2/28/2015

Rozdział 10 ,,Ej no sorry, to nie ja mam chłopaka."

 *Uwaga! W ostatnim rozdziale Fede powiedział do Vilu siostra. Violetta i Federico to kuzynostwo! Po prostu są ze sobą tak zżyci że mówią na siebie brat i siostra!
                                            Teraz zapraszam do czytania :D

-Mam pomysł.
-Jaki?!
-Jaka jest twoja ulubiona piosenka?
-Leon, ale co to ma do rzeczy?
-Violetta, jaka?
-Nie wiem.....Chyba En gira.
-Okej-powiedział szatyn. Po czym zaczął klaskać w rytm piosenki
-Gira el mundo, gira
?Quién lo puede parar?
Un avión cada día y viajar y viajar
Giran las estrellas ya lo puedo sentir
Rayos y centellas todos quieren venir
Oh, oh, oh
Es la adrenalina del show (oh, oh)

Gira el mundo, gira
Esta es otra ciudad
Ya ves que los suenos se hacen realidad
Todo es diferente, te quiero conocer
Vivir el presente, querer es poder
Oh, oh, oh
Es la adrenalina del show (oh, oh)-w refrenie się przyłączyłam- 
Gira mi canción
En tu dirección
Somos el reflejo en el espejo de tu corazón
Gira mi canción
En tu dirección
Somos el reflejo en el espejo de tu amor

