8/31/2015

Rozdział 24 ,,Nie zrobię tego"

*Rozdział dedykuję Zuzi Ł*

*Około godziny 20*
-Chyba powinniśmy już wracać?-zapyta, a właściwie stwierdził mój chłopak.
-Musimy? Leon, tu jest przecież tak pięknie! Mamy widok na jezioro, z drzewa spadają liście, siedzimy na naszej ławce. Tu jest po prostu...
-Tak romantycznie-powiedział szatyn z uśmiechem.-Wiem Vilu, obiecuję ci, że jutro tu przyjdziemy, ale jest późno.
-Późno? Ty sobie ze mnie żartujesz tak? Leoś jest 20! Ale jeśli ci tak na tym zależy możemy za chwilę iść, 10 minut, proszę!
-Niech będzie.-powiedział mi do ucha, na co przeszedł mnie przyjemny dreszcz.
*Dom Violetty*
-Wejdziesz?
-Nie chcę robić ci problemu.
-Ty nigdy nie sprawiasz problemu, chodź-powiedziałam z uśmiechem ciągnąc go za rękę.
-Fede wróciłam!
-Leon?-zapytał Włoch.
-Leon.-potwierdziłam.
-To chodźcie tu, bo mnie pozabijają!-krzyknął Fede, na co ja ruszyłam pędem na górę.
-Co jest?-powiedziałam otwierając drzwi do jego pokoju.
-One nie dają mi spokoju!-powiedział Fede wskazując na moje przyjaciółki.
-Dziewczyny, a wy nie w domach-zdziwiłam się.
-No byłyśmy, ale przyszłyśmy bo chciałyśmy na ciebie poczekać byś nam powiedziała jak minęła ci, znaczy wam randka-poprawiła się Camila zobaczywszy Leona.
-To ja mam jedno pytanie-odezwał się w końcu Leon.
-Proszę mów-powiedziałam zamykając za nami drzwi.
-Jeszcze raz nie dacie Violce spokoju przed randką ze mną, to obiecuję że was zamknę w piwnicy.
https://www.youtube.com/watch?v=uJBcTrJsldM
(przełączcie sobie na 3:10, chodzi o ten moment do końca)
-Z czego się śmiejecie? Ja mówię serio-a my spoważniałyśmy. Potem ujrzałam perlisty uśmiech Leona, a my zaczęłyśmy się znowu śmiać.
-Nie.-powiedział patrząc na dziewczyny, a ja się do niego przytuliłam.
-Dobra, to opowiadajcie jak randka-powiedział Fede
-A Tobie co się stało?
-Co? Chcę wiedzieć czy moja kuzynka jest zadowolona z chłopakiem, inaczej mogę mu obić gębę.
-No chyba szybciej ja Tobie-odpowiedziałam.
-Dobra, teraz serio opowiadajcie.-powiedziała Naty.
-To było...Super. Takie romantyczne. Jednym zdanie: Było cudownie!-powiedziałam co jakiś czas zastanawiając się jak dobrać słowa.
-Dobra, opowiesz nam potem szczegóły-powiedziała Lu.-A teraz skoro jesteśmy w takim gronie, może coś porobimy?
-Jasne, czemu nie, ale dajcie mi pięć minut, przebiorę się.-powiedziałam i poszłam do mojego pokoju, tam wybrałam strój w który, następnie się przebrałam:
Bez torebki

