4/23/2015

Rozdział 15 ,,No nie wierzę!"


Czytasz?
Pozostaw po sobie ślad,
to mnie motywuje!
-Ej, oszukałaś mnie!
-Oj tam.
-No dobra, niech ci będzie, ale jedna rzecz mnie zastanawia.
-Jaka?
-Wtedy kiedy u ciebie nocowaliśmy, ty powiedziałaś przy prawdzie i fałsz że jestem twoim przyjacielem.
-Kabelki, pilot za plecami, wyłączenie, włączenie. Kumasz już?
-Tak.-powiedział z bananem na twarzy Leon.
-A ta właściwie gdzie teraz idziemy?-zapytałam.
-A gdzie chcesz?
-Znaczy....Ja...Chciałabym...
-W takim razie idziemy na zakupy-powiedział Leon rozśmieszony moją wypowiedzią.
-Ale skąd ty wiedziałeś?
-Znam cię.-powiedział. Złapał mnie za rękę i ruszyliśmy na miasto. Podobno są tu wspaniałe sklepy. Pierwsze co, weszliśmy do sklepu Primark. Ja i Leon często jesteśmy w tym sklepie, to mój ulubiony i zawsze go tam zaciągam. Mnóstwo pieniędzy równa się mnóstwo ciuchów. Pierwsze co zobaczyłam to platformy, są cudne. Musiałam je wziąć. Odnalazłam mój numer i wzrokiem zaczęłam szukać Leona. Padłam. Wyszedł w garniaku z przebieralni, a za nim Fede. No jasne, wbił go w to.
-I co się tak śmiejesz? Nie wyglądam aż tak źle.
-Sorry, nie mogę.-powiedziałam przez śmiech.
-Violu!
-Hej Lu. Skoro wy tu jesteście to reszta też?
-Nie, tylko my.-odpowiedział mój kuzyn.
-Słyszałam.-powiedziała blondynka.
-Ale co?
-No że ty i Lajon...-powiedział Federico.
-Powiedziałeś im?-zapytałam całkiem poważnie.
-Przez przypadek-powiedział niewinnie.
-No nie wierzę! Nie dość że chodzisz z Verdasem, to jeszcze mi nie powiedziałaś?!
-Pierwsze, ten Verdas ma imię, a drugie, jak?! Skoro jakieś półgodziny temu zostaliśmy parą?!
-Dobra nie krzyczcie tak, cały sklep się na nas gapi.-powiedział mój książę.
-To co podwójne zakupy?-zapytał Federico.
-Jak dla mnie spoko-powiedziałam-Ale następnym razem nie wbijaj go w garniak.
-Czemu? Nie wyglądam tak źle.
-A od kiedy ty w garniakach chodzisz? Zawsze ich nie lubiłeś.
-Teraz polubiłem. Nawet go kupię.
-Jak chcesz-powiedziałam i musnęłam jego polik-Chodź Lu, idziemy na babski dział.-Jak powiedziałam tak zrobiłyśmy. Ruszyłyśmy na damski dział, mnóstwo wspaniałych ubrań. Po półgodzinie ruszyłyśmy do przebieralni.W każdym zestawie wychodziłyśmy i przedstawiałyśmy się chłopakom jak modelki. Ubrałam się w takie zestawy:

















Zestawów Lu co prawda nie widziałam, ale widziałam ją w pięknej sukience:
Ja również przymierzyłam kilka sukienek:





Miałam dylemat, nie wiedziałam co wybrać. W końcu skusiłam się wybrać te sukienki: 





