taty że umarłam, a ja przeprowadziłam się
do mojego kochanka.
Ma na imię Justin, jestem z nim do dzisiaj, przeżył w swoim życiu tragedię.
Jego żona zmarła na raka, a my się w sobie zakochaliśmy.
Z poprzedniego małżeństwa ma dwie córki w twoim wieku,
są bardzo piękne i mądre.
Mają na imię Clara i Ashley.
Są pracowite i bardzo dobre w szkole.
Justin jest fantastycznym mężem.
Mam nadzieję, że się ze mną skontaktujesz,
to mój nowy numer
(od. aut : przypadkowy)
689 471 220
Wraz z Justinem i jego córkami będziemy w restauracji ,,Mucho Bueno Espania" za tydzień o 20, jeśli
będziesz miała ochotę to możesz przyjść i z nami zjeść kolację.
Twoja kochana mama :*
-Violu wszystko okej?-zapytała Włoszka
-Nienawidzę jej! Nienawidzę tej idiotki! Jest dla mnie skończona! Nie chcę mieć z nią nic do czynienia!
-Okej...Ale tak to w porządku?-zapytał Fede
-Jak najbardziej. Nie będę się przejmowała taką idiotką.
-W takim razie możemy iść?-zapytała blondynka
-Jeśli chcecie to tak-powiedziałam już trochę smutniej wiedząc, że Leon pójdzie, zawsze nawet jako przyjaciele lubiłam z nim spędzać czas.
-Nie smutaj, ja jeszcze zostaje-powiedział. Czy on mi czyta w myślach? 
-Nie, po prostu cię dobrze znam.
-Ale ską...
-Bo cię już dobrze znam kicia-powiedział puszczając mi oczko. Szeroko się uśmiechnęłam i się w niego wtuliłam.
-Dzisiaj, 18, u mnie, randka. Zgadzasz się?
-Hym..Niech pomyślę...A co to za randka?
-Najromantyczniejsza na jakiej byłaś. W skrócie niespodzianka.
-Wiesz, że nie lubię niespodzianek.
-To je polubisz-powiedział pewny siebie.
-A co jeśli się nie zgodzę?
-Nie wiem, ale wiem że i tak się zgodzisz.
-Leon, nie zgadzam się.
-Okej, nie mogę się już doczekać.
-Leon ja właśnie się nie zgodziłam.
-Słaby z ciebie kłamca kicia-powiedział.
-Ja mówię serio. Nie lubię niespodzianek, nie chcesz mi nic powiedzieć, a do te...-nie było mi dane dokończyć, bo szatyn przerwał mi namiętnym pocałunkiem. Gdy się od siebie oderwaliśmy uśmiechnęłam się. Kocham jego pocałunki.
-Uno. Też kocham twoje pocałunki jak  i ciebie, dos I co teraz się zgadzasz?
-Jeśli ta randka będzie tak wspaniała jak twoje pocałunki to tak-powiedziałam, a ze strony Leona usłyszałam śmiech.
-Z czego się śmiejesz?-zapytałam
-Z tego co powiedziałaś.
-Ale ja powiedziałam prawdę-powiedziałam udając oburzoną.
-Kocham cię wiesz?-szepnął mi na ucho
-Wiem, ja ciebie też-powiedziałam i się w niego wtuliłam, a ten pocałował mnie w nos.
*******************************************
Tym, tym, tym! 
Przychodzę do was z 22 rozdziałem!
Jak to szybko minęło :)
Szczerze?
Nie wiem ile będzie rozdziałów,
40, 50?
Nie mam pojęcia.
Jak widać rozdział dedykowany dla mojej kochanej :*
Zawsze komentuje :D :*
Także no,......
Poza tym przepraszam że tak późno rozdział,
ale nie miałam jak i kiedy :)
Dziękuję jeszcze raz, no i bye :*
#Tinistas

7/17/2015

Rozdział 21 ,,Rycerzu"

Przeczytaj notkę pod rozdziałem,
ważne!
-Miśka-powiedział szatyn jeżdżąc nosem po moim ramieniu
-Co?-zapytałam z uśmiechem
-Nudzi mi się-zaczął marudzić
-A na co masz ochotę?-zapytałam
-Na ciebie.
-Leon-powiedziałam zakłopotana. Poczułam że pieczą mnie policzki,natychmiastowo schyliłam głowę, licząc że Leon tego nie zauważy.
-Nie kryj ich, są piękne.- powiedział szatyn podnosząc mój podbródek
-Nie! Zapomniałam na śmierć!
-Co się stało?
-Fede i Lu!-krzyknęłam i zaczęłam biegać po domu szukając telefonu.