-Już jestem-powiedziałam wchodząc-Wymyśliliście coś?
-Nie, liczyliśmy, że ty na coś wpadniesz-powiedziała Włoszka
-Butelka?-zapytałam.
-o! Dobry pomysł!-powiedział zadowolony Fede.
-Tak trudno było wymyślić?-zapytałam
-Nawet nie wiesz jak-odpowiedział mój chłopak.
-Zapomniałam, Leon nie chcesz się przebrać?
-Nie.
-Bo jeśli chcesz to Fede zawsze może ci coś pożyczyć,poza tym, znając nas pewnie coś twojego i tak tu jest.
-Naprawdę nie chcę-powiedział łapiąc mnie za rękę.
-Dobra,koniec kochasie, gramy-odpowiedział jak zawsze Fede.
-Kręć-powiedziała Camila, a butelka znalazła się w obrotach. Wypadło na mnie
-Tylko wymyśl coś normalnego i porządnego, wyzwanie-powiedziałam. Ten się chwilę zastanawiał i powiedział.
-Będzie jak w seven second challenge! Tylko że masz dziesięć sekund, by z dołu przynieść mój telefon, start!-powiedział mój kuzyn, a ja ruszyłam biegiem na dół, złapałam z kanapy telefon Fede, a następnie pognałam na górę
-dziewięć, dziesięć-skończył odliczać mój kuzyn, gdy wbiegłam do pokoju.
-Proszę-powiedziałam. Wiedziałam, że dałabym radę, ale w większą ilość czasu. W sumie, zawsze byłam dobra w bieganiu,więc...
-Dobra jesteś-odpowiedział Fede, coś analizując.
-Lu, pytanie czy wyzwanie.
-Wyzwanie.
-Musisz całować się namiętnie z Fede przez dziesięć sekund, go-powiedziałam i zaczęłam odliczać, gdy Lu przyssała się do Fede.
-Dziesięć. Halo, Lu, już możesz się oderwać-powiedziałam szturchając ją w ramię.
-Dobra, Leon.
-Wyzwanie.
-Musisz....Uderzyć w polik Violkę-powiedziała, a ja się zlękłam. Spojrzałam na szatyna siedzącego koło mnie. Siedział z założonymi rękoma.
-Leon-powtórzyła blondynka
-Nie zrobię tego.
-Dlaczego?
-Bo dziewczyn się nie biję?! Jestem chłopakiem i nie mam zamiaru jej bić. Poza tym nie skrzywdzę jej!-powiedział, a w oczach miał złość.
-Leon.-powiedziałam kładąc jego rękę na ramieniu-Uspokój się-powiedziałam. Chłopak zasłonił twarz rękoma.
-Cicho-powiedziałam wtulając się w niego.
-Kocham-szepnęłam mu do ucha.
-Też-odpowiedział już spokojniejszy.
-Dobra, mylę, że jednak to nie był dobry pomysł. Może pogramy w Dance star, albo Just dance?-zapytałam.
-Jasne-odpowiedziała Camila i zeszliśmy wszyscy do salonu. Tam włożyliśmy jedną z płyt i zaczęliśmy tańczyć. Bardzo spodobał mi się taniec Naty i Fede:
Bardzo podobał mi się układ który musieli zatańczyć.
-Dobra teraz my wybieramy...Leon i V-powiedziała Naty, wcześniej dyskutując z Fede.
-Leon nie zatańczę tego-odpowiedziałam zmieszana.
-Dlaczego?
-Ja...
-Boisz się? 
-Yhym. Że pomylę kroki.
-Nie myśl o tym. Pomyśl o czymś przyjemnym-powiedział.
-Przyjemnym?
-Tak.-odpowiedział i puściliśmy grę.
-Dobra. My się już zbieramy.-powiedziała Naty.Pożegnałam się i trójka dziewczyn wyszła.
-A my idziemy do mnie-powiedział Fede i pociągnął Lu na górę.
-Pomożesz mi-zapytałam.
-Tak, w czym?
-To wszystko powyłączać i muszę nagrać filmik.
-Po co?
-Ta sprawa z Diego, pamiętasz?
-Tak.-odpowiedział szatyn i musnął mój polik. Wzięliśmy się od razu za sprzęt.
*Około 10 minut później*
-Dobra, gotowa?-zapytał szatyn.
-Chyba tak.-powiedziałam niepewnie, a szatyn włączył nagrywanie i pokazał kciuk do góry.
-Cześć, tutaj Violetta. Jakiś czas temu w internecie pojawił się nietypowy filmik z moim udziałem. I nie mam zamiaru się tłumaczyć, bo tłumaczą się tylko winni, ale poczułam, że muszę to nagrać. Mnie i Diego nic nie łączy prócz przyjaźni. Diego ma dziewczynę, a ja chłopaka. Nie możliwe by to było żebyśmy byli ,,parą", bo znamy się od bardzo dawna i darzymy siebie...Taką miłością jakby rodzinną. Ja go kocham jak brata, a on mnie jak siostrę. Nie ma między nami miłości którą darzy się drugą osobę z którą się chodzi na randki. I ten filmik... Pokazał mi go przyjaciel. Na początku nie wiedziałam o jego istnieniu, potem zobaczyłam opis i komentarze. Ludzie uważają mnie za najgorszą osobę na świecie za kłamstwo. Rozumiem, gdyby to była prawda, ale dołuję mnie to, że myślicie o mnie jak o jakiejś idiotce, przez zmontowany film. Rzeczywiście, kłóciłam się z Diego, ale nie oto że nie spędził ze mną przerwy, tylko o sprawy prywatne powstałe, między nim a moją przyjaciółką Fran. Nie będę wam mówić o co poszło, bo jak mówię to są sprawy prywatne między nimi. Może rzeczywiście trochę za bardzo się uniosłam, ale z Fran przyjaźnię się od przedszkola. potem to nieporozumienie się wyjaśniło, a ja przeprosiłam Diego. Potem się przytuliliśmy na znak zgody. Ktoś to odwrócił i wstawił do internetu. Dodał ,,genialny" opis i bum, wszyscy mają mnie za jakąś pustą dziunię. I nie nagrywam tego, byście mnie uwielbiali, bo ja tego nie potrzebuję. Wiem, że od samego początku są też ludzie którzy, za mną nie przepadają i to mi nie przeszkadza. Przecież nie każdy musi kogoś lubić. Mi wystarczy to, ze mam kochanych przyjaciół,kuzyna i chłopaka-spojrzałam na Leona i wzrok na nim został przez dłuuuugo-których, kocham ponad życie, a oni mnie. Naprawdę, nie potrzebuję by cały świat mnie uwielbiał, wystarczą mi tylko oni. Mam nadzieję, że zrozumieliście o co mi chodzi. A i jeszcze jedno, jeśli ktoś wstawia coś z udziałem kogoś bez jego wiedzy, to jest przestępstwo.Cześć-powiedziałam i wstałam. Podeszłam do kamery i ją wyłączyłam.
-Tak będzie lepiej-powiedziałam i z łzami w oczach przytuliłam się do niego.
-No już, cicho. Ja też cię kocham-powiedział i pocałował mnie w głowę.
**********************************************
Hey! Tak wiem...Krótki i beznadziejny, ale były 3 komy, a prosiłam o dwa! Także, mówiłam jest.
Mam do was pytanie, chcielibyście Os? Bo taki mnie jakoś wzięło :)
3 KOMENTARZE=NEXT
#Tinistas