Lu pokazała mi śliczną sukienkę, którą postanowiłam że kupię:
W końcu jest fioletowa. Ruszyliśmy do kasy, tyle że jak pani kasowała rzeczy Lu Leon mnie zawołał
-Vilu zobacz!-szczęście nie muszę tego targać i pani mi odłożyła te wszystkie rzeczy.
-Tak?
-Zobacz.
-Jest piękna.
-Idź przymierz.
-Okej.
Ruszyłam pędem do przebieralni, wyglądałam tak: 
Z tego co wiem, wszyscy na mnie czekają, przeglądałam się w lustrze, już miałam wychodzić gdy się zawróciłam i spojrzałam na cenę, No świetnie. Jest kosmicznie droga.
-Vilu, wszystko okej?
-Tak.
-Mogę wejść?
-Yhym.
-Wow.
-Ładnie?
-Ładnie? Ty sobie żartujesz? To mało powiedziane! Pokaż się im-powiedział z uśmiechem Leon. Jak powiedział tak zrobiłam, zaczęli się zachwycać. Mi jednak mina zbrzydła.
-Co jest Violka?
-Jest śliczna, ale nie kupię jej.
-Coś się stało?-zapytał mój kuzyn.
-Cena.-powiedziałam, a Lu podeszła do mnie i spojrzała na cenę.
-O mój boże.
-Ile ona kosztuje?-zapytał mój kuzyn
-Violka zapłaciła za te wszystkie ubrania około 200 peso, ta sukienka tyle kosztuje.
-Idę się przebrać, jesteśmy tu już 2 godziny.-powiedziałam weselej.
-Okej, to my poczekamy na zewnątrz.
Szybko się przebrałam i ruszyłam do kasy bo moje torby, było ich około sześć,ale były gigantyczne. Wraz z zakupami ruszyłam na zewnątrz.
-Już jestem, gdzie Leon?
-Twój Leosiasty powiedział że zaraz wróci bo chce coś sprawdzić.-powiedział Feder
-Okej.-Po jakiś pięciu minutach Leoś wyszedł ze sklepu.
-Proszę-powiedział podając mi torbę.
-Co to?-ten tylko kiwnął głową.
-Leon coś ty kupił?!
-Sama zobacz.-jak powiedział tak zrobiłam. Z torby wyciągnęłam tą sukienkę.
-Ty oszalałeś?!
-Nie. Widziałem że ci się podoba.
-O boże, dziękuję!-krzyknęłam i się na niego rzuciłam.
-Ale Leon, tyle pieniędzy wydałeś na kieckę dla mnie? Jesteś nienormalny. W domu ci oddam.
-Słucham? Nie będziesz mi niczego oddawać.
-Ale Leoś
-Nie Leośkuj mi tu. Nic mi nie oddajesz i koniec kropka.
-Ale....No dobra, ale jestem ci czegoś dłużna.-powiedziałam i ruszyliśmy do Starbucks'a.
-Wystarczy że zostaliśmy parą-szepnął mi na ucho. Ja się do niego przytuliłam, no tak jakby. On mnie objął ramieniem. W końcu to on ma pustą rękę. W Starbucks'ie zamówiłam latte z bitą śmietaną i karmelem. Upiłam jednego łyka. Pychota. Ludmiła wzięła to samo, obie to kochamy. A chłopcy wzięli latte z bitą śmietaną i czekoladą. Przynajmniej Leon, chyba. Zawsze to bierze.
____________________________________________________________
Hejcia! Oto 15 rozdział. Dość długi przez te focie. Ale ostatnio są same krótkie więc no :D Jutro wracają do domciu XD Znaczy u nich, a nie u nas :) Macie słodką Lajonette, zakupoholiczki Lu i Vilu, Leosiastego w garniaku i takie Mrau :*No to do nexta, bye! /Tinistas

4/18/2015

Rozdział 14 ,,Taka odpowiedź wystarcza?"

Rozdział dedykowany Paulinie, Happy birthday! :*
Czytasz?
Pozostaw po sobie ślad,
to mnie motywuje! :*