-Możemy się gdzieś zatrzymać i usiąść? Nogi mnie bolą-powiedziałam. To był chyba zły pomysł by ubierać takie buty. Jestem  maniaczką trampek,platform czy koturn, ale te nie nadają się do chodzenia
-Oj Vilu, mogłaś ubrać inne buty-powiedział Fede
-Wchodź-powiedział szatyn kucając.
-Zbawienie! Nie muszę chodzić!-powiedziałam po tym jak Leon wziął mnie na barana. Natychmiastowo pocałowałam go  polik i się do niego przytuliłam
-Nie jestem za ciężka?
-Proszę cię Vilu. Jesteś strasznie lekka.
-Okey. Lu, a tak właściwie gdzie idziemy?
-No właśnie-wtrącił się Leon
-Niespodzianka!-odpowiedział Fede
-Fede cicho. Pytałam się  twojej blond dziewczynie nie ciebie, więc proszę się nie udzielać, bo w nocy przyjdę i ci grzywę obetnę.
-Nie!-powiedział przestraszony na co my się zaśmialiśmy.
-Dlaczego się tak przestraszyłeś? Przecież bezbronna dziewczynka nic ci by nie zrobiła.
-Ta twoja bezbronna dziewczynka Leon, jest zdolna do wszystkiego, także na nią uważaj-powiedział Federico
-Ja coś zrobić Leonowi? Pf...Głupi jesteś-powiedziałam opierając brodę we włosach szatyna.





-Kocham cię-powiedziała blondynka po czym pocałowała Federico
-Możecie się nie obściskiwać w miejscu publicznym?
-A tobie by nie przeszkadzało gdybyś się całował z Violką nie?
-Ale to co innego. Bo Lu dobra,jest fajną dziewczyną. Ale to ja mam najlepszą dziewczynę-powiedział Leon. Ja się tylko uśmiechnęłam do Lu.
-No już nie przesadzaj rycerzu-powiedziałam żartobliwie i musnęłam jego usta.
-Dobra, to wchodzimy do tej restauracji czy nie?-zapytała Lu. Zrozumiecie to że mój kuzyn, Fede ten najgłupszy idiota na świecie, zorganizował podwójną randkę  restauracji ? No, ale musiał coś odpalić. Zapomniał powiedzieć o tym Leonowi...





Jesteśmy już w domu. Dzisiaj Lu będzie u nas nocować. Już wiem że lepiej będzie założyć słuchawki i puścić na maksa muzykę, by tylko nie słyszeć ich odgłosów. Bosz. Już od progu zaczęli się całować i wiem że trafią do sypialni. Leon też o tym wiedział więc obiecał mi że jak tylko dotrze do domu to do mnie zadzwoni na skype. Droga do domu Leona od mojego zajmuje 10 minut, także wzięłam telefon do ręki i włączyłam aplikację Instagram. Tam zrobiłam sobie zdjęcie, które postanowiłam dodać:
Jeszcze podpisałam: Czekam <3 Niech ktoś im zwróci uwagę! Help! @leonverdas @luśka<3 @federhey #skype #love (na instagramie można oznaczyć osoby za pomocą @, ja tutaj wpisałam wymyślone nazwy)
Wzięłam swój laptop, z którym usiadłam na łóżku, po czym podniosłam klapę.Od razu zaczął dzwonić Leon