8/29/2015

Rozdział 23?

Słuchajcie....
Wiem zawaliłam sprawę.
Ale nie mam, ani nie miałam weny teraz na to opowiadanie.
I teraz ostrzegam:
Rozdział totalnie zawaliłam!
Czytacie na własną odpowiedzialność!

*Około godziny 15*
-Co chcesz skarbie?-zapytała blond włosa dziewczyna
-Darling, potrzebuję twojej pomocy!
-Mów!
-Kod 037! Idę na randkę!
-Nie wierzę! I tak późno mówisz!? Nie zdążymy cię przygotować!
-Ale jak to?! Przecież są 3 godziny!
-No właśnie, szybko!-powiedziała i mnie pociągnęła do pomieszczenia, którym jest mój pokój.
-Dobra od czego zaczynamy?!
-No nie wiem-odpowiedziałam zmieszana.
-Poczekaj, zadzwonię może po dziewczyny, co?!
-Okay, to ja idę wziąć prysznic!-Weszłam do kabiny prysznicowej. Ciało umyłam truskawkowym żelem pod prysznic, a włosy czekoladowym szamponem. Wytarłam się w biały ręcznik, a włosy zawinęłam w tak zwany turban. W szlafroku wyszłam do mojego pokoju. Na łóżku czekały już moje przyjaciółki.
-Wow! Ale wy szybkie jesteście!
-Wiesz, jak masz randkę ze swoim księciem z bajki, o którym marzyłaś dłuuugo, to trzeba.-powiedziała Cami.-A tak poza tym to okey?-zapytała
-Tak jasne. To co, zaczynamy?-zapytałam.
-Tak-pisnęły wszystkie.
-Dobra, ty Cami robisz Vilu makijaż, ty Naty włosy. Ja i Fran wybierzemy kilka stroi!-krzyknęła zdenerwowana Lu i wszystkie zabrały się do roboty.
-Cami! Ten makijaż jest za ostry jak na jej pierwszą randkę z Leonem!-powiedziała Włoszka.
-Masz rację Fran!-powiedziała ruda i wzięła do ręki płatek kosmetyczny z płynem do zmywania makijażu.
-Dobra, my mamy wybrane 4 zestawy!
-A ja za moment skończę fryzurę-powiedziała Hiszpanka.
-A ty Cami?-zapytała blondynka
-Błyszczyk i gotowe.
-Dobra, pokazujcie ją nam-powiedziała Francesca, a dziewczyny przekręciły krzesło w ich stronę.
-Wow! Wyglądasz przepięknie!-powiedziała blondynka.
-Mogę się zobaczyć?
-Nie! Dopiero pod koniec-powiedziała Naty.
-Dobra teraz, ja i Fran wybrałyśmy ci cztery stroje, dziewczyny będą oceniać, a ja ci pomogę.-powiedziała Lu i poszłyśmy w stronę garderoby.
-Nie-odpowiedziały jednogłośnie.
-To też nie to-powiedziała Cami.
-No już lepiej, pokaż jeszcze ostatnią-powiedziała Naty.
-To też jest ładne. Te dwie ostatnie są najlepsze.-powiedziała Fran.
-Lu decyduj-powiedziałam.
-Ym...To.-powiedziała gdy miałam na sobie ostatni strój.
-Dzięki dziewczyny. Która jest?
-17:04. Posiedzimy jeszcze trochę z tobą-powiedziała Naty, a ja odpowiedziałam tylko uśmiechem
-Co się stało?-zapytała Włoszka.
-Strasznie się denerwuję. A co jeśli pójdzie coś nie tak? Jeśli coś powiem źle, albo Leon...-chcaiłąm dokończyć, ale Cami mi przerwała.
-Oj Vilu. Po prostu jesteś zakochana, dlatego. Boisz się, że jeżeli coś źle zrobisz to wasza miłość zniknie?-zapytała.
-Tak.
-Violetta, posłuchaj no. W miłości oto nie chodzi. Leon cię kocha i nawet jeśli coś źle powiesz to na pewno on to zrozumie. Przecież w związku nie może być idealnie, bo wtedy on nie ma sensu. Jeśli coś źle powiesz to Leon ci wybaczy. Albo nawet nie zwróci na to uwagi, kochana.
-Dzięki Cami-powiedziałam i ją przytuliłam. Potem zaczęłyśmy gadać o klepach, ubraniach i jakiś pierdołach.
-Dziewczyny, jest 17: 40. Czas by Vilu się zobaczyła-powiedziała Lu. Dziewczyny weszły pierwsze do garderoby.
-Wow! Wyglądam... Świetnie!-mówiłam prawdę. Strasznie mi się podobało. Tak wyglądał mój makijaż:
A tak włosy:
-Dobra, my już lecimy kochana! Trzymaj się-powiedziała Lu i ucałowałam wszystkie w poliki
-Jeszcze raz dziękuję wam, pa!-powiedziałam, a dziewczyny wyszły. -Za piętnaście szósta-pomyślałam. Usiadłam do toaletki, musiałam poprawić usta, bo od czasu gdy Cami wykonała mi make-up, usta mi się zmazały. Nałożyłam delikatną, jasno-różową szminkę firmy Mac, a na to bezbarwny błyszczyk z firmy Miss sporty. Popsikałam się jeszcze moimi ulubionymi perfumami od Diora, zabrałam z łóżka, wcześniej przygotowaną torebkę i wyszłam z domu.
*Dom Leona*
-Dzień dobry.-powiedziałam.
-Witaj, Violu! Ty pewnie do Leona. Wyglądasz naprawdę zjawiskowo-powiedziała mama Leona
-Leona nie ma w domu, kazał mi dać ci tą kopertę i tego anemona. 
-Dziękuję-powiedziałam trochę zaskoczona. Gdy pożegnałam się z Panią Verdas, otworzyłam kopertę.
Cześć kochanie!
Mam nadzieję, że jesteś dobra w skojarzenia.
Dostaniesz 6 kopert.
W każdej będzie napisana zagadka, którą musisz rozwiązać.
Wtedy mnie znajdziesz.
Oto pierwsza:
Najlepsza kawa w mieście, wszyscy tam byli. 
Spotykasz się tam ze znajomymi.
Buziaki, Leon.
-Co on wymyślił?-pomyślałam
-Najlepsze kawa w mieście....Wszyscy tam byli... Albo ,,Bueno Cafe" albo ,,Te amo Cafe". Spotykasz się tam ze znajomymi...,,Bueno Cafe"!-pomyślałam i ruszyłam w stronę kawiarni.
*Około 10 minut później*
-Cześć David! (czyt. Dejwid)
-Witaj Violu-powiedział mężczyzna w wieku około 30 lat.
-Trzymaj wiadomość i życzę udanej randki z Leonem-powiedział z uśmiechem.
-Dziękuję, pa!-powiedziałam i wyszłam przed budynek, usiadłam na ławce i odczytałam wiadomość:
No gratuluję kochanie!
Masz już drugą kopertę, zostało już tylko 4!
Oto zagadka:
Na górze róże, na dole fiołki.
Tam spotkaliśmy się po raz pierwszy.
-Park przy Studio-pomyślałam i tam ruszyłam. Po jakiś 5 minutach drogi zastałam tam Diego.
-Hej-powiedział chłopak
-Cześć. Powiedz mi tylko jedną rzecz.
-Co?
-Leon oszalał, nie?
-No, może trochę. Trzymaj i miłej randki.-powiedział Hiszpan podając mi kopertę i odszedł. Usiadłam na ławce na której siedział Diego i przeczytałam treść:
Brawo!
Już tylko trzy koperty!
Zagadka:
Muzyka jest w Tobie.
To twoja pasja.
Gdzie uczysz się grać na pianinie?
-Studio.-ruszyłam w wyznaczone miejsce. To niesamowite co Leon robi. Pierwsza randka, a on wyczynia takie cuda. Mam idealnego chłopaka. Kocham Leona i nie wyobrażam sobie żyć bez niego. Bez jego uśmiechu, tych dołeczków, włosów codziennie podniesionych na trochę żelu lub lakieru. Beż jego miłych, ciepłych słów, bez jego przytulasów czy pocałunków. Po prostu bez jego miłości do mnie. Zanim się zorientowałam byłam już pod Studio. Zauważyłam stojącego tam Maxiego.
-Hej.-powiedziałam z uśmiechem
-Cześć. Trzymaj.
-Dzięki-powiedziałam odbierając od niego wiadomość od Leona i usiadłam na ławce by trochę odpocząć. Jednak podeszłam do automatu i z torebki wyjęłam monetę. Po chwili zimna przezroczysta ciecz, sprawiała w moich ustach niesamowite uczucie. Ponownie usiadłam na tej samej ławce i przeczytałam wiadomość
No, no, no!
Widzę, że mam mądrą dziewczynę.
Zostały dwie koperty.
Zagadka:
Gdzie zachód słońca,
gdzie szumi morze.
Tam i ostatnią,
kopertę znajdziesz.
-Serio Leoś? To jest banalne. Plaża.-pomyślałam i ruszyłam w kierunku morza. Tam zobaczyłam Federico.
-Hej.
-Hej siostra, Zanim przeczytasz. Musisz stać twarzą do mnie.
-Dobrze-powiedziałam z uśmiechem odklejając piątą kopertę.

