10/31/2015

Rozdział 26 ,,Lara"

Rozdział dedykuję Zuzi B.

-Viola!-krzyknęła Włoszka. Przecież się wczoraj widziałyśmy.
-Hej Fran, też się cieszę, że się widzimy
-I, że Cię żaden tramwaj nie przejechał-przerwał mi Leon, na co my w piątku uderzyłyśmy otwartymi dłońmi w czoło
-Ale widziałyśmy się wczoraj, więc dlaczego tak krzyczysz,jakbyś zobaczyła mnie po roku?
-Widziałyśmy filmik-powiedziała Lu.
-Tak...Naprawdę był super. Jak to oglądałam to łzy mi poleciały-powiedziała Naty
-Dlaczego?-zapytałam
-Bo powiedziałaś, że potrzebujesz i masz kochanych przyjaciół-odpowiedziała na moje pytanie Hiszpanka.
-Cholera zamknij się! Muszę go znaleźć-usłyszeliśmy krzyk jakiejś dziewczyny. Leon coś szepnął pod nosem.
-Co?-zapytałam.
-Lara-odpowiedział głośniej.
-Chwila, co?! Lara?! Ta Lara? Ta Lara z gimnazjum?-zapytałam nie dowierzając.
-T-tak-zaciął się Leon.
-Lara?-zapytała Lu. Automatycznie się w nią wtuliłam, a ona mnie objęła.
-Nie wierzę.-szepnęła Fran.-Nie wierzę, że ona wróciła-dopowiedziała. Żeby uniknąć kontaktu z nią udaliśmy się do sali.
-Witajcie dzieciaki. Na początku chcę z powrotem przywitać Ludmiłe, Cami, Fran, Naty, Diego, Fede, Brodway'a, Maxiego, Leona oraz Violette. Cieszę się, że jesteście cali i zdrowi. A teraz mam wiadomość. Odbędzie się konkurs. Zostaniecie dobrani w pary. Będziecie musieli wymyślić układ i zatańczyć go. Wszystko będzie nagrywane na żywo na stronie U-Mix ludzie będą głosować na najlepszy układ. Dwie wybrane pary z największą ilością głosów polecą do Madrytu!-ogłosił Pablo, a my zaczęliśmy krzyczeć.
-Dobra, dobra dzieciaki. Później będziecie się cieszyć. Oto pary. Federico i Naty, Francesca i Diego, Camilla i Brodway, Ludmiła i Maxi oraz Leon i Violetta. Następnie jest Lili i Pablo, potem-dalej już nie słuchałam, bo zauważyłam Lara zbliżającą się w stronę sali
-Leon!-krzyknęłam szeptem.
-Tak kochanie?-zapytał równie cicho jak ja.
-Nie patrz się w stronę drzwi, proszę.
-Dlaczego?
-Lara-powiedziałam i poczułam, że oczy mi się zaszkliły.
-Nie płacz.To Ty jesteś dla mnie najważniejsza.-powiedział i objął mnie ramieniem.
*Około 30 minut później*
-Cześć mała-powiedział ten głos (<3) i chłopak objął mnie ramionami w talii.
-Cześć duży.
-Coś się stało?-zapytał
-Znowu automat się zaciął-odpowiedziałam. Szatyn od góry i lewej strony uderzył wielkie urządzenie, a moja woda wypadła.
-Dziękuję-powiedziałam i musnęłam jego usta. Odkręciłam gazowaną ciecz i się napiłam.
-Chcesz?-zapytałam.
-Jasne, dzięki-powiedział gdy podałam mu butelkę. Wziął kilka łyków i oddał mi przedmiot.
-Idziemy po szkole razem z Fede i Lu na miasto?
-No jasne, że tak!
*Po lekcjach*
-Albo jak Beto chciał zagrać na gitarze i struna mu pękła-powiedziała Lu.
-Tak! Albo pamiętacie nasz pierwszy rok? Nasz pierwszy występ?-powiedziałam pełna zapału