*Następnego dnia*
-Dziękuję-powiedziałam i zamknęłam drzwi. Jakiś czas temu wstałam. Zostałam obudzona przez dzwonek do drzwi, ubrałam satynowy szlafrok po czym zeszłam do drzwi. Spodziewałam się Leona lub Fran, ale za drzwiami stał listonosz. Wręczył mi jakiś list. Spojrzałam na nadawcę,nie mogłam w to uwierzyć....
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Hey!
Także w końcu rozdział.
Ale co się stało?
Przecież powinien być w sobotę,
a dziś jest piątek. 
Jutro rano wyjeżdżam na dwa tygodnie,
prawdopodobnie bez laptopa,
bo wakacje są po to by odpocząć.
Wgl nie miało być rozdziału tak jak na drugim blogu,
ale postanowiłam, że dodam bo nie dodawałam już dawno.
Także rozdziałów raczej nie będzie przez dwa tygodnie.
Nu...
Więc Lu i Fede  po romantycznej kolacji poszli do łóżka XD
Ja się nie udzielam,
wy skomentujcie rozdział.
No i dziś jest trochę krótszy....
A i postawiłam na inną formę rozdziałów.
Piszcie czy taka się wam podoba :)
Dobra,ja już lecę <3
#Tinistas :*

7/11/2015

To koniec?!

Cholera jasna. 
Długo się nad tym zastanawiałam.
Osobiście na bloga nie wchodziłam.
Czytałam i komentowałam inne blogi....
Nie chciałam wchodzić na ten bo wiem że powróciła by chęć pisania na nim.
Szczerze?
Nie mam na to opowiadanie weny.
Odkąd Leonetta powstała,
nie wiem już co pisać.
Kiedyś miałam milion pomysłów,
a teraz?
A teraz nic.
Mam mnóstwo pomysłów, ale na opowiadanie na drugim blogu.
Zastanawiałam się.
I już postanowiłam co zrobię.
Obiecałam że jak będą minimum 4 komentarze to zostanę.
Były 4,
ale problem w tym,
że nie ma wyświetleń.
Znaczy....
Niby jest to 5228 wyświetleń, ale czuję że nabijają to tylko z cztery osoby.
Nikt prawie nie komentuje.
Z waszej aktywności nic nie wnioskuję.
Pod każdym rozdziałem jest jeden komentarz,
a chciałbym by było ich więcej.
Zrobiłam dwie zakładki które są dla was,
a tam pusto.
Jak zobaczyłam pod ostatnim postem...
Bosz!
Patkaa Jorgistas napisała!
Wpadłam w takie uszczęśliwienie!
Nie uwierzyłam,
Ty czytasz mojego bloga?!
Ja twojego i wprost go kocham!
Codziennie wchodzę i patrzę czy nic nie dodałaś!
Może jednak nie zawsze komentuję,
ale wiedz że zawsze czytam!
Jak to czytasz to pozostaw po sobie ślad!
A teraz moja decyzja:



























Zostaje.
Ale jest jeden warunek.
Macie komentować, bo inaczej na serio przestanę pisać i to nie jest żart.
Aha, jeśli chcecie mi pomóc dwie rzeczy:
1.Jeśli możecie to udostępniakcie mojego bloga.
2.Jeśli macie jakieś pomysły na to opowiadanie to piszcie,
chętnie przyjmę pomoc!
Jest jeszcze jedna sprawa. 
Dokładnie za tydzień tj. 18 lipca wyjeżdżam do Łeby z dziadkami, także zobaczymy jak to będzie z rozdziałami bo prawdopodobnie jadę tam na 2 tygodnie :) #Tinistas

6/20/2015

Ważna notka, przeczytajcie!

W tej notce muszę wam się do czegoś przyznać....
Nie mam weny.
 Tak naprawdę muszę zrobić sobie przerwę, na ile?
 Na kilka dni, tygodni, a może miesięcy. 
Nie wiem.
 Możliwe że tutaj już nie wrócę.
 Ten blog jest...szczerze?
 Do dupy.
Nikt nie komentuje.
Jet jedna osoba.
Ale po co pisać dla jednej osoby?
Wyświetleń niby dużo, ale nikt mnie nie motywuje. 
Jestem tu od grudnia i dupa.
Mam już dość.
Muszę się odprężyć z przyjaciółmi.
Może za tydzień coś dodam lub nie.
Nie wiem.
W zeszłym tygodniu chciałam napisać rozdział.
Ale byłam na Dniach Inowrocławia.
Wiecie, LemOn <3
No dobra, ja się już zmywam i powiem tyle:
Będzie zero komentarzy lub mniej niż 4 (nie od jednej osoby) to kończę to.
Bye, wasza #Tinistas

6/06/2015

Rozdział 20 ,,Gofry?!"