No widzisz, za chwilę mnie znajdziesz.
Zagadka:
Nie możesz iść prosto.
Nie możesz iść w lewo i w prawo. 
-Wiesz Feduś co ci powiem? Leon wymyśla banalne zagadki.
-To idź go szukaj. Udanej randki wam życzę.
-Jak nam?-powiedziałam i się odwróciłam. Tam zobaczyłam szatyna, na którego się od razu rzuciłam.
-Dzięki stary-powiedział mój chłopak, a Włoch odszedł.
-Jesteś nienormalny.
-Dlaczego?
-Robisz coś takiego?! Nawet nie wiesz ile musiałam się nachodzić! Następnym razem chcę cię zastać w domu, a nie wykonywać zagadki, które i tak były banalne.-powiedział tuląc się do niego.
-Przepraszam-powiedział.
-Dostanę nagrodę?
-Randka ci nie starczy?-zapytał z lubieżnym uśmiechem.
-Ale ja się tyle nachodziłam-powiedziałam jak małe dziecko. Leon pokręcił tylko głową i mnie namiętnie pocałował. Bez chwili zawahania oddałam pocałunek.
-Kocham cię-powiedziałam gdy się od siebie oderwaliśmy.
-Ja ciebie też, poza tym ślicznie wyglądasz.-odpowiedział.-Poczekaj.
-Dziękuję, coś się stało?-zapytałam
-Nie.-odpowiedział i wziął mnie na ręce.
-Zamknij oczy powiedział gdy mnie już postawił na ziemi. Czułam, że nie jesteśmy już na piasku.
-Możesz otworzyć-powiedział. Oniemiałam gdy wykonałam jego prośbę.

(wyobraźcie sobie że jest to na molo)