Gira mi canción
Gira mi canción
-Dziękuję, poprawiło mi humor-powiedziałam i się do niego przytuliłam. Po jakiś 15 minutach naprawili atrakcję i znaleźliśmy się na ziemi
-Aaaa, Vilu! Nic ci nie jest?! Przepraszamy, to nasza wina, to my chciałyśmy iść na diabelski młyn!-krzyknęła smutna i przerażona Włoszka
-Fran, nic się nie stało! Spokojnie, dzięki wam przełamałam strach.
-Dzięki nam, czy dzięki niemu?-zapytała rudowłosa gdy chłopcy gdzieś odeszli-Dzięki wam i niemu. Wy chciałyście iść, a Leon mi pomógł tam wytrzymać.
-A co się tam wydarzyło? Czyżby były tam jakieś całusy?-zapytała Naty i wszystkie zaczęły ruszać ustami na znak pocałunku-Nie! Dziewczyny! Po prostu śpiewaliśmy....
-Miłosną piosenkę?!-przerwała mi blondynka
-Nie! I  nie przerywajcie mi! Śpiewaliśmy En gira.
-Lepsze to na początek niż nic-stwierdziłą łoszka
-Zbiję was dziewczyny!
-Nie!-krzyknęły i zaczęły uciekać przede mną. Zaczęłam je gonić po parku aż na kogoś wpadłam, prawie miałam spotkanie z ziemią
-Dziękuję-powiedziałam z uśmiechem
-Nie ma za co, ale uważaj, bo zabijesz się na tych butach-odpowiedział wraz z bananem na twarzy
-Nie przesadzaj Diego, a teraz złap Francescę, bo gdzieś pobiegła-Okej-powiedział Hiszpan i pobiegł znaleźć Francescę, ja zaczęłam szukać chłopaków. Nigdzie ich nie widziałam więc zaczęłam się poruszać po okolicy, lecz to nie był dobry pomysł,bo nie znam tych okolic i się zgubiła. Trafiłam na ulicę pełną ludzi, zaczęłam krzyczeć imiona moich przyjaciół-Francesca!... Ludmiła!...Cami!..Leon!..Maxi!..[...].-zgubiłam się!-mówiła moja podświadomość.
*Francesca*
Zaczęłyśmy się z dziewczynami bawić w berka, ale Vilu nam gdzieś zniknęła po chwili przybiegł Diego
-Diego widziałeś gdzież Vilu? Bo znikła nam.
-Tak, przed chwilą z nią gadałem.
-Okej-powiedziałam z uśmiechem i musnęłam jego usta. Nagle podbiegł do nas zdyszany Leon-Violetta zniknęła!
-Co?!-krzyknęliśmy razem z dziewczynami i Diego-Niemożliwie, przed chwilą z nią gadałem.
-No właśnie i potem Maxi poszedł po Vilu bo chcieliśmy jej powiedzieć że idziemy potem na basen i że teraz wracamy do domu i jej nie ma.
-Chodzcie jej szukać, ona na pewno się zgubiła! Przecież ona nie zna okolicy!-krzyknęła załamana blondynka. Wszyscy zaczęliśmy szukać szatynki- Vilu! Vilu! Violetta!-krzyczałam najgłośniej jak mogłam
-Przepraszam bardzo, widział pan tego wzrostu szatynkę? Wygląda o tak-zapytałam pokazując dzisiejsze zdjęcie na telefonie-Tak, szła gdzieś tam-pokazał palcem za siebie-Dziękuję bardzo-powiedziałam i pobiegłam w stronę pokazaną przez mężczyznę.
*Leon*
To nie możliwe, przecież jej może się coś stać.-Violetta! Viola!-krzyczałem najgłośniej jak potrafię
-Przepraszam, nie widziała pani tej dziewczyny?-zapytałem pokazując zdjęcie na telefonie robione dzisiaj w wesołym miasteczku
-Czy to nie jest ona?-zapytała kobieta pokazując na dziewczynę-Tak, bardzo dziękuję-powiedziałem uradowany. Szybko pobiegłem w stronę szatynki-Violetta!
*Violetta*
No świetnie, ale ze mnie geniusz! Mogłam się nie ruszać, a teraz się zgubiłam
-Violetta!-usłyszałam głos za sobą
-Leon!-krzyknęłam ze łzami w oczach i się na niego rzuciłam
-Boża, jak mnie przestraszyłaś, wszystkich przestraszyłaś, biegamy po całej okolicy i cię szukamy-powiedział szatyn mocno mnie tuląc-Przepraszam. Nie mogłam was znaleźć bo dziewczyny gdzieś uciekły i chciałam do was podejść, ale tak to się skończyło.
-Nie ma za co, ale następnym razem może po prostu zadzwoń?
-Komórka mi padła-powiedziałam smutna
-Vilu!krzyknęła Włoszka-Francesca!-krzyknęłam i się do niej przytuliłam-Boże kochanie, jak się zlękłam że coś ci się stało
-Spokojnie miśka, nic mi nie jest.
-Dziewczyny poczekajcie, zadzwonię do Federico że się znalazłaś i spotkamy się w domu.
-Okej-powiedziałyśmy równo na co się zaśmiałyśmy. Po pięciu minutach wracaliśmy do domu
-A no tak, zapomniałbym. Jak wrócimy do domu i wszyscy cię już poprzytulają to idziemy na basen.
-Okej-uśmiechnęłam się ciepło do szatyna, na co objęłam go i Włoszkę pod ręce. Oczywiście jak wróciliśmy nie odbyło się bez kazań
-Siostra! Matko jak ja się bałem że stracę najlepszą kuzynkę na świecie!
-Dobra Fede nie przeginaj-zaśmiałam się gdy mnie dusił-Dusisz mnie!
-Nigdy się nigdzie bez nas nie ruszaj! Następnym razem będziesz miała przechlapane!-krzyknął Feder