Przeczytaj notkę pod wpisem.
To ważne.
Czytasz,komentujesz,motywujesz :*
Jedziemy już około 3 godzin. Mam już dosyć. Jestem strasznie głodna.
-Leon...
-Tak?-zapytał przerywając rozmowę z Diego
-Jestem strasznie głodna...-marudziłam
-Violetta, jak małe dziecko. Chcesz kanapkę?
-Tak!-powiedziałam głośniej z uśmiechem. Szatyn zaczął powoli przeszukiwać plecak, ale gdy usłyszał że mój brzuch domaga się jedzenia za pomocą ,,burczenia", sprężył się.
-Proszę.
-Dziękuję-powiedziałam z uśmiechem i zaczęłam ją pożerać. W ciągu trzech minut już jej nie było. Następnie po ,,obfitej" przekąsce oparłam się o ramie Leona. Podłączyłam słuchawki do radia w autobusie które znajduję się w dachu maszyny i słuchając muzyki usnęłam.

          Właśnie wysiadamy z pojazdu, jakieś 10 minut temu Leon mnie obudził i co dziwne leżałam mu na kolanach. Autokar podwiózł nas pod pobliski park.
-Słuchajcie, chcę wam bardzo podziękować za ten wyjazd. Bawiłam się nieziemsko. Po mimo sprzeczek było cudownie i mam nadzieję że to nie jest nasz jedyny wspólny wyjazd. Ym...Szczęście mamy że dziś sobota, co powiecie by jutro się spotkać wspólnie? Możemy u mnie, zresztą jak zawsze-zaproponowałam z uśmiechem.
-Fajnie by było, ale ja nie mogę. Jutro pomagam wujkowi w przeprowadzce.-powiedział Diego
-A ja pilnuję młodszego kuzyna-powiedział Leon.
-Ja jadę z rodzicami do dziadków-powiedział Maxi.
-A ja jadę do kuzynki-zakończył Brodway.
-To może babskie pidżama party?!-wykrzyknęła Camila
-Tak!-zgodziła się Naty
-Byśmy gadały o chłopakach, ubraniach!-wpadła Francesca
-I byśmy się czesały, malowały paznokcie, makijaże i w ogóle!-krzyknęła Lu
-Tak! I jeszcze przebierały!-krzyknęła Naty
-Stop!-uspokoił je Leon po wymienieniu spojrzeń ze mną
-Dziękuję. Nie ma problemu, ale nie przesadzajcie. Zachowujecie się jak małe dziewczynki. To co, pidżama party.
-Fajnie było posłuchać, ale my już idziemy-powiedział Diego wskazując na siebie, Maxi'ego i Brodway'a.
-Pa!-powiedziałam i ucałowałam polik każdego z nich, a oni odeszli.
-Dobra, to jeszcze pogadamy przez skype'a! Bye!-powiedziała Fran i pociągnęła za sobą Cami.
-My z Lu też idziemy-powiedział Fede. Ucałował mój polik i odszedł z blondynką.
-Ja też będę się już zbierać. Do skype'a!-powiedział Hiszpanka i ucałowałyśmy się w poliki.
-Szczęśliwy że w domu?-zapytałam się szatyna
-Bardzo.
-Odprowadzisz mnie?
-Oczywiście.-powiedział i mnie do siebie przyciągnął.
              