-Ty to przygotowałeś?-zapytałam nie dowierzając
-A widzisz tu kogoś innego?
-Nie wierzę!Ile ty w to pracy włożyłeś! Zdążyłeś to wszystko zrobić dziś?
-Tak. Poza tym-powiedział i podszedł do stolika-Proszę.-wręczył mi ostatnią kopertę.
Jaki jest twój ulubiony kwiat?
Odpowiedz głośno.
-Anemony. Przecież wiesz.
-Spójrz tam-powiedział i wskazał palcem. 
-Nie wierzę! Jesteś najlepszym chłopakiem pod słońcem-powiedziałam i rzuciłam się mu na szyje. Na piasku z płatków anemonów było ułożone serce.
-A to dla ciebie-powiedział i wręczył mi bukiet anemonów.
-Dziękuję-powiedziałam i musnęłam jego polik.
-Usiądziemy?-zapytał, na co ja kiwnęłam twierdząco głową.
*Około półtora godziny później*
-Leoś, dziękuję za to. Naprawdę. Ta randka była niesamowita. Najlepsza w moim życiu!
-Moja też-powiedział z uśmiechem.
-Kocham.
-Też-odpowiedział, a mi krew podpłynęła do policzków. Nie miałam zamiaru ich ukrywać. Niech Leon wie jak na mnie działa.
-Ładnie się rumienisz.-nie wiedziałam co powiedzieć, więc jeszcze mocniej się przytuliłam do chłopaka mojego życia.
-Przyjść jutro po ciebie?-zapytał.
-Jasne, ale pójdzie z nami Fran, okay? Obiecałam jej.
-Jasne. Myślałem, że pójdziesz z Luśką.
-A jak mam z nią iść, skoro jest przyklejona do Fede jak na superglue.
-Czyli tak jak ty do mnie?-zapytał ze śmiechem.
-Hey!-krzyknęłam odrywając się-Jak nie chcesz to nie-powiedziałam udając obrażoną. Robiło się późno i mimo wszystko zaczęło się mi robić zimno. Na moich rękach zauważyłam gęsią skórkę, założyłam ręce na piersi.
-Chodź tu bo zmarzniesz-powiedział wyciągając do mnie rękę.
-Nie chcesz bym się do ciebie kleiła to nie będę.
-A kto powiedział że ja nie chcę? Chcę i to bardzo, poza tym marzniesz.-powiedział, ale ja nic nie zrobiłam. Na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech. Poczułam na moich ramionach ciepło. Po chwili zorientowałam się, że mam na sobie marynarkę Leona. Chłopak do mnie podszedł i do siebie przytulił
-Nie obrażaj się na mnie-szepnął.
-Nie obrażam się-powiedziałam i przycisnęłam się mocniej do meksykanina.
-Jak chcesz możemy już wracać.
-Nie chcę. Już mi ciepło-powiedziałam.-Usiądziemy na ławce?
-Jasne-zgodził się chłopak i poprowadził nas na ławkę przy jeziorku pod drzewem.
-Leon, te liście. One są czerwone.
-To czerwone drzewo, nieopodal jest ich więcej.-powiedział i usiedliśmy na ławce. Na ławce położyłam również moje nogi, które zgięłam.
-To będzie tylko i wyłącznie nasza ławka-powiedział, a z kieszeni wyjął scyzoryk. Na oparciu ławki wyrył coś niesamowitego. Napis Leonetta w serduszku. Przejechałam po tym palcem. Po raz kolejny tego dnia na moich ustach widniały usta Leona (<3)

*************************************************
Hey! Tak wiem...
Dawno nic nie było, ale nie miałam za bardzo weny, ani też czasu na opa.
Ale dziś jest i postaram się, jak tylko będę miała chwilę czasu, pisać jako wersje robocze,
by potem dodawać.
Ogólnie napisałabym trochę dłuższe, ale wychodzę, także no....Do next
NEXT= 2 KOMENTARZE!
#Tinistas

8/08/2015

Rozdział 22 ,,Kicia"

Ważne!
Słuchajcie, stworzyłam już jakiś czas temu
dla was zakładki, bardzo bym prosiła byście
z nich korzystali no i byście
komentowali moje wpisy bo to mnie bardzo
motywuje :*
*Rozdział dedykuję Verdasowej ;3*