-Tak, o mało co Fede się nie zabił-dodał Leon ze śmiechem.
-No właśnie, co ty wtedy zrobiłeś?-zapytałam
-Jak to co? Tańczyłem. Sznurówka mi się rozwiązała i nadepnąłem na nią-odpowiedział.
-Tylko tobie mogło się to przytrafić!-oznajmiła blondynka. Cały czas wspominamy przeszłość.
-No dobra. To co? Najpierw Strabuck's, a tam omówimy co dalej robimy?-zapytał Leon
-Oczywiście!-powiedziała wesoła Luśka. Udaliśmy się w kierunku kawiarenki. Zamówiliśmy to co zawsze czyli ja z Lu latte z bitą śmietaną i karmelem. A chłopcy wzięli latte z bitą śmietaną i czekoladą. Też całkiem spoko, ale moje...Pychota.
-No dobra, to gdzie idziemy?-zapytałam
-To ja mam pomysł!-zapowiedział Fede
-No mów-zachęcił go Leon
-Pójdziemy do domu zabaw!-krzyknął uradowany Federico na cały głos. Wszyscy skierowali wzrok na nas.
-Federico, ciszej-skarciła go Lu
-Bardzo przepraszamy, naszego kolegę poniosły emocje-powiedziałam do ludzi, a oni natychmiastowo odwrócili wzrok.
-Nie jestem za tym pomysłem, wolę iść do Primarka, bo są przeceny-powiedziała Lu.
-A ja tak-wsparł Leoś-A ty Violcia?-zapytał mnie mój chłopak. No kurcze, nie chcę tam iść, ale nie chcę też sprawić przykrości Leosiowi, w końcu musimy spędzić ten czas jak najlepiej.
-Dlaczego milczysz?-zapytał Fede
-Nie chcesz tam iść, prawda?-zapytał, a właściwie stwierdził Leon. Automatycznie się zasmucił.
-Co? Nie! Przecież nic nie powiedziałam, po prostu się zamyśliłam. Luśka, zachowajmy się jak prawdziwe, kochane dziewczyny. Zrobimy tak. Najpierw pójdziemy z nimi do tego jak to ujął Fede domu zabaw, a potem pójdziemy wszyscy w czwórkę do Primara (specjalnie nie napisałam k).
-Mi to pasi-powiedział ucieszony Leon i pocałował mój polik.
-A ty Fede?-zapytałam
-Niech będzie.
-Okay, poza tym nie dom zabaw tylko miasteczko zabaw-powiedziałam.
-Nigdy nie zniszczysz mojej dziecięcej duszy-powiedział z udawanym oburzeniem Fede, a ky się zaśmialiśmy.
-Oboje macie dziecinne dusze-skierowałam się do chłopaków.
-I kto to mówi?-odpowiedział Fede
-No właśnie ,,księżniczko"- odezwał się Leon.
-Ty rycerz na białym koniu, nie podrywaj już Violki, tylko chodźmy jeśli macie zamiar tam się pobawić-powiedziała Lu. Zabraliśmy swoje rzeczy i wyszliśmy z budynku. Leon złapał mnie za rękę, a ja musnęłam jego polik
*******************************************************
Cześć i czołem!
Witam was w kolejnym rozdziale!
Tak wiem, znów krótki, ale jakby miał być dłuższy to by się nie pojawił teraz.
Kurczę, cały tydzień byłam chora i teraz mam takie zaległości, że to masakra!
Wydaję mi się, że jest dłuższy od poprzedniego :)
Też od razu mówię:
Nie wiem kiedy pojawi się OS.
Pamiętajcie, że muszę go napisać do końca,
no i wszystko ,,dopiąć na ostatni guzik".
Także mam nadzieję, że rozdział się wam spodobał :)
No i że ktoś czyta tę notkę :D
Także, do next'a !
Bye :*
#Tinistas