                   Właśnie jesteśmy pod moim domem.-Wejdziesz?-pytam szatyna
-Jeśli to nie problem.-uśmiechnęłam się i wyciągnęłam z torebki klucze
-Tato wróciłam!-cisza
-Tato!? Wygląda na to że nie ma mojego taty-powiedziałam do szatyna.- Jesteś głodny?
-Trochę.
-Dobra, chodź do kuchni. Co zrobimy?
-Gofry?!
-Możemy,jak tak bardzo ci zależy.
                                  Siedzimy u mnie w pokoju oglądając film pt ,,Nigdy nie mów nigdy". Mój
ukochany film. Ledwo co przekonałam Leona do obejrzenia go. Co prawda szatyn też lubi, ale oglądaliśmy go chyba milion razy. Skończyliśmy jeść gofry wraz z końcem filmu. 
*********************************
Hej, cześć i czołem! Tak mnie naszło na czerwony dzięki Marcinowi 4007 na YouTube. Dobra...Więc dziś krótszy. Słuchajcie, nie pytajcie się mnie kiedy rozdział bo już to mówiłam. Będą się one pojawiały tylko w soboty! Nawet zawiesiłam mojego pierwszego bloga by tu móc spokojnie pisać! Dobra, mam pytanie. Co powiecie na nowy wygląd bloga??? Bardziej estetyczny i czytelny? Czekam na wasze opinie :*#Tinistas

5/30/2015

Rozdział 19 ,,Kocham cię"

-Gdzie ona się podziała?! Co znowu wymyśliła?-słyszałem głosy w swojej głowie. Wyjąłem moją czarną komórkę z tylnej kieszeni spodni. Wszedłem w kontakty i wybrałem numer do Vilu. Jeden sygnał, drugi. I ta cholerna poczta. Natychmiast ruszyłem jej szukać.
*Violetta*
Gdy to usłyszałam. Nie mogłam. Gdy wyszłam z budynku pobiegłam w stronę parku gdzie wszystko się zaczęło. Skoro ma mnie dość to czemu zaproponował chodzenie. -Już nic nie rozumiem!-krzyknęłam. Ruszyłam w stronę ławki mając gdzieś czy ludzie się na mnie patrzą. Usłyszałam krzyki należące do Leona
-Violetta!
-Daj mi spokój!
-Poczekaj!-powiedział łapiąc mnie za nadgarstek
-Czego?!
-O co chodzi?!
-Wal się!
-Ejjejjej! Mów.
-Daj spokój, nie chcę ci marnować czasu i tak masz mnie dość!
-Co?! Uno nie marnujesz mi czasu, a dos nie mam cię wcale dość! Chociaż teraz marnujesz czas, bo się kłócisz, obrażasz się o nic!
-Nie wcale?! Słyszałam co mówiłeś do niego!-krzyknęłam. Wydostałam swój nadgarstek i usiadłam na ławce płacząc.
-Co?! Co ja mówiłem i do kogo!
-Do Federico! Nie rozumiem skoro masz mnie dość to po co ze mną jesteś?!
-Uspokój się!
-Nie! Nie uspokoję się!-wstałam-Mam tego dosyć że wszyscy traktują mnie jak jakąś dziwkę! Mam prawo do szczęścia! I nikt mi nie za- nie dokończyłam bo zamknął nasze usta w pocałunku. Miękkie, malinowe usta. Miły, przyjemny, namiętny pocałunek. I czego chcieć więcej? Ale nie myśląc przerwałam
-Co ty robisz?!
-Chciałem cię uciszyć. Teraz posłuchaj. To co mówiłem do Federico że mam dość to było o Ludmile. Dowiedziałem się że jest moją siostrą.
-Co?!
-Rozmawiałem z Fede, bo zadzwonił że Luśka na zakupy se poszła a on na nią czeka i żre loda. Zaczęliśmy że mamy dość że jest taką zakupoholiczką, no ale Ludmiła to Ludmiła. Jej się zmienić nie da.-wtedy zaczęłam jeszcze bardziej płakać.
-Ej, co jest?
-Nie mogę w to uwierzyć. Czemu jak się kłócimy to przeze mnie?-mówiłam przez łzy
-Vilu. Nie płacz kochanie.-powiedział przytulając mnie do siebie-To nie jest twoja wina.
-Właśnie że tak! Leon zrozum że mogłam się zapytać o co chodzi, a ja jak ta głupia uciekłam i cię wyzywałam.
-Violetta. Dobrze wiesz że to przez twoją przeszłość. To co zrobił ci Johny wpłynęło źle na twoją psychikę. Musisz przestać o tym myśleć.
-Ale nie mogę! Te wszystkie terapie mi nie pomogły! Nie mogę przestać o tym myśleć! Nie mogę żyć normalnie!
-A właśnie że możesz, tylko musisz o tym zapomnieć. A teraz chodź, pójdziemy do domu. Niedługo wyjeżdżamy.-ja się tylko uśmiechnęłam i wstałam z ławki. Leon mnie objął ramieniem i ruszyliśmy w stronę beżowego budynku-Kocham cię-szepnął. Na mojej twarzy od razu zagościł uśmiech.