-Przepraszam?-powiedziałam z miną zbitego psa-Chodź tu do mnie gwiazda!-krzyknęła blondynka na co dziewczyny mnie przytuliły, potem chłopcy i popędziłam na górę ubrać strój. Wybrałam ten. Spakowałam do torby potrzebne rzeczy typu: ręcznik, szczotka do włosów, dezodorant, bieliznę itp. Po 10 minutach byłam gotowa
-Już jestem
-Okej-odpowiedzieli wszyscy chórem na co się uśmiechnęłam. Szłam z Fede, Leonem i Lu. Federico i Leon gadali ze sobą,a ja z Lu. Po 20 minutach drogi byliśmy na miejscu, gdy już byliśmy w szatni otworzyłam kluczem moją szafkę i schowałam nie potrzebne rzeczy. Potem razem z dziewczynami zmyłyśmy makijaż i poszłyśmy na część budynku gdzie były różne baseny. Nigdzie nie widziałysmy chłopaków chociaż potem zauważyłam mojego kuzyna wraz z Leonem na zjeżdżalni
-Nie poczekali na nas.-powiedziała oburzona blondynka.
-Spoko, chodźcie do baru, zrobimy tak że będziecie gadać z chłopakami jakimiś i oni będą zazdrośni-powiedziałam.
-Okej, ale ty też idziesz!-powiedziała Włoszka głośniej
-Ej no sorry, to nie ja mam chłopaka.
-Ale jest Leon który będzie zazdrosny-powiedziała Naty.-Jak chcecie-jak powiedziałyśmy tak zrobiłyśmy. Poszłyśmy do baru, gdzie zamówiłyśmy sobie koktajle. Potem zaczęłyśmy gadać z jakimiś chłopakami, ja trafiłam na Davida. Był bardzo miły i przyjazny. Po chwili widziałam jak idą chłopcy i są zazdrośni, tylko Leon szedł z uśmiechem,no a jak, przecież on jest wolny.
-Hej Vilu-powiedział szatyn
-O hej, David poznaj Leona, Leon David-przedstawiłam sobie chłopaków
-Cześć-powiedzieli równo i podali sobie rękę.
-Leon to twój-nie dałam mu dokończyć-Nie, no coś ty. Leon to mój przyjaciel.
-Przepraszam że przerywam, Vilu na zewnątrz są fajne zjeżdżalnie, jak chcesz możemy potem pójść jak skończysz rozmawiać z Davidem?
-Okej dzięki-powiedziałam z uśmiechem, a Leon odszedł
-Viola!-krzyknęła Lu-Chodź idziemy-powiedziała z uśmiechem-Przepraszam, ale już pójdę, do zobaczenia-powiedziałam do Davida. Następnie udaliśmy się wszyscy na zewnątrz, gdzie jak już wspomniał Leon były fajne zjeżdżalnie, na każdej z nich byliśmy. Potem pokąpaliśmy się trochę i wyszliśmy już do szatni. Oczywiście dziewczyny i chłopcy osobno. Po 15 minutach wyszliśmy na korytarz gdzie czekaliśmy już tylko na Federico, nagle z męskiej szatni wyszedł David
-Hej-powiedział
-Cześć-uśmiechnęłam się
-Przepraszam że się spytam,ale mieszkasz tu?
-Nie, przyjechałam tu z przyjaciółmi to prezent od nich na moje urodziny. A ty?
-Nie, ja mieszkam w Madrycie. Przyjechałem tu do siostry, stoi tam-powiedział i pokazał na piękną czarnowłosą dziewczynę.
-Ja mieszkam w Buenos Aires.
-Okej, ja już lecę bo siostra mnie woła, do zobaczenia-powiedział i mnie pocałował w polik
-Pa-powiedziałam z uśmiechem i patrzyłam jak jego sylwetka się oddala.
-Ktoś tu się zakochał-zapytał szatyn
-Co?! Leon nie rób se jaj!
-To widać Violetta, on się tak na ciebie patrzy, ty się tak na niego patrzysz-wtrącił się Federico
-Federico! Wiesz coś na ten temat!-krzyknęłam wnerwiona po czym odeszłam od nich, oddałam kluczyk po czym wyszłam z budynku, zatrzymałam taksówkę, podałam taksówkarzowi adres, a on ruszył, nie chcę się znowu zgubić. Po 5 minutach jazdy byłam już na miejscu. Podałam odpowiednią kwotę mężczyźnie za kółkiem po czym weszłam do beżowego budynku. Weszłam po schodach na górne piętro, a następnie do apartamentu, po czym mojego pokoju. Tam mokry strój kąpielowy powiesiłam na tarasie na dole (ile ja się kręcę..), następnie się rozpakowałam i położyłam na łóżku, po sprawdzeniu instagarama ucięłam sobie krótką drzemkę.
*****************************************************************
Heja! Jak widzicie Vilu się zgubiła i poznała pewnego Davida, który być może troszku namiesza, ale więcej nie zdradzę. Pamiętajcie! Podkreślam słowo BYĆ MOŻE! A teraz pytanie do Van :*  Z kim chcesz dedyka? Bo napisałam w poście ,,Dziękuję" że dwie pierwsze osoby które napiszą koma, dostaną dedyka, Vicky już wiem, a ty kochana?  No dobra, mam nadzieję że rozdział wam się spodoba, jeśli tak to zostawcie po sobie ślad :*
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ/Tinistas

3 komentarze:

Dziękuję za komentarze! To największa motywacja dla mnie :*