10/03/2015

Rozdział 25 ,,Budzik"

Rozdział dedykuję Królikowi <3
Piszcie czy chcielibyście One Shot'a, bo mam mały pomysł :*

*Violetta*
-To żart,prawda?!
-To nie jest żaden żart!
-Nie wierzę w to! Nie możesz mi tego zrobić!
-Ale to nie moja wina!
-Jak to nie! Możesz porozmawiać, przekonać!-krzyczałam, a łzy leciały mi ciurkiem po polikach.
-Nie płacz, proszę.
-Jak mam nie płakać?!
-Vilu...
-Tak bardzo Cię nienawidzę i zarazem kocham...-powiedziałam ciszej i wtuliłam się w Meksykanina.
-Też Ciebie kocham-odpowiedział i pocałował czubek mojej głowy.
-Przepraszam...
-Za co?
-Że znów się uniosłam.
-To nie Twoja wina. Ja też pewnie bym tak zareagował, poza tym masz te dni.
-Tak...Niestety. Czyli co... Mamy dwa dni czasu?
-Tak-szepnął
*Około godzinę później*
-Kocham-szepnęłam
-Też-odpowiedział tak samo cicho jak ja. Zbliżyłam się do niego i wpiłam w jego usta. Po chwili zaczął oddawać pocałunki.
*Rano*
-Cholerny budzik-szepnęłam
-Jak się księżniczce spało?-zapytał Leon. Bardzo się cieszę, że wieczorem zgodził się by u nas nocować.
-Nie najgorzej...
-To się...Chwila, co?!
-Żartuję. Spało się bardzo dobrze, bo z Tobą.
-Kocham.
-Też-odpowiedziałam i pocałowałam jego polik-A teraz koniec tego leżakowania, idę do łazienki!-powiedziałam i szybko ruszyłam do pomieszczenia. Mimo wszystko, Leoś jest chłopakiem, ale w łazience potrafi siedzieć dłuuuugo. Za nim się zorientowałam byłam już w kabinie pod strumieniem letniej wody. Wzięłam do ręki arbuzowy kosmetyk z firmy Joanna i wylałam trochę żelu na gąbkę, a tą zaczęłam jeździć po ciele. Następnie całą pianę spłukałam i przekręciłam gałkę, a woda przestała lecieć ze słuchawki prysznicowej. Po tym jakże długim (czyt,króciutkim) prysznicu, wzięłam biały puchowy ręcznik i wytarłam swoje ciało. Nabalsamowałam je produktem o tym samym zapachu co żel, ubrałam bieliznę, a na to szlafrok i wyszłam z pomieszczenia. Ku mojemu zdziwieniu Leona nie było w pokoju. Pewnie jest w łazience na dole-pomyślałam i podeszłam do garderoby. Po około 10 minutach myślenia co założyć, wybrałam ten strój:
Z powrotem ruszyłam do pomieszczenia zwanego łazienką i tam się ubrałam. Włosy zostawiłam rozpuszczone, nawet ich nie prostowałam i umyłam zęby. Następnie usiadłam przed toaletką i zrobiłam delikatny makijaż. Wzięłam torebkę do której spakowałam portfel, chusteczki, telefon, tabletki na ból głowy, malutką kosmetyczkę w której były: gumka do włosów jak i wsuwki. korektor, tusz do rzęs, puder, żel antybakteryjny oraz zabezpieczenia na czerwone dni. Spakowałam jeszcze słuchawki. Podeszłam kolejny raz do toaletki, pomalowałam usta jasno-różową szminką, którą również włożyłam do torebki. Spryskałam się pierwszymi lepszymi perfumami, akurat wypadło na jedne z moich ulubionych Killer Queen Oh so Sheer Katy Perry. Zgarnęłam z biurka klucze od domu i zeszłam na dolne piętro, a tam zobaczyłam siedzącego Federico na kanapie.
-Fede, widziałeś Leona?
-O cześć, cały czas siedzi w łazience.
-Naprawdę? Ja zdążyłam cała się ogarnąć, a on tam nadal siedzi?
-Bo pojechał do domu po rzeczy i wrócił jakieś 15 minut temu.
-Yh...-ominęłam kanapę i podeszłam do drzwi
-Leoś, wychodź już.
-Jeszcze pięć minut!
-Leon! Bo spóźnimy się do szkoły!
-Nie spóźnimy się!
-Gościu, Violka wyszła z domu!
-Co?!-Leon wypadł z drzwi jak oparzony
-Chodź już-powiedziałam i złapałam go za rękę.
-Ale nie zrobiłem sobie włosów.
-Zrobię Ci w szkole.
-Co mi zrobisz?-zapytał odwracając mnie do siebie i poruszał zabawnie brwiami.
-Zboczuch-powiedziałam przez śmiech i zaciągnęłam go do szkoły
***********************************************
Heyka! Dzisiaj bardzo krótki. Bardzo przepraszam za ponad miesięczną nieobecność, ale nie miałam weny, ani czasu, ponieważ miałam kilka sprawdzianów, kartkówek itp. Teraz mam kilka występów i konkursów, także za tydzień może być równie krótki rozdział. Jeszcze raz was bardzo przepraszam, no i dziękuję za tyle wyświetleń. 
#Tinistas