Gdy weszliśmy do budynku podbiegła do mnie Luśka
-Kochanie, nie obrażaj się na niego że Federico się mu skarżył na mnie! Może to i pajac, ale mój brat! On cię kocha! Nie obrażaj się!
-Lu!
-CO?!
-Nie jestem obrażona.
-Jej! Ale nie mogę w ogóle w to uwierzyć że będziemy rodziną!
-Chwila, co?!-krzyknęliśmy razem z Leonem.
-No jak to co?! Przecież jesteście parą, znając naszego romantyka za chwilę ci się oświadczy,a potem ...
-Stop! Chodzimy ze sobą półtora dnia, a ty już gadasz o zaręczynach?! Nie galopuj tak kobieto bo z konia spadniesz.-stwierdził brunet.
-Co?!
-Po prostu nie myśl o przyszłości tylko o teraźniejszości-wytłumaczyłam.
*2 godziny później*
Właśnie jedziemy autokarem z powrotem do domu. Gramy w butelkę na tyłach. Ja musiałam odpowiedzieć na kilka pytań i pocałować w polik Leosiastego, a Lu Fede.
**********************************************************************
Hejcia! Jak widzicie rozdziały są coraz krótsze. To o grze w butelce zaczerpnęłam z czwartku gdy wracałam z wycieczki klasowej. Taaa....Tyle że chłopaka to ni mam, ani moja przyjaciółka. Ale musiałyśmy całować w polik XD Piszcie pomysły co mg robić :) #Tinistas

5/23/2015

Rozdział 18 ,,Poszła na sklepy!"

Uwaga! 
Rozdział dziś krótszy, ze względu na czas! 
Być może dziś będzie kolejny!
*Leon*
Nie śpię już od pół godziny, rozmyślam nad tym co się wczoraj stało
-Nie myśl o tym! Dziś wracamy do domu! Miękkie łóżko, lenienie się i studio!-mówiła moja podświadomość. Wstałem oraz udałem się do pomieszczenia z kabiną. Wziąłem szybki prysznic po czym ubrałem się w koszule w kratę oraz zwykłe.....Jak to Vilu nazwała? Ah tak musztardowe spodnie. Na nogi wsunąłem skórzane ,,tenisówki". Wziąłem swojego IPhon'a do ręki. Fede zaczął dzwonić, wyszedłem na balkon by pogadać, z tego co wiem są razem z Lu na mieście, co się równa sklepy. Nacisnąłem zielony przycisk ze słuchawką
-Halo?
-Cześć stary! Słuchaj, poszedłem z Luśką na miasto nie?
-Wiem.
-Zamiast ze mną usiąść i zjeść loda, poszła na sklepy!
-Federico, uno Lu to dziewczyna, a dos ona kocha zakupy!
-Właśnie, jak jesteśmy przy kochaniu....
-Federico!
-No co?! Chcę wiedzieć, ona jest jak moja siostra której nigdy nie miałem.
*Violetta*
Gdy się obudziłam zauważyłam tabletki na kaca, od razu wzięłam proszki. Następnie wstałam, nie chciałam się obijać, w końcu dziś wyjeżdżamy. Zobaczyłam że Leon gada przez telefon na balkonie. Szybko wzięłam wczoraj przyszykowane ubranie i poszłam do łazienki. Ubrałam to:
Gdy zakradałam się cichaczem do Leona usłyszałam kawałek jego rozmowy z Fede
-Yh...No dobra. Wczoraj się trochę upiła no i wiesz...
-Nie! Nie spaliśmy ze sobą!
-No
-Tak, też mam jej nieraz dosyć-powiedział, łzy automatycznie pojawił się w moich oczach cicho wyszłam z pokoju, a następnie z domu.
*Leon*
-Tak, też mam jej nieraz dosyć.
-Ale mogłaby się trochę zmienić.
-Fede, moja sis nigdy się nie zmieni. Lu to prawdziwa zakupoholiczka. Słuchaj ja kończę, potem pogadamy, cześć-rozłączyłem się widząc że ktoś wychodzi z pokoju-Vilu-pomyślałem. Ruszyłem za nią, ale gdy wyszedłem z budynku, brunetki nigdzie nie było.
#Tinistas