*Federico*
Vilu wyglądała olśniewająco, spojrzałem w prawą stronę gdzie stał osłupiały Leon z otwartą buzią, podszedłem do niego
-Ej stary, ja rozumiem że moja kuzynka ci się podoba i wygląda teraz olśniewająco, ale powstrzymaj się, zamknij tą mordę.-powiedziałem ręką łącząc ze sobą szczękę szatyna.
*Violetta*
Gdy schodziłam po schodach zauważyłam osłupiałego Leona. Czy mi się wydaję czy ja się mu podobam?! Jeśli tak, to jestem najszczęśliwsza na świecie!
-Co jest Vilu?-zapytała mnie blondynka gdy zawiesiłam się na schodach
-Wydaję mi się że podobam się Leonowi.
-O...U..To bardzo specyficzne wydawanie się...Ale skąd ty-przerwałam jej-Czy ty coś o tym wiesz?!
-JA? Ym..Nie, nie!-powiedziała speszona jąkając się.
-Ludmiła gadaj!
-Potem. jak wrócimy i będziemy same.
-Okej-powiedziałam i zeszłam szybko na dół. Dziewczyny zachwycały się moim strojem, a ja co jakiś czas zerkałam na Leona. który też się na mnie patrzał. W końcu dziewczyny zajęły się chłopakami, chciałam podejść do Leona, ale wyprzedziła mnie Lu. Podeszła do szatyna, za to do mnie mój kuzyn
-Cześć siostra.-Powiedział cały pełny energii, czyli codzienność Federa
-Hej-odpowiedziałam na zaczepkę smutniej.
-Co się stało??-zapytał próbując uspokoić swoją energię.
-Leon się stał.
-Jak to?
-Myślę że mu się podobam.
-I co w tym złego, przecież on podoba się tobie. To źle?
-Nie! Ale...Boję się że mi się to po prostu wydaję. Poza tym Lu coś o tym wie, ale nie chce mi powiedzieć.
-Teraz sobie pogadasz z Verdasem, Lu!
-Tak kochanie?-Ten tylko kiwnął głową, a ta od razu była przy nim.
-Hej-powiedział szatyn.
-Czeeść.-powiedziałam już weselej przeciągając ,,e".
-Co tam?
-Dobrze, a u cb?
-Też. Wiesz ty....znaczy...ładnie....ty bardzo...
-Dziękuję-powiedziałam z uśmiechem.
-Skąd ty?
-Po prostu cię znam.
-Okej.
-A tak w ogóle to gdzie idziemy?
-Na miasto, chcą iść do StarBucks'a, a dziewczyny na zakupy.
-Mi to pasi. muszę kupić sobie kilka rzeczy.-powiedziałam dosyć speszona, mianowicie chłopacy się na mnie dziwnie patrzeli.  Natychmiastowo wtuliłam się w Leona bo zauważyłam jak się na nich patrzy. Ja mu się na prawdę podobam.-mówiła moja podświadomość.
-Idziemy się przejść?-zapytał chłopak
-A zakupy, a StarBucks?
-Pójdziemy potem sami, przynajmniej dziewczyny nie będą cię męczyć.
-Okej.
*Pół godziny później*
-Vilu muszę ci coś powiedzieć.
-Tak?
-Bo ty mi...to znaczy ja...Jesteś...
-Tak.-powiedziałam i ruszyłam dalej parkiem, a Leon stał przez chwilę w miejscu, następnie do mnie podbiegł i pociągnął za nadgarstek tak że byliśmy bardzo blisko siebie
-Czy ty powiedziałaś tak?-ja tylko się uśmiechnęłam i go pocałowałam
-Taka odpowiedź wystarcza?
-Ale ja nie rozumiem.
-Wiem że ci się podobam, no i ty podobasz się mi-powiedziałam trochę ciszej drugą część zdania.
-Ale skąd?
-Domyśliłam się.
-I co, kim my teraz jesteśmy?
-A kim chcesz byśmy byli?
-Nie wiem.
-Powiedzmy na trzy razem.
-Okej.
-Raz, dwa trzy!-powiedziałam ostatnie słwa
-Parą?-powiedział Leon, ja się uśmiechnęłam i musnęłam jego usta
-W takim razie jesteśmy parą.
-Ej, oszukałaś mnie!
-Oj tam.
____________________________________________________
Siemaneczko! Oto 14 rozdział opowiadanie, macie swoją Leonette :D Postaram się napisać kilka rozdziałów w wersjach roboczych i w tygodniu je dodawać :) A nie tylko w soboty, więc Happy Birthday Paulina z okazji urodzin :) Więc dziękuję za 8 komentarzy! Serdecznie wam dziękuję :) No to do nexta, bye!/Tinistas

4/05/2015

Rozdział 13 ,,Leon będzie zazdrosny!"

Czytasz?
Pozostaw po sobie ślad
To mnie motywuje :*


Specjalna dedykacja dla Anonimka ^^
Życzonka <3
Happy easter :*
Kolorowych jajeczek,
rozczochranych owieczek,
rozkicanych króliczków,
pyszności w koszyczku,
a przede wszystkim
mokrego ubrania
w dniu wielkiego lania!