*Leon*
Muszę natychmiast znaleźć Fede. Musi mi pomóc. Mam genialny plan
-Halo?-odezwał się brunet ziewając
-Ty do cholery jeszcze śpisz? Wiesz, że jest już 12 30?
-Oj stary, ciszej bo mi laskę obudzisz poczekaj chwilę, wyjdę tylko z pokoju. Dobra mów.
-Mam super plan, ale musisz mi pomóc!
-Jaki plan?
-Romantyczną randkę dla Vilu.
-Ohoho, czyli Vilu wróci do domu w skowronkach.
-Oj przestań! Mam do ciebie kilka pytań i sprawę.
-Zacznij od sprawy.
-Załatw mi 100 różowych anemonów! (Anemony to rodzaj kwiatów)
-Po co ci?!
-To ulubione kwiaty Violetty, do niespodzianki pacanie.
-A ja myślałem że jej ulubione kwiaty to białe lilie.
-No widzisz.
-Dobra niech ci będzie, ale oddajesz forsę!
-Jasne!
-Dobra, a teraz pytania.
-Więc...
*Violetta*
Fede wyszedł do ogródka z kimś pogadać, a ja siedzę w salonie na kanapie jak słup
-Halo?-Odebrałam telefon słysząc refren piosenki Bądź Duży.
-Hejka kochanie!
-Hej Fran jak się trzymasz?
-Dobrze, co u ciebie?
-Masakra.
-Dlaczego? Coś się stało? Leon coś ci zrobił? Mam mu skopać dupę?!
-Nie! Z Leonem jest wszystko idealnie, ale dziś rano był listonosz.
-I co?
-Dostałam list.
-Od kogo?
-Od....Mamy.
-Co?! Ale jak to?! Przecież ona nie żyje?!
-No właśnie! Potrzebuję twojej pomocy, przyjdziesz?
-Oczywiście kochana, za 3 minuty będę-powiedziała i się rozłączyła. Minęły dokładnie 3 minuty, a ja usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Wchodź Fran!
-Jestem!-krzyknęła zdyszana.
-Nie musiałaś biec!
-Jesteś ważniejsza.-powiedziała na co ja się uśmiechnęłam
-A teraz mi powiedz skąd tu ten list.
-No mówiłam ci już przez telefon.
-Wiem, ale przecież twoja mama nie żyje, więc jak to możliwe?-powiedziała siadając koło mnie
-Nie wiem, ale mam dziwne przeczucie że ona nie umarła. A co jeśli ona nie zginęła w tym wypadku, tylko okłamała nas wszystkich że nie żyje? Może to było wszystko symulowane?!
-A otworzyłaś już?
-Nie, boję się.
-Jak nie otworzysz to nigdy się nie dowiesz co tak naprawdę się stało!
-Ja wiem, ale zrozum że się boję!
-Lu, Fede!
-Czego?! Ja śpię!
-Kod 001! Na pomoc Vilu!
-Już schodzę!-krzyknęła blondynka od niechcenia.
-Już, co się stało?-zapytał Włoch.
-Moment, zadzwonię jeszcze tylko do Leosiastego, ona bez waszej trójki nigdy nie otworzy tego listu.-powiedziała Francesca
*Francesca* (od aut. musiałam tutaj dać perspektywę Fran, byście przeczytali rozmowę :D)
*Początek rozmowy*
-Halo?
-Hejka Leon, natychmiast dom Violetty!
-Coś się stało?
-Tak jakby.
-Okej za moment będę.
-Okej thanks bye.
*Koniec rozmowy*
*Violetta*
Siedzę na kanapie ze łzami w oczach. Kolana podtrzymują ręce, na których mam opartą głowę. Otwierają się drzwi od domu, przeniosłam lekko wzrok-Leon-natychmiastowo się podniosłam i podbiegłam do niego, przytulając się. On mnie tylko mocniej do siebie przycisnął.
-Cicho mała. Co się stało?-ale ja nic nie mówiłam, nie umiałam.
-Vilu dostała dzisiaj rano list od swojej mamy-powiedziała Francesca
-Ale ona przecież nie żyje-powiedział zdziwiony Leon całując mnie potem w głowę.
-No właśnie i w tym jest zagadka.
-A otworzyła go już?
-Jeszcze nie.Cholernie się boję-wyszeptałam do jego torsu.
-Chodź usiądziemy-powiedział chłopak, na co ja pokiwałam twierdząco głową. Podeszliśmy do kanapy, po czym na niej usiedliśmy, podwinęłam nogi do mojej klatki piersiowej, na kolanach oparłam podbródek, będąc cały czas przytulona do Leona.
-Czego się kochanie boisz?-zapytał cicho Leon
-Sama nie wiem, tak po prostu. Boję się poznać prawdy. Boję się, że ona nas wszystkich okłamała i nadal to robiła przez 11 lat! Ja za nią tak płakałam, a tu się okazuje że ona żyje!
-Ale Violu, to że przeczytasz ten durny list to nie znaczy że musisz z nią żyć.
-Może masz racje?
-Oczywiście, że mam kochanie-powiedział uśmiechając się do mnie. Zobaczywszy te jego dołeczki od razu poprawił mi się humor.
-Dziękuję-powiedziałam wesoła i pocałowałam go w polik po czym sięgnęłam na stolik po kopertę.
-Ale zostaniecie ze mną dopóki nie przeczytam?
-Zostawimy cię w spokoju jak będziemy pewni że jest na sto procent okej-powiedziała blondynka. Trzęsącymi się rękoma trzymałam biały skrawek papieru, po czym go otworzyłam:
Droga córeczko!
Piszę do Ciebie ten list by ci wszystko wytłumaczyć.
Pewnie czytasz ten list razem z Leonem.
Skąd to wiem?
Kobieca intuicja.
Przeczuwam że po 11 latach jesteście parą.
-Skąd ona to wszystko wie?!-zdziwił się Federico
-Sama nie wiem, już wtedy przyjaźniłam się z Leonem, ale skąd ona wie że jesteśmy parą?!
-Nie wiem, ale ja też wiedziałam że w końcu będziecie parą także czytaj dalej-powiedziała blondynka
Tak wiem, jesteś na mnie strasznie wściekła, że odzywam się do Ciebie dopiero po 11 latach.
Ale się bałam i to nawet nie wiesz jak.
Teraz pewnie zadajesz Sobie pytanie czego się bałam?
Wszystkiego.
Bałam się że mnie znienawidzisz.
Bałam się Ci do wszystkiego przyznać.
Zapewne masz w głowie tyle rzeczy o których chciałabyś wiedzieć.
Dlaczego to zrobiłam?
Ponieważ zdradzałam twojego ojca, nie kochałam go tak jak on mnie.
Nie zasługiwał na to bym z nim była tylko z przyzwyczajenia.