5/17/2015

Info

Hejka! Niestety nie będzie dziś rozdziału, myślę że się nie gniewacie?  Za to będą dwa rozdziały w tym tygodniu :*#Tinistas

5/16/2015

Hejka!Chcę eas poinformować że dzisiaj nie będzie rozdziału, bo za godzinę wychodzę, bedzie on jutro, bye! #Tinistas

5/08/2015

Rozdział 17 ,,Być może"


-I co wymyśliłaś coś?-zapytał Leon wchodząc do pokoju z dwoma szklankami z pomarańczowym płynem.
-Nie, jak coś wybieram to mi nie pasi...
-Czyli idę po Luśkę.
-No dobra, to zaczynamy!-krzyknęła blondynka wbiegając.
*15 minut później*
Jestem ubrana o tak:


Leoś ubrał się tak:
Oczywiście włosy podniósł na żel. Ja włosy polokowałam i mocniejszy makijaż. Lu wygląda tak:
Co może wydać się dziwne uwielbiam odważne stroje jak i Luśka, bardzo dobrze się w nich czuję. No i wiem że wyglądam w nich całkiem nieźle.  Z Leonem spakowałam się prawie całkowicie i zaczęliśmy gadać. Dobiegała 16 30, jakoś mało czasu zeszło na to wszystko. W końcu zaczęliśmy śpiewać, śpiewaliśmy piosenki takie jak Voy por ti, En mi mundo czy Ser mejor. Zauważając 16 55 zaczęliśmy się zbierać, chwyciłam wcześniej przygotowaną torebkę i wyszliśmy. Na dole zauważyliśmy Francescę wraz z Hiszpanem, wyglądali razem cudownie! Fran wyglądała tak:
Gdy wszyscy już byli wyszliśmy z budynku i ruszyliśmy za Cami do klubu. Po około 20 minutach drogi byliśmy już przed klubem. Ochroniarz nas wpuścił, Sukces. Gdy tylko weszliśmy do budynku usłyszeliśmy głośną muzykę. Zaczęłam się rozglądać za stolikiem i nawet znalazłam jeden duży, pociągnęłam Lu i Leona za rękę kierując się w wyznaczone miejsce. Dziewczyny zostawiły swoje torebki i poszły z chłopakami tańczyć, ja zostałam. Nigdy nie byłam na takiej imprezie w klubie
-Co sądzisz o tej imprezie?!-krzyknął Leon, chociaż siedział przy mnie.
-Nie wiem! Nigdy jeszcze nie byłam w klubie na imprezie! Znaczy byłam, ale wiesz o co chodzi!
-Tak! Chcesz coś do picia?!
-Poproszę!-krzyknęłam by muzyka mnie nie zagłuszyła.
-Hejcia, dlaczego nie tańczysz?!-zapytała Lu siadając koło mnie
-Pierwsze nigdy nie byłam w klubie na takiej imprezie, drugie czekam na Leona, poszedł po coś do picia!-odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-Hej laski, może zatańczycie?-zapytał jeden z dwóch chłopaków
-Jasne!
-Ale Lu ty masz chłopaka!
-O boże jeden taniec nic nie zaszkodzi!-powiedziała uśmiechnięta i odeszła.Piła-przeszło mi przez myśl. Ale drugi chłopak nie odchodził
-To co, zatańczysz?!
-Nie dzięki, mam chłopaka!
-Ale ja chcę tylko zatańczyć a zauważyliśmy że siedzicie same!
-Miło z twojej strony, ale podziękuję. Nie mam ochoty na taniec. Poza tym ja nie tańczę!
-Hej, co jest?-zapytał Leon obejmując mnie, nie jet zazdrosny, a to dziwne.