Życzenia takie sobie, gorszych być nie może.
Krótko, zwięźle i na temat: Szczęśliwego święta :D  
*Leon*
Z samego rana obudziły mnie promienie słońca. Od razu skapnąłem się że śpię z Vilu
-Cholera, Verdas. Musisz przestać, za chwilę będzie tak że ją pocałujesz.-podpowiadała mi moja podświadomość którą, zignorowałem. Powoli i ostrożnie wyłoniłem się z uścisku Violi i ruszyłem do łazienki, gdzie zająłem się porannymi czynnościami które, zajęły mi 25 minut. Na czarnym telefonie firmy Apple sprawdziłem godzinę
-9 30, no nieźle Violetta-powiedziałam szeptem. Ruszyłem na dół do kuchni gdzie spotkałem dziewczyny z którymi przywitałem się buziakiem w polik
-Violka jeszcze śpi?-zapytała blondynka
-Tak.
-To dziwne, nie uważacie?-zapytała Camila
-Zawsze była porannym ptaszkiem-powiedziała Francesca która gotowała, poznając po zapachu jajecznicę.
-Tak, macie rację-stwierdziła dziewczyna w czarnych lokach
-Vilu w nocy miała jakiś koszmar, obudziła się około 2 nad ranem. Zaczęła coś mówić że jej sen, ale nie skończyła.
-A ty jako prawdziwy Romeo ją przytuliłeś-rozmarzyła się Włoszka.
-Fran, ogarnij się bo jajecznicę spalasz-powiedziałem rozbawiony, a czarnowłosa dziewczyna zaczęła panikować. Po 10 minutach na tacce miałem śniadanie dla Vilu. Jajecznicę, kawę z mlekiem i sok pomarańczowy. Takie śniadanie jada bardzo często. Ruszyłem na górne piętro po drodze witając się z Federem. W pokoju odstawiłem na chwilę tackę ze śniadaniem na etażerkę. Otworzyłem okno w pokoju i zacząłem budzić Violę.
-Ci ci-wydałem dźwięk z siebie, na marne.-Violu wstawaj.-mówiłem szturchając ją w ramię.
-Jeszcze pięć minut.
-Violetta Castillo, natychmiast wstawaj.
-Czemu?
-Kobieto, jest 10.
-I co z te...Chwila, co?!-krzyknęła i automatycznie się podniosła z łóżka.
-Tu masz śniadanie-powiedziałem podając jej tackę ze śniadaniem.
-Dziękuję.-powiedziała uśmiechając się, odwzajemniłem jej gest.
-Więc masz dokładnie 45 minut. Po tym czasie musisz być na dole.
-Okej, postaram się.-powiedziała, a ja zmierzałem ku wyjściowi.
-Leon!
-Tak?
-Zawołasz Ludmiłę?
-Jasne.-odpowiedziałem z uśmiechem i złapałem za klamkę.
-Leon!
-Tak?
-Dziękuję.
-Nie ma za co.-Ruszyłem pędem do pokoju dziewczyn. Tam Lu na pewno siedzi, wszedłem do jej pomieszczenia bez pukania, czego pożałowałem.
-Sorka że wam przeszkodziłem. Lu, Viola cię prosi byś do niej przyszła.
-Okej, za jakieś 10 minut pójdę.-powiedziała i odwróciła się do Federico.
-W tempie natychmiastowym.
-Dobra, cześć.-powiedziała blondynka i ruszyła, tak myślę, do Violetty.
-Stary, ja rozumiem że jesteście parą i się kochacie, ale to miejsce publiczne. Znaczy...Nie możecie wytrzymać? Po jutrze wyjeżdżamy.
-Ej Leośku, już nie bądź zazdrosny, przecież jakbyś chodził z Violką to też byście się obściskiwali.
-Ja nie mam do ciebie nerwów.-powiedziałem i wyszliśmy razem z dziewczęcej części domu.
*Violetta*
-Dobrze jest mieć takiego chłopa....przyjaciela jak Leon.-pomyślałam. Odstawiłam tacę z pustymi naczyniami i wstałam z łóżka. Udałam się do łazienki pod ekspresowy prysznic, po jakiś 6 minutach wyszłam z pomieszczenia w szlafroku. Na łóżku zastałam Ludmiłę.
-Cześć, co chciałaś?-zapytała chyba podirytowana
-Leon przeszkodził z Fede?
-Tak.
-Przepraszam cię Lu, ale potrzebowałam kogoś kto ma wspaniały gust, pomóż mi wybrać strój!
-Już ci wybaczam, mogłaś powiedzieć Leonowi by mi powiedział że to kod 040.-Ruszyłam do szafy i wyciągałam różne zestawy
-Co powiesz na to?
-Nie!

-Violetta nie żartuj!
-Violetta, ty nigdy nie miałaś gorszego poczucia stylu.
-Wiem Lu, ale nie potrafię się skupić.
-Przez ten sen?
-Skąd wiesz?
-Leon mi powiedział, dobra spróbuj jeszcze raz.
-Idzie coraz lepiej, ale może jednak ja ci coś wybiorę, poczekaj.
-Lu, ty żartujesz?!
-Nie, wyglądasz seksownie i dziewczęco.
-Ale ja nie chcę zwracać uwagi facetów na mieście!
-A powinnaś, Leon będzie zazdrosny! Poza tym, nie mamy już czasu.
-Nie Lu, ja się przebieram.
-Ładnie, ale zmień buty.
-Też tak uważam, na jakie?
-Na te.
-I jak?
-Ładnie, tylko na usta dawaj fuksję.
-Okej.
Minęło równo 45 minut.
-Proszę o ciszę. Dziękuję. Mam zaszczyt przedstawić Violette.-krzyknęła Ludmiła, a ja zeszłam
________________________________________________________________
Hejcia! Przepraszam że tak długo nie było rozdziału...Ale wiecie nauka i wgl. Wielkanoc, jej! A ja jutro muszę się uczyć...I tak samo we wtorek na sprawdzian z gramatyki....Życzenia macie u góry...Tak wiem nie umiem składać życzeń. ^^ Postaram się robić tak by w każdą sobotę był rozdział, no chyba że gdzieś pójdę. Rozdział miał się pojawić o wiele później, ale wychodzę z rodziną. Wychodzę o 15 30, ale co was tam to interesing XD Proszę o komki, one mnie motywują ^^ Dziękuję anonimku :*/Tinistas