-Lu, proszę ty to przeczytaj ja już nie mogę-powiedziałam ze łzami w oczach. Podałam blondynce list który ona ode mnie przyjęła
Ale bałam się mu o tym powiedzieć, więc wymyśliłam plan.
Ale on nie wypalił.
Jak dobrze wiesz miałam wypadek samochodowy, po którym byłam w ciężkim stanie, ale jak wiesz
przeżyłam.
Kazałam lekarzowi zadzwonić do twojego taty że umarłam, a ja przeprowadziłam się
do mojego kochanka.
Ma na imię Justin, jestem z nim do dzisiaj, przeżył w swoim życiu tragedię.
Jego żona zmarła na raka, a my się w sobie zakochaliśmy.
Z poprzedniego małżeństwa ma dwie córki w twoim wieku,
są bardzo piękne i mądre.
Mają na imię Clara i Ashley.
Są pracowite i bardzo dobre w szkole.
Justin jest fantastycznym mężem.
Mam nadzieję, że się ze mną skontaktujesz,
to mój nowy numer
(od. aut : przypadkowy)
689 471 220
Wraz z Justinem i jego córkami będziemy w restauracji ,,Mucho Bueno Espania" za tydzień o 20, jeśli
będziesz miała ochotę to możesz przyjść i z nami zjeść kolację.
Twoja kochana mama :*
-Violu wszystko okej?-zapytała Włoszka
-Nienawidzę jej! Nienawidzę tej idiotki! Jest dla mnie skończona! Nie chcę mieć z nią nic do czynienia!
-Okej...Ale tak to w porządku?-zapytał Fede
-Jak najbardziej. Nie będę się przejmowała taką idiotką.
-W takim razie możemy iść?-zapytała blondynka
-Jeśli chcecie to tak-powiedziałam już trochę smutniej wiedząc, że Leon pójdzie, zawsze nawet jako przyjaciele lubiłam z nim spędzać czas.
-Nie smutaj, ja jeszcze zostaje-powiedział. Czy on mi czyta w myślach? 
-Nie, po prostu cię dobrze znam.
-Ale ską...
-Bo cię już dobrze znam kicia-powiedział puszczając mi oczko. Szeroko się uśmiechnęłam i się w niego wtuliłam.
-Dzisiaj, 18, u mnie, randka. Zgadzasz się?
-Hym..Niech pomyślę...A co to za randka?
-Najromantyczniejsza na jakiej byłaś. W skrócie niespodzianka.
-Wiesz, że nie lubię niespodzianek.
-To je polubisz-powiedział pewny siebie.
-A co jeśli się nie zgodzę?
-Nie wiem, ale wiem że i tak się zgodzisz.
-Leon, nie zgadzam się.
-Okej, nie mogę się już doczekać.
-Leon ja właśnie się nie zgodziłam.
-Słaby z ciebie kłamca kicia-powiedział.
-Ja mówię serio. Nie lubię niespodzianek, nie chcesz mi nic powiedzieć, a do te...-nie było mi dane dokończyć, bo szatyn przerwał mi namiętnym pocałunkiem. Gdy się od siebie oderwaliśmy uśmiechnęłam się. Kocham jego pocałunki.
-Uno. Też kocham twoje pocałunki jak  i ciebie, dos I co teraz się zgadzasz?
-Jeśli ta randka będzie tak wspaniała jak twoje pocałunki to tak-powiedziałam, a ze strony Leona usłyszałam śmiech.
-Z czego się śmiejesz?-zapytałam
-Z tego co powiedziałaś.
-Ale ja powiedziałam prawdę-powiedziałam udając oburzoną.
-Kocham cię wiesz?-szepnął mi na ucho
-Wiem, ja ciebie też-powiedziałam i się w niego wtuliłam, a ten pocałował mnie w nos.
*******************************************
Tym, tym, tym! 
Przychodzę do was z 22 rozdziałem!
Jak to szybko minęło :)
Szczerze?
Nie wiem ile będzie rozdziałów,
40, 50?
Nie mam pojęcia.
Jak widać rozdział dedykowany dla mojej kochanej :*
Zawsze komentuje :D :*
Także no,......
Poza tym przepraszam że tak późno rozdział,
ale nie miałam jak i kiedy :)
Dziękuję jeszcze raz, no i bye :*
#Tinistas