-Ten chłopak chcę mnie wyciągnąć do tańca.
-Jak chcesz to możesz iść!
-Nie chcę!
-Szkoda, to cześć!-powiedział nieznajomy i odszedł, Leon usiadł na sofie. Ja poszłam w jego ślady i się w niego wtuliłam.
-Będę tańczyć tylko z tobą. No chyba że Fede czy dziewczyny.
-A Diego, Maxi i Bro?
-Możliwe, ale wątpie.
-Okej, zatańczysz ze mną?!
-Być może...
-Oj no chodź!-powiedział i pociągnął mnie za rękę na parkiet. W rytm muzyki zaczęliśmy się ruszać, wiem że sięgnęłam po jednego drinka, potem po drugiego i pamiętam że skończyłam liczyć przy 6. Z tego co pamiętam to Leon wypił tylko jeden.
*Leon*
Violetta strasznie się upiła. Niepotrzebnie zaproponowałem jej drinka, on jej zasmakował więc wypiła ich aż 11. Teraz to się role odwracają, teraz to ja się martwię o nią.  Co prawda jest nietrzeźwa, ale idzie sama na własnych nogach i da się z nią porozumieć. W domu szybko wszyscy pognaliśmy do swoich pokoi.
-Leoś weź chodź tu do mnie.
-Co jest?
-Kochasz mnie?
-Tak-powiedziałem za ona wstała i ustała przede mną. 
-To się prześpijmy-powiedziała. Zdjęłą swoją kurtkę i rzuciła nią dosłownie na łóżko. Już chciała się wziąć za rozpinanie topu, złapałem jej ręce
-Vilu, jesteśmy ze sobą dopiero jeden dzień.
-Ale powiedziałeś że mnie kochasz!
-Ciszej Violu! Obiecuję ci że kiedyś to zrobimy, ale nie uważasz że to za wcześnie? Poza tym jesteś pijana. Jak na razie mogę ci dać tylko to-powiedziałem i wpiłem się w jej usta. Chodź jest pijana nie mogłem się oprzeć jej malinowym wargą. Violetta zaczęła rozpinać guziki od bluzy i ją ze mnie zdjęła. Rękę włożyła pod moją koszulkę i zaczęła jeździć nią po moim torsie. Gdy zabrakło nam, raczej mi powietrza zaprzestałem. Udałem się do łazienki by się przebrać w ,,piżamę". Gdy wróciłem Violetta już spała. Poszedłem w jej ślady i położyłem się na moim łóżku, po chwili Morfeusz zabrał mnie do swojej krainy.
#######################################
Hejka! Więc rozdział miał być w tygodniu, miałam go napisanego, ale tak jakoś wyszło że nie dodałam. Przedstawienie poszło naprawdę genialnie. Kolega który udawał duszka, potknął się i prawie by się przewalił, wszyscy zebrani zaczęli się śmiać XD Więc tak...Fiolka upita i chciała z Lajonem do łóżka XD Nie wiem czemu. Tak jakoś. Od razu mówię że niektóre rozdziały będą pisane na tele. Więc nie zdziwcie się jak będą jakieś błędy, bo mam dotykowy.... Jak na razie spadam bo muszę się ogarnąć bo jadę do ,,kolegi", a potem do galerii z babcią. Nie no ale tak serio, jadę do przyjaciela, pożyczyłam mu zeszyty no i wiecie :) A potem z babcią do galerii, może wstawię jakiś post z tym co kupiłam w galerii XD Ym...No to bye!/Tinistas