Czytasz?
Pozostaw po sobie ślad,
to mnie motywuje!
-Ej, oszukałaś mnie!
-Oj tam.-No dobra, niech ci będzie, ale jedna rzecz mnie zastanawia.
-Jaka?
-Wtedy kiedy u ciebie nocowaliśmy, ty powiedziałaś przy prawdzie i fałsz że jestem twoim przyjacielem.
-Kabelki, pilot za plecami, wyłączenie, włączenie. Kumasz już?
-Tak.-powiedział z bananem na twarzy Leon.
-A ta właściwie gdzie teraz idziemy?-zapytałam.
-A gdzie chcesz?
-Znaczy....Ja...Chciałabym...
-W takim razie idziemy na zakupy-powiedział Leon rozśmieszony moją wypowiedzią.
-Ale skąd ty wiedziałeś?
-Znam cię.-powiedział. Złapał mnie za rękę i ruszyliśmy na miasto. Podobno są tu wspaniałe sklepy. Pierwsze co, weszliśmy do sklepu Primark. Ja i Leon często jesteśmy w tym sklepie, to mój ulubiony i zawsze go tam zaciągam. Mnóstwo pieniędzy równa się mnóstwo ciuchów. Pierwsze co zobaczyłam to platformy, są cudne. Musiałam je wziąć. Odnalazłam mój numer i wzrokiem zaczęłam szukać Leona. Padłam. Wyszedł w garniaku z przebieralni, a za nim Fede. No jasne, wbił go w to.
-I co się tak śmiejesz? Nie wyglądam aż tak źle.
-Sorry, nie mogę.-powiedziałam przez śmiech.
-Violu!
-Hej Lu. Skoro wy tu jesteście to reszta też?
-Nie, tylko my.-odpowiedział mój kuzyn.
-Słyszałam.-powiedziała blondynka.
-Ale co?
-No że ty i Lajon...-powiedział Federico.
-Powiedziałeś im?-zapytałam całkiem poważnie.
-Przez przypadek-powiedział niewinnie.
-No nie wierzę! Nie dość że chodzisz z Verdasem, to jeszcze mi nie powiedziałaś?!
-Pierwsze, ten Verdas ma imię, a drugie, jak?! Skoro jakieś półgodziny temu zostaliśmy parą?!
-Dobra nie krzyczcie tak, cały sklep się na nas gapi.-powiedział mój książę.
-To co podwójne zakupy?-zapytał Federico.
-Jak dla mnie spoko-powiedziałam-Ale następnym razem nie wbijaj go w garniak.
-Czemu? Nie wyglądam tak źle.
-A od kiedy ty w garniakach chodzisz? Zawsze ich nie lubiłeś.
-Teraz polubiłem. Nawet go kupię.
-Jak chcesz-powiedziałam i musnęłam jego polik-Chodź Lu, idziemy na babski dział.-Jak powiedziałam tak zrobiłyśmy. Ruszyłyśmy na damski dział, mnóstwo wspaniałych ubrań. Po półgodzinie ruszyłyśmy do przebieralni.W każdym zestawie wychodziłyśmy i przedstawiałyśmy się chłopakom jak modelki. Ubrałam się w takie zestawy:




.jpg)
.jpg)
Zestawów Lu co prawda nie widziałam, ale widziałam ją w pięknej sukience:
Ja również przymierzyłam kilka sukienek:
Miałam dylemat, nie wiedziałam co wybrać. W końcu skusiłam się wybrać te sukienki:
Lu pokazała mi śliczną sukienkę, którą postanowiłam że kupię:
W końcu jest fioletowa. Ruszyliśmy do kasy, tyle że jak pani kasowała rzeczy Lu Leon mnie zawołał
-Vilu zobacz!-szczęście nie muszę tego targać i pani mi odłożyła te wszystkie rzeczy.
-Tak?
-Zobacz.
-Jest piękna.
-Idź przymierz.
-Okej.
Ruszyłam pędem do przebieralni, wyglądałam tak:
Z tego co wiem, wszyscy na mnie czekają, przeglądałam się w lustrze, już miałam wychodzić gdy się zawróciłam i spojrzałam na cenę, No świetnie. Jest kosmicznie droga.
-Vilu, wszystko okej?
-Tak.
-Mogę wejść?
-Yhym.
-Wow.
-Ładnie?
-Ładnie? Ty sobie żartujesz? To mało powiedziane! Pokaż się im-powiedział z uśmiechem Leon. Jak powiedział tak zrobiłam, zaczęli się zachwycać. Mi jednak mina zbrzydła.
-Co jest Violka?
-Jest śliczna, ale nie kupię jej.
-Coś się stało?-zapytał mój kuzyn.
-Cena.-powiedziałam, a Lu podeszła do mnie i spojrzała na cenę.
-O mój boże.
-Ile ona kosztuje?-zapytał mój kuzyn
-Violka zapłaciła za te wszystkie ubrania około 200 peso, ta sukienka tyle kosztuje.
-Idę się przebrać, jesteśmy tu już 2 godziny.-powiedziałam weselej.
-Okej, to my poczekamy na zewnątrz.
Szybko się przebrałam i ruszyłam do kasy bo moje torby, było ich około sześć,ale były gigantyczne. Wraz z zakupami ruszyłam na zewnątrz.
-Już jestem, gdzie Leon?
-Twój Leosiasty powiedział że zaraz wróci bo chce coś sprawdzić.-powiedział Feder
-Okej.-Po jakiś pięciu minutach Leoś wyszedł ze sklepu.
-Proszę-powiedział podając mi torbę.
-Co to?-ten tylko kiwnął głową.
-Leon coś ty kupił?!
-Sama zobacz.-jak powiedział tak zrobiłam. Z torby wyciągnęłam tą sukienkę.
-Ty oszalałeś?!
-Nie. Widziałem że ci się podoba.
-O boże, dziękuję!-krzyknęłam i się na niego rzuciłam.
-Ale Leon, tyle pieniędzy wydałeś na kieckę dla mnie? Jesteś nienormalny. W domu ci oddam.
-Słucham? Nie będziesz mi niczego oddawać.
-Ale Leoś
-Nie Leośkuj mi tu. Nic mi nie oddajesz i koniec kropka.
-Ale....No dobra, ale jestem ci czegoś dłużna.-powiedziałam i ruszyliśmy do Starbucks'a.
-Wystarczy że zostaliśmy parą-szepnął mi na ucho. Ja się do niego przytuliłam, no tak jakby. On mnie objął ramieniem. W końcu to on ma pustą rękę. W Starbucks'ie zamówiłam latte z bitą śmietaną i karmelem. Upiłam jednego łyka. Pychota. Ludmiła wzięła to samo, obie to kochamy. A chłopcy wzięli latte z bitą śmietaną i czekoladą. Przynajmniej Leon, chyba. Zawsze to bierze.
____________________________________________________________
Hejcia! Oto 15 rozdział. Dość długi przez te focie. Ale ostatnio są same krótkie więc no :D Jutro wracają do domciu XD Znaczy u nich, a nie u nas :) Macie słodką Lajonette, zakupoholiczki Lu i Vilu, Leosiastego w garniaku i takie Mrau :*No to do nexta, bye! /Tinistas




.jpg)
.jpg)




.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)

.jpg)

Super czekam na następny rozdział
OdpowiedzUsuńPaulina
Dodasz rozdział proszę bardzo proszę bo za chwilę zwariuje naprawdę
OdpowiedzUsuńPs. Nawet moja mama zauważyła że nie jestem taka szczęśliwa tylko smutna i cały czas się pyta ci się dzieje ale nic nie mówię bo nie wiedzą że czytam bloga
Paulina
Dzisiaj bedzie rozdzial ;)
